Kakashi and Yuki

Kakashi and Yuki

25 lutego 2016

Rodzina

Stwierdzenie, że wioska wiedziała o ich związku byłoby za mało. Ona nie żyła niczym innym jak tym. Kto by pomyślał, że związek jednych z najlepszych shinobi wioski, sprawi taką sensację. Nawet sam Hokage zdążył się przyzwyczaić do faktu, że mała Yuki ma u swego boku mężczyznę innego niż on sam. A Kushina... No cóż jak to kochana starsza siostra chciała wiedzieć wszystko, oczywiście uprzednio robiąc im wykład o tych i innych sprawach. Mimo, że słowa Uzumaki nie działały na młodszą z sióstr, to działały aż za bardzo na Uchihę. Czuł się dziwnie wysłuchując wykładu o konsekwencjach bycia dupkiem. Jednak musiał przyznać, że trochę go to bawiło.
Kakashi po tym jak dostał misję od Yondaime o opiece nad ciężarną Jinchuuriki, coraz częściej pojawiał się w ich domu. Mimo, że pod pretekstem misji, Shisui dobrze wiedział, że jego głównym celem jest młoda kunoichi, co nie podobało, jednak jako dobry chłopak swojej dziewczyny, ukrywał niechęć do Hatake, na rzecz, uśmiechu swej luby.
Już dawno wróciła do swej formy i do wykonywania misji.
  • Nie ma szans! Nie zgadzam się- warknęła, opierając się o biurko Kage. Blondyn westchnął ciężko, woląc ją kiedy leżała bezbronna na łóżku,, przynajmniej wkoło było ciszej
  • Yuki- próbował się wtrącił Shisui, jednak zamilkł kiedy dziewczyna posłała mu jedno z jej morderczych spojrzeń
  • To jest moja siostra!- wróciła do zmęczonego Minato- dobrze wiesz jak bardzo chcę być przy niej kiedy będzie wydawała na świat TWOJEGO syna!- miała nadzieję że wystarczająco dobitnie zaakcentowała przedostatnie słow
  • Yuki- zaczął Namikaze, nie wstając ze swego krzesła. Ta dziewczyna... Zdecydowanie za dużo czasu spędzała z Kushina, nabierając jej zwyczajów do zbyt głośnego akcentowania swoich poglądów- jesteście prawą ręką Konohy. Jako ANBU musicie wykonywać misje. Czasami bywa, że nie są przyjemne- Uchiha zaśmiał się pod nosem wyczuwając sarkazm Yondaime, za co zarobił następne mordercze spojrzenie- wiem, jak bardzo chciałaś być przy Kushinie, ale musisz zrozumieć. Tylko wam mogę dać tę misję.
  • Nie możesz jej nam dać jutro ?- warknęła, próbując jeszcze raz narzucić na niego swoje zdanie. Westchnął ciężko, tym razem nie próbując tego ukrywać
  • Nie. Jutro może być za późno- mruknął spokojnie podchodząc do dziewczyny. Usiadł spokojnie na biurku, zmuszając ją do wzięcia z niego swych rąk- Yuki- tu spojrzał na nią spokojniej, już nie wzrokiem władcy wioski- możesz mi zostawić ochronę matki MOJEGO dziecka- mówiąc to wręczył jej zwój z opisem misji. Dziewczyna patrzyła na niego przez chwilę, po czym prychnęła jak wściekła kotka. Wzięła zwój do ręki, i ciągnąc biednego Uchihę za sobą, otworzyła ze złością drzwi
  • No ja mam nadzieję, Hokage- baka- mówiąc to wyszli zostawiając blondyna samego. Wyszli z budynku Hokage i zaczęli kierować się w stronę mieszkania dziewczyny. W ciszy przestudiowali swoją misję. Eh jakiś idiota zdradził ważne wiadomości niektórym z shinobi z innej wioski. Cóż misja wydawała się łatwa. Kompletne unicestwienie. Cholera, przecież do czegoś takiego można wysłać każdego z ANBU
  • Nie uważasz, że jesteś dla niego zbyt surowa?- spytał w końcu pozbywając się irytującej ciszy. Spojrzała na niego z naburmuszoną miną- ma ostatnio wiele na głowie. Myślę, że poradziłby sobie bez twojej- tu przerwał i spojrzał w niebo jakby szukając idealnego słowa- nadmiernej paplaniny- brunetka spojrzała na niego, po czym zaśmiała się, chowając zwój do kabury
  • Wiem, wiem- mruknęła tylko wchodząc do mieszkania. Shisui jak zawsze miał ze sobą rzeczy na misję. Zawsze był przyszykowany w przeciwieństwie do dziewczyny, która nawet nie miała na sobie stroju ANBU.
W kuchni jak zawsze stała Kushina, która kończyła właśnie kulki ryżowe
  • Wiedziałam, ten idiota przydzielił wam jakąś misję- mruknęła wkładając lunch do dwóch osobnych pojemników.
  • Ta, ale już mu przypomniałam, że ma na ciebie uważać – odpowiedziała uśmiechając się do niej szeroko. Chłopak uśmiechnął się widząc ten uśmiech. Uwielbiał go, wtedy wyglądała na naprawdę lekką, bez zmartwień- idziemy się przebrać, zaraz wychodzimy- mruknęła, zjadając jedną z kulek ze sterty Shisuiego
  • IdzieMY?- spytała Kushina śmiejąc się z języka, który wystawiła w jej stronę siostra. Co ona biedna mogła zrobić. Przecież byli dorośli, nie? Na dodatek, jako starsza siostra cieszyła się, że trafiła na kogoś takiego jak Uchiha.
Kiedy zamknęła za sobą drzwi, runęła na łóżko. Poczuła jakieś dziwne zmęczenie. Zamknęła oczy, ale tylko na chwilę, kiedy poczuła przygniatający ciężar na swoich brzuchu. Otworzyła leniwie oczy i spotkała się z zadziornym spojrzeniem bruneta. Poczuła jego usta na swoich, by po chwili odwzajemnić pocałunek. Nim się zorientowała, jego ręka już zwinnie weszła pod jego bluzkę
  • O nie kolego !- przerwała mu, zwalając z siebie. Spojrzał na nią szczenięcym wzrokiem- nie ma mowy, jak ci pozwolę, to nie ma szans abym ruszyła się z łóżka
  • No nie mów, że jestem tak dobry, że po naszym małym numerku, nie byłabyś w stanie się ruszać- mruknął wbijając ją w ścianę, unieruchamiając jej ręce. Jego usta szybko zajęły się jej ulubionym miejscem szyją
  • Shisui- mruknęła, uśmiechając się. Znał ją za dobrze. Cóż byli ze sobą prawie 9 miesięcy. To nic dziwnego. Uwielbiała, każdy jego ruch, uwielbiała kiedy patrzył na nią tym samym wzrokiem za każdym razem jak rozpoczynali swoją „zabawę”. Jednak teraz wiedziała, że nie może mu pozwolić aby przejął inicjatywę, bo będzie po niej. Uwolniła się z jego uścisku i zmieniła pozycję, tak, że tym razem to ona przygniatała go do ściany. Jej ręka powędrowała do jego spodni, po czym pod nie i zadziornym uśmieszkiem spojrzała na chłopaka, który przełknął ślinę, czując jej rękę na swym członku- hmm z tego co widzę, to raczej ja jestem w tym naprawdę dobra, jeśli nic nie robiąc mogę doprowadzić cię do takiego stanu- pocałowała go lekko po czym puściła i podeszła do szafy wyjmując z niej ubranie ANBU. Shisui lekko niezadowolony usiadł na łóżku i jedynie przyglądał się jak jego dziewczyna przebiera się w służbowy strój. Za to ona nie mogła przestać się śmiać patrząc na obrażoną minę chłopaka. Kiedy spakowała wszystko co by było jej potrzebne, uśmiechając się do Uchihy wyszła z pokoju kierując się do kuchni. Podeszła do siostry i mocno ją do siebie przytuliła- jak wrócę, przedstawisz mi Naruto, ok ?- rudowłosa pokiwała z radością głową. Była lekko zła na Minato, że zabiera jej siostrę, ale rozumiała, że są przede wszystkim ninja, którzy chronią swój kraj i jego mieszkańców
  • Shisui- spojrzała gniewnie na chłopaka, przez co poczuł nie przyjemne drgnięcie- masz na nią uważać, rozumiesz ?- mówiąc to wręczyła mu czarne opakowanie z kulkami ryżowymi. Pokiwał lekko głową, dziękując za lunch. Dzięki Kushinie oboje odżywiali się nadzwyczaj dobrze jak na ANBU. Przynajmniej nie wmuszają w siebie tabletek z chakrą. Poczuł jak Yuki łapie go za dłoń i zaczyna wyprowadzać z wioski. Do bramy szli w ciszy, posyłając sobie radosne spojrzenia. Kilka kroków po przekroczeniu granicy wioski, dziewczyna poczuła nieprzyjemny dreszcz. Z przerażeniem odwróciła się w stronę wioski, zdając sobie sprawę, że wyczuła chakrę, której już dawno nie powinna istnieć
  • Coś się stało ?- spytał widząc jej podenerwowanie. Westchnęła cicho, wmawiając sobie, że to jedynie je wyobraźnia
  • Ie, chodźmy i wykonajmy tę nieszczęsną misję



  • Nie możesz !- krzyknął, próbując ją zatrzymać- jesteśmy na misji. Nie możemy wrócić!
  • Wioska jest w niebezpieczeństwie, czuję to !- warknęła, wywijając się z jego uścisku
  • Nie możemy porzucić tak ważnej misji, na podstawie twoich przypuszczeń!- coraz bardziej się denerwował. Jej zachowanie po opuszczeniu wioski było nie do pomyślenia. Nie pamiętał kiedy ostatnio zachowywała się tak nieprofesjonalnie. Nie ważne jak wiele narzeka na swe misje, to zawsze była pełną profesjonalistką. A teraz?!
  • A więc nie porzucajmy !- spojrzał na nią ze zdziwieniem- ty zdecydowanie wystarczysz aby załatwić kilku shinobi- Shisui przycisnął ją do drzewa, zmuszając aby na nią spojrzał. Był wściekły. W jego oczach pojawił się sharingan- Shisui, to nie są jedynie moje przypuszczenia. Proszę się- w jej oczach pojawiły się łzy- Zostawiłam w wiosce jeden z moich kunai. Przetransportuję się tam i jeśli faktycznie, to tylko moje głupie przypuszczenia to wrócę, a ty będziesz mógł dać mi popalić. Ale jeśli wioska naprawdę jest w niebezpieczeństwie, to nie wybaczę sobie jeśli zignoruję te uczucia- puścił ją, zdając sobie sprawę, że to co mówi dziewczyna może być prawdą.
  • Tu się rozdzielimy. Ja wykonam naszą misję, a ty – tu do niej podszedł i ją do siebie przytulił- idź ocalić nasz dom – pokiwała głową, po czym zniknęła zostawiając zmartwionego chłopaka. Odskoczyła szybko kiedy w jej kierunku leciała właśnie część dachu. Spojrzała z przerażeniem na wioskę. Praktycznie wszędzie leżały ciała zmarłych lub rannych. Nagle usłyszała ryk, który sprawił, że ledwo powstrzymała wymioty. Uspokoiła się i używając trybu mędrca, próbowała wyczuć obecność Kushiny i Minato. Cholera jeśli Kyubi jest tutaj to znaczy, że Minato nie udało mu się go powstrzymać. Wyczuwając jej chakrę, przetransportowała się do ich niewielkiego domku w lesie. Podbiegła z przerażeniem do łóżka, gdzie przemęczona kobieta leżała ze swym małych dzieckiem
  • Kushina- szepnęła. Kobieta odwróciła się i spojrzała ze smutkiem i z przerażeniem na siostrę.
  • Yuki.. Wioska. Zamaskowany człowiek zaatakował wioskę. Wyjął ze mnie Kyubiego, po czym zmusił go to ataku Konohy.
  • Gdzie Minato?- spytała, przykrywając siostrę. Poczuła jak w jej oczach pojawiając się łzy kiedy u jej boku zobaczyła małego blond-włos-ego chłopczyka, który jakby nigdy nic, spokojnie spał
  • Poszedł walczyć z zamaskowanym mężczyzną
  • Leż spokojnie i zajmij się Naruto- mówiąc to skierowała się ku wyjścia- uratuję was! - po czym wybiegła, szukając Minato. Coś nie dawało jej spokoju. Ta chakra z wcześniej... teraz też ją czuła. Czyżby należała ona do zamachowca? Pokręciła głową, próbując uspokoić myśli. Zostawiła jeden z kunai przy domku, więc jakby co będzie w stanie uratować Kushinę. Stworzyła koło 20 klonów i wysłała je do wioski w celu pomocy cywilom. Nie mogła pozwolić sobie na nadmierną utratę chakry, nie wiedząc jeszcze co ją czeka. Nagle poczuła wibracje chakry i wiedziała, że jest niedaleko. Przed jej oczami ukazał się ów zamaskowany mężczyzna w czarnym płaszczu. Jej serce zaczęło mocniej bić, bardzo dobrze rozpoznając tę chakrę. W idealnym momencie odrzuciła kuanaia który leciał wprost na blondyna. Stanęła obok niego przygotowana do walki
  • Yuki!?- spojrzał na nią ze zdziwieniem- co tu robisz ?- warknął, niezbyt zadowolony z jej pobytu u jego boku
  • Nie martw się Shisui kontynuuje misję jaką nam powierzyłeś- najwyraźniej słowa dziewczyny go uspokoiły.
  • No no, nieźle. Jak na prawą rękę Yondaime przystało. Uzumaki Yuki stoi z nim i gotowa jest- ale nie dokończył, omijając ciosu z tyłu
  • Yuki!- warknął Minato- ja się nim zajmę! Idź do wioski. Trzeci właśnie próbuje powstrzymać Lisa. Idź im pomóc- nim zdążyła zaprzeczyć dodał- to jest rozkaz!- z wściekłością powróciła obok Namikaze
  • Minato... on..- westchnęła, sama wiedząc, ze to co chce powiedzieć jest głupotą- jest silny, uważaj na niego, po czym nim zamaskowany mężczyzna był wstanie zrobić zniknęła na nowi pojawiając się w wiosce- Obito... to przecież nie możliwe.. on nie żyje...- ale jej przerywania przerwała wielka kula którą Kyubi najwyraźniej chciał posłać na wioskę. Ostatkiem chakry Mędrca dostała się do Kyubiego w mgnieniu oka, po czym biorąc kulę ze sobą, przetransportowała ją daleko w góry. Opadła na kolano, dopiero teraz czując jak ciężki był ten atak. Jej oddech był przyśpieszony
  • Yuki- usłyszała znajomy głos. Wstała i posłała uspakajający uśmiech staruszkowi
  • Moje 20 klonów działa już w wiosce. Próbują ocalić tyle cywilów ile się da. Minato- tu przerwała, omijając wraz z Trzecim i resztą shinobi, ataku Lisa- walczy teraz z zamachowcem, więc pozostawił wioskę pod moją ochroną. Nagle znowu opadła na kolano, kiedy Tryb przestał działaś a zmęczenie do niej wróciło
  • Musimy go przenieść poza wioskę- mruknął Sandaime przysyłając Enme
  • W taki sposób jeszcze bardziej zniszczysz wioskę, może i pozbawisz przez przypadek życia cywilów- wciągnęła głęboko powietrze. Wiedziała, że to co chciała zrobić, pozbawi jej wiele chakry, to wydawał się jedyny dobry pomysł- mam plan. Oczywiście, bez pomocy twojej ani Enmy- sana się nie obejdzie- mruknęła uśmiechając się do nich
  • Wyrosła na gadatliwą istotę- mruknął małpki król, uśmiechając się do siebie, na co dwójka zaśmiała się tylko.
  • Potrzebuję pana Inoichiego !- krzyknęła, kiedy na nowo weszła w tryb mędrca. Już po chwili głowa klanu stała obok niego- wybacz, że tak nagle, ale potrzebuję, abyś porozumiał się z innymi walczącymi shinobi. Ku jej zadowoleniu, po chwili była w stanie bez problemów przedstawić plan każdemu walczącemu shinobi- Wybaczcie, że wtrącam się w walkę- byłą w stanie wyczuć wiele odgłosów zdziwienia, po tym jak osobą która wydawała polecenia była 18-letnia dziewczyna- potrzebuję aby klan Nara spróbował powstrzymać Lisa swoją techniką cienia, po czym wszyscy którzy potrafią używać żywiołu ognia zaatakowali w Lisa, kiedy dam znać. Po tym od razu zaatakujemy wodą. Chcę stworzyć parę wodną, która będzie dla nas przykrywką. Trzeci- tu spojrzała na staruszka- wtedy wraz z Enmą zaatakujecie. Dzięki waszemu atakowi będę mogła dostać się szybciej do Kyubiego, po czym przenieść go poza wioskę- tu reakcji innych shinobi, mogła stwierdzić, że wszyscy wzięli do siebie uwagi a cały plan został szczerze zaakceptowany
  • Przeniesienie czegoś tak wielkiego...- zaczął Inoichi, spoglądając na dziewczynę
  • Dlatego musimy działać szybko, póki jestem w Trybie Mędrca- niewielu wiedziało, że dziewczyna jest w stanie używać tego trybu, co zdziwiło Yamanakę który teraz przyglądał się dziewczynie z jeszcze większym podziwem- możemy zaczynać- spojrzała na Sandaime, który pokiwał tylko głową. Kiedy Inoichi dał znak ninja, klan Nara ruszył unieruchamiając Lisa na dosłowną chwilę. W tej chwili Yuki jak i reszta zaatakowała potwora ogniem, aby po chwili style Suiton stworzyć parę. Kiedy Trzeci wraz ze swym towarzyszem wykonali swój atak. Przeklęła kiedy poczuła ruchy Lisa. Spojrzała w dół, zdając sobie sprawę, że klanowi Nara zabrakło chakry. Przygryzła wargę, po czym szybkim ruchem przyzwała ogromną żabę, pod której ciężarem Kyubi runął na ziemię- wybacz, Gamabunta-san, ale nie miałam wyboru- oddychała ciężko, zdając sobie sprawę, że straciła już sporą część chakry.
  • Kyubi, he?- mruknął, starając się uspokoić leżącego pod nim Lisa- co z Kushiną
  • Żyje- usłyszała za sobą głos Minato- wytrzymasz jeszcze trochę Szefie?- kiedy otrzymał potwierdzenie schylił się do Yuki – przenieś go domku gdzie leży Kushina i Naruto. Daj mi 20 sekund abym ich stamtąd zabrał- pokiwała głową. Zamknęła oczy zbierając chakrę, licząc sobie w myślach
  • Yuki!- słysząc krzyk ropuchy, przetransportowała Lisa wraz ze sobą w wybrane przez Minato miejsce, wpadając w ramiona Minato, który czekał na nią wraz z jej siostrą. Drgnęła, pierwszy raz czując, aż tak stratę chakry. Cholera przesadziła, tym bardziej kiedy Tryb przestał działać.
  • Yuki- mruknęła Kushina. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jedynym powodem czemu potwór nie atakuje, jest fakt, że Uzumaki powstrzymuje go swoją chakrą- nic ci nie jest ?
  • Ie, co ty. Bardziej mnie męczyły wyciski Shisuiego- zaśmiała się Yuki wstając powoli na nogi- co teraz zrobimy ? - spytała się zwracając to pytanie w szczególności do Minato, który położyć swego syna znaczniej dalej, aby być pewnym, że będzie bezpieczny
  • Musimy zapieczętować Lisa z powrotem do Kushiny. Nieważne czy jest z Uzumaki czy nie jest nadal Jinchuuriki, więc zginie kiedy wyjmie się z niej Kyubiego- młodsza z Uzumakich pokiwała głową- będę potrzebował wsparcia twojej chakry. Walka z zamaskowanym mężczyzną sprawiła, że mam trochę ubytku- przygryzła wargę, wiedząc, że jutro będzie żałować tak wielkiej utraty chakry, ale cóż, jak mus to mus. Pokiwała głową. Jednak nim zdążyła zrobić cokolwiek, padła na kolana a z jej usta zaczęły lecieć strumienie krwi. Uścisk w sercu i płucach był nieznośny. Poczuła na swoich ramionach dłonie Kushiny i Minato- wyczerpałaś za dużo chakry- mruknął blondyn
  • Nic mi nie będzie- mruknęła, strzepując z siebie ich dłonie- powiedz mi co mam robić
  • Nie pozwolę abyś się przemęczała Yuki- krzyknęła Uzumaki, patrząc z lękiem na swoją przemęczoną siostrę. Wiedziała, że jeśli zużyje za dużo chakry to może tego nie przeżyć
  • Jestem shinobi do cholery !- warknęła, wbijając wzrok w siostrę- kiedy w końcu to zrozumiesz? Na dodatek moim zadaniem jest ochrona twojego męża, więc się uspokój Kushina!
  • Yuki- mruknął Minato, stając obok niej. Mimo, że nie akceptował tonu jej głosu musiał się z nią zgodzić. Rozumiał, że Kushina się martwiła, ale ta dziewczyna nie była już dzieckiem. Ona.. ona chyba nigdy nim nie była- Pamiętasz ostatnią pieczęć jaką cię nauczyłem ?Chciałbym abyś- ale nie dokończył kiedy łańcuchy które podtrzymywały Kyubiego zrobiły się luźne a Uzumaki a z ust kobiety poleciał strumień krwi. Dwójka odwróciła się i podbiegła do dziewczyny.
  • Minato! Trzeba jak najszybciej zapieczętować Lisa w Kushinie
  • Już wam na to pozwolę- usłyszeli za sobą. Nim dziewczyna się zorientowała, Kyubi skierował się w jedyną bezbronną osobę w tym towarzystwie. Chciała się ruszyć, ale nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Czuła jakby cała jej chakra wyparowała. Opadła na kolana, aby po chwili podnieść wzrok i ujrzeć najgorszy ze scenariuszy
  • Kushina... Minato !- krzyknęła a w jej oczach pojawiły się łzy. Z bólem wstała i skierowała się w stronę dwójki
  • Wybacz, Yuki- mruknął blondyn- nie tak miało wyjść!- przerwał kiedy z jego ust poleciał strumień krwi. Nagle usłyszeli płacz Naruto, który jakby wyczuwając to co się stało obudził się. Był jednak zbyt mały aby cokolwiek zrozumieć, dlatego tylko patrzył na swych rodziców, którzy swymi ciałami ochronili go od ataku Lisa
  • Dlaczego!- krzyknęła dziewczyna, znów opadając na kolana. Nie kontrolowała ani łez ani swego trzęsącego się ciała- Miałaś żyć Kushina, a ty... jesteś Hokage, do cholery !- nie miała już nawet siły aby krzyczeć, dlatego każda wyższa nota głosu sprawiała jej niemiłosierny ból. Ale ją to nie obchodziło
  • Bo jesteśmy rodzicami. Takie jest nasze zadanie- odpowiedziała jej Kushina, uśmiechając się do niej ciepło- Naruto, to nasz syn...
  • Gdybym była silniejsz...- zaczęła uderzając pięścią w podłoże- wtedy mogłabym zając wasze miejsce
  • Uważaj, bo bym ci na to pozwolił- zaśmiał się Minato- myślisz, że twoja śmierć byłaby lepsza? Nie żartuj sobie- spojrzała na niego, ocierając łzy. Piekło ją w gardle. Była przecież jednym z najlepszych ninja w wiosce. Prawą ręka Hokage... Gówno, nie prawą ręką, nie potrafiła go nawet uratować- nie rób tego- przerwał jej rozmyślania, uśmiechając się tak samo ciepło jak jej siostra wcześniej- jesteś najsilniejszą kunoichi jaką znam. Zużyłaś za dużo chakry na wcześniejsze walki abyś mogła go powstrzymać- atak kaszlu przerwał jego wywód
  • Minato, kochanie- zaczęła Kushina- Kyubi, musimy coś z nim zrobić- zapadła cisza. Nie tak to sobie zaplanował
  • Zapieczętujcie go we mnie- mruknęła Yuki, wstając powoli- mam wystarczające zapasy chakry aby zostać Jinchuuriki
  • Nie... nie aż tak duże- mruknął blondyn- ale- tu jego wzrok powędrował na Naruto, który zdążył się już uspokoić i spał spokojnie- moglibyśmy część chakry zapieczętować w Naruto
  • NIE!- krzyknęła Kushina- nie pozwolę, aby żadne z Was tak cierpiało- warknęła patrząc ze złością na swoją siostrę- nie chcę aby ani Naruto ani moja siostra brlai taki ciężar na swe barki
  • Naruto to dziecko z przepowiedni i ja w to wierzę. Ten zamaskowany mężczyzna, sprawi, że świat shinobi stanie na przepaści, a nasz syn go pokona i uratuje wszystkich ludzi. Wierzę w słowa Jirayi- przerwał jej Minato. Spojrzał na Brunetkę po czym kontynuował- Zapieczętowanie potwora w Yuki też nie jest złym pomysłem. Będzie w stanie pomóc Naruto kiedy on będzie próbował opanować moc
  • Nie rób z niej narzędzia- krzyknęła Kushina, robiąc się coraz bardziej zdenerwowana
  • Zgadzam się!- wtrąciła się Yuki- jestem shinobi... Pomogę Naruto jak będę mogła
  • Bycie Jinchuuriki to koszmar
  • Spróbuję go przed nim ochronić- przerwała dziewczyna spoglądając na małego chłopca
  • Kiedy ja nie mówiłam tylko...
  • Kushina, nie mamy dużo czasu. Będę chciał zapieczętować część Lisa też w sobie, abym mógł w przyszłości pojawić się w Naruto aby odnowić pieczęć kiedy zdarzy się taka sytuacja. Dlatego muszę użyć Żniwiarza, a to zabierze mi dużo chakry więc muszę to zrobić jak najszybciej. Dlatego
  • Dobrze!- mruknęła płacząc i spuszczając głowę. Spojrzała na swoją siostrę- Dziękuję i przepraszam. Nie byliśmy idealną rodziną. Nigdy nie powiedziałam ci o twoich prawdziwych korzeniach. Bałam się, że jak się dowiesz to mnie opuścisz... Byłam taka samolubna
  • Byliście najlepszą rodziną, jaką bym mogła sobie wymarzyć. Oboje- przerwała jej ,, podchodząc do nich powoli- dzięki wam nie czułam się tak samotna... dzięki wam, doświadczyłam czym jest miłość
  • Dorosłaś- mruknęła, patrząc ze smutkiem na dziewczynę. Po czym zwróciła swój wzrok do Naruto- zajmij się proszę moją siostrą, Naruto. Przestrzegaj 3 zasad shinobi. Zakochaj się w dziewczynie, która będzie dla ciebie dobra. I... uważaj na Jirayę...- poczuła jak Yuki wtula się w nich a z jej oczu poleciało jeszcze więcej łez- zrób to teraz Minato. Pokiwał tylko głową. Yuki zamknęła oczy i próbowała sobie przypomnieć wszystkie wspaniałe chwilę, które spędziła ze swoją rodziną, po czym opadła z braku sił.

Nie planowałam z początku zabijać Minato, ale uznałam, że tak będzie lepiej, chociaż możecie mi wierzyć było to dla mnie trudne, gdyż go wielbię :(

20 lutego 2016

Następny blog

Aj, aj pewnie mnie za to zjecie, ale potrzebuję waszej pomocy. Jak się spodziewacie, po tytule postu, pytanie jest na temat mojego drugiego blogu, którego planuję założyć. Chcę aby dział się on w świecie realnym, a dokładniej na Uniwerku w Konoha. Jak widzicie nadal pozostaje w świecie Naruto.
Miałam na temat tego blogu miliony pomysłów i zaczynałam go 12 razy ( tak wczoraj liczyłam ). Ale postanowiłam, że chcę wysłuchać waszego zdania.
Mam główną bohaterkę ( zastanawiam, się nad imieniem ) ale mam jej osobowość, przeszłość itp.
Chodzi mi o pobocznych bohaterów, ale raczej o męską stronę. Więc, myślałam, nad wprowadzeniem nowe bohatera ( oprócz głównej postaci), ale nie wiem czy chce aby on był tym głównym chłopce. Więc postanowiłam zdać się na was. Z poprzednich moich opowiadań lubię jak kilka chłopców bije się o jedną dziewczynę, więc fajnie byłoby utrzymać to w takim stylu. Więc może dajcie przykłady chłopców i ich losów z główną postacią a ja najlepsze pomysły spróbuje przemienić w opowiadanie ( tylko nie Sasuke, Naruto i Gaarę ( dla niego mam już zadania :P ), tak samo z Obito )
A więc trzymam za was kciuki. Bez waszej pomocy będzie trudno mi zacząć.
Wiem, może to wyglądać leniwie, że może mi się nie chce, ale naprawdę chce mi się a nawet za bardzo :(

18 lutego 2016

Połączenie

UWAGA! Rozdział lekko erotyczny i pikantny. Ostrzegam teraz aby później nie było ! :) 

Odsunęła się od niego kiedy zaczęło jej brakować powietrza. Spojrzała w górę i zarumieniła się lekko, na co chłopak się tylko uśmiechnął. Położył się i spojrzał w górę, spoglądając na pojawiające się gwiazdy. Nic nie mówił, zamknął tylko oczy i czekał na jej reakcje. Spojrzała na niego ze zdziwieniem. Czy powinna coś powiedzieć, czy po prostu się położyć obok niego. Oblizała usta, z radością stwierdzając, że Shisui naprawdę dobrze całuje.
  • Z twojego uśmiechu mogę stwierdzić, że ci się podobało ?- mruknął patrząc na nią jednym otwartym okiem. Zmieszała się o odwróciła się, nie chcąc aby chłopak widział ją z rumieńcami- jeśli nie jesteś pewna mogę powtórzyć
  • Nie!- krzyknęła, odwracając się do niego. Jej reakcja go zdziwiła, ale tym samym rozbawiła- znaczy... było miło
  • Miło ?- zaśmiał się znów zamykając oczy- chyba będziemy musieli częściej ćwiczyć aby było lepiej niż 'miło'
  • Shisui!- warknęła Yuki, posyłając mu mordercze spojrzenie- było naprawdę dobrze, wspaniale, miło, całujesz naprawdę dobrze! Pasuje ?- po chwili poczuła oddech na swej szyi i w tym samym czasie poczuła jak jego nogi i ramiona wtulają ją w niego
  • Bardzo- zaśmiał się kiedy poczuł jej zdenerwowanie- ładnie pachniesz- zamruczał jej do ucha. Drgnęła, próbując się uwolnić z uścisku
  • Shisui, Baka! - prychnęła- pójść mnie
  • Czemu ?- spytał, nie do końca zadowolony z faktu, że chcę się od niego uwolnić
  • Bo mi nie wygodnie!- pisnęła, tracąc cierpliwość. Serio jak na 18 latka zachowywał się jak dzieciuch ! Jednak w życiu nie spodziewała się, że będzie tak szczęśliwa, że właśnie ten dzieciak ją pokocha. Z radością stwierdziła, że może się w końcu ruszyć, spojrzała do tyłu, gdzie chłopak znów leżał. Zaśmiała się cicho widząc jego obrażoną minę. Boże, normalnie dzieciak! - Shisui, nie mów mi, że się obraziłeś?- spytała kładąc się obok niego
  • Nie, daje ci trochę 'wolności'- prychnął, co sprawiło, że dziewczyna zachichotała. Spojrzał w jej stronę, posyłając jej spojrzenie skrzywdzonego szczeniaka, co sprawiło, że zaczęła się śmiać jeszcze bardziej. Po chwili zrobiła coś co go zdziwiło. Otworzył oczy kiedy poczuł ciężar na swym brzuchu. Patrzyły na niego dwojga niebieskich jak ocean oczy, a czarne włosy łaskotały go łagodnie po twarzy. Opierała się na łokciach po każdym boku jego twarzy. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało, przez co czuł, że pierwszy raz w życiu, ktoś był w stanie sprawić by czuł przysłowiowe motylki. Jednak w przeciwieństwie do dziewczyny on był w stanie kontrolować swoje rumieńce.
  • Shisui san- zamruczała mu cicho do ucha- nie złość się na mnie- przełknął ślinę. Jej głos był taki miły, taki inny od tego na co dzień, taki...- zamknął oczy aby się uspokoić. Modlił się aby był w stanie przetrzymać jej gierki, boże przecież on się na nią rzuci jak to będzie zbyt długo dziać- przecież, Yuki chan, nie chciała źle- spojrzał na nią ze zdziwieniem. Jej ton małej dziewczynki zdziwił go jeszcze bardziej. Poczuł jej małą dłoń na klatce piersiowej, za to druga powędrowała na jego policzek. Jeździła palcami powoli po jej twarzy, co chwilę zahaczając o jego usta. Czuł jak wraz z ruchem jej drugiej ręki, po jego klatce i brzuchu, jego usta robią się coraz bardziej suche. Powstrzymywał się aby ich nie oblizać, co byłoby zbyt dostrzegalnym śladem. Nagle drgnął kiedy poczuł chłód na brzuchu. Spojrzał w dół gdzie jej ręka powędrowała pod jego koszulkę. Wciągnął powietrze i odchylił lekko głowę, na tyle ile pozwalała mu jego pozycja. Nie mogąc się powstrzymać przygryzł wargi. Nie poczuł nawet metalicznego posmaku, który pojawił się w jego ustach- tststss, nie ładnie, Shisui san, Yuki chan nie lubi jak panicz robi sobie krzywdę- mówiąc to oddzieliła jego wargi i językiem zlizała kropelkę krwi z jego dolne wargi
  • Na miłość boską Yuki!- syknął, patrząc na nią tym samym wzrokiem jakim ona go obdarzała. Pożądanie. Dwie osoby, które czekały na siebie wystarczająco długo. Dwa ciała, które w końcu mogą się połączyć w jedno.
  • Słucham ?- spytała robiąc zdziwioną minę. Uśmiechała się zadziornie do chłopaka. Nagle zrobiła smutną minkę, jak dziewczynka której się coś nie udało- Shisui nie lubi ?- znów zamknął oczy, próbując się uspokoić. Bawiła ją ta sytuacja. Mimo, że zaczęła to jako zabawę, teraz ona także go pożądała. Tak bardzo go chciała. Zastanawiała się jak długo Uchiha jest w stanie wytrzymać. Nachyliła się i pocałowała go łagodnie w szyję, zostawiając mokre znaki za każdym razem. Z zadowoleniem stwierdziła, że jego oddech przyśpieszył. Nagle przerwała i wstała, biorąc do dłoni torebkę- robi się zimno. Możemy wracać ?- spojrzał na nią ze zdziwieniem i przerażeniem. CO, że co . Ale jak ! Przecież. Nagle zrozumiał co tu się stało. Przypomniał sobie sytuację z rana i uśmiechnął się do siebie. Cwana bestia. Naprawdę. Oblizał usta, obiecując sobie, że w ten dzień się tak nie zakończy.
  • Taa, mi też robiło się zimno- mówiąc to zdjął z siebie kamizelkę Chunina i ściągnął bluzę, pozostając w samym podkoszulku. Dziewczyna zamilkła i odwróciła wzrok. Jego rozbudowane mięśnie były dobrze widoczne przez cienki materiał koszulki. Nałożył z powrotem kamizelkę, po czym nakazał dziewczynie podnieść ręce do góry. Lekko zdziwiona wykonała polecenie, po czym poczuła ciepły materiał lądujący na jej ciele. Spojrzała w górę, na uśmiechającego się do niej chłopaka
  • Czy nie powiedziałeś właśnie, że tobie się też robiło zimno ? - spytała kierując się do mieszkania
  • Przecież nie pozwoliłbym tobie marznąć nie ?- mruknął puszczając do niej oczko. Zaśmiała się, nie mogąc uwierzyć jak wielka i głupia jest męska duma. Otworzyła drzwi i od razu skierowała się w stronę kuchni i wyjęła dwa kubki, po czym wstawiła wodę w czajniku. Uchiha usiadł przy niewielkim stoliku obserwując dziewczynę. Coraz bardziej podobała mu się żółta sukienka, którą miała dziś na sobie. Obserwował jej każdy ruch bioder, jej niewielki uśmiech, kiedy wsypywała cukier do kubków i ten kiedy wręczała mu go z parującym trunkiem w środku. Usiadła obok niego, popijając powoli herbatę. Uśmiechnęła się do niego ciepło kiedy zauważyła jak na nią spogląda
  • Mam coś na twarzy ?- spytała, żartując, kiedy wzrok bruneta nie schodził z niej
  • Nie- zaczął po czym wstał i biorąc ją za nadgarstek zmusił aby wstała- podziwiam po prostu jak piękna jesteś !- po czym pocałował ją. Różnił się od tego z wcześniej. Nie był tak spokojny i miękki. Całował ją tak jakby nie widział jej całe życie, ten tęskny pocałunek sprawił, że dziewczyna poczuła ciarki przechodzące przez jej ciało. Kiedy się oderwał, odwrócił ją i przycisnął do ściany, przytrzymując jej obie ręce u góry- to co robiłaś wcześniej- zaczął szepcąc jej do ucha. Jęknęła kiedy przygryzł jej płatek. Uśmiechnął się jej melodyjny głosik. Zszedł na szyję i od niej rozpoczął swoją podróż. Co centymetr pozostawiał pocałunek i mokry ślad, świadczący o tym, że tu był. Jej oddech przyśpieszył i czuł jak próbuje wyswobodzić się z jego uścisku- nie ładnie tak przerywać- mówiąc to zostawił na jej szyi malinkę. Uśmiechnął się kiedy z jej ust wyszedł lekki syk. Zdecydowanie pożałuje tego jutro kiedy dziewczyna spojrzy w lustro, ale teraz go to nie obchodziło
  • Ty.. Ty to zrobiłeś rano !- mruknęła przygryzając wargi aby być pewną, że z jej ust nie wyleci następny jęk, spowodowany jego ruchami po jej szyi
  • A więc chciałaś się odegrać- warknął, znów przygryzając jej ucho
  • Na miłość boską Shisui!- krzyknęła dziewczyna, kiedy chłopak nie chciał puścić jej rąk
  • Hmmm, co się stało ?- spytał z niewinną miną, podobną do jej z wcześniej
  • Puść mnie, proszę- szepnęła, próbując opanować serce i oddech. Czuła dziwne uczucie w brzuchu. Chciała go mieć przy sobie, chciała go pocałować, chciała go całować, chciała... Tak chciała mieć go w sobie, chciała się z nim kochać! Nie ważne jak bardzo próbowała temu zaprzeczyć, to tak bardzo teraz chciała
  • A co ja będę z tego miał ?- spytał podnosząc jej podbródek do góry. Na jej policzkach pojawił się rumieniec
  • Shisui!- warknęła, patrząc na niego z wściekłością
  • Pragnę cię !- szepnął do jej ucha. Jego głos był znowu tak przyjemny. Ten niski cichy głos sprawiał, że i ona coraz bardziej go pragnęła- pragnę całować twoje piękne ciało, pragnę patrzeć jak rumienisz się z każdym moim następnym ruchem, pragnę słyszeć twoje jęki kiedy podróżuje po twym ciele- tu przerwał i wbij w nią swój wzrok- pragnę być w tobie, pragnę
  • Ja też – mruknęła, przerywając mu. Spojrzał na nią zdziwiony. Wiedział, że dużo ryzykuje mówiąc jej o swoich pożądaniach. Wiedział, że ktoś tak niewinny jak ona, może się przestraszyć. Ale nigdy nie myślał, że czuje to co on. A więc ta jej mała gierka na skale Kage, nie była tylko gierką... Ona też go pożąda, ona też go chce, tak bardzo jak on ją. Wbił się w jej usta, puszczając jej dłonie, co ona wykorzystała, wczepiając się w jego włosy. Po chwili poczuła jego dłonie na udach i jak z zadziwiającą lekkością podnosi ją do góry, nie przestając całować. Po chwili poczuła jak kładzie ją delikatnie na łóżku, sam kładąc się na niej przyciskając swoim ciężarem. Oderwał się od jej ust, dopiero teraz zdając sobie sprawę, co ma się zaraz stać. Podążał jej ale ona... taka niewinna. Przygryzł wargi, nie wiedząc co robiąc. Spojrzała w jego zamglone oczy. Czyżby się bał? Ale czego. Uśmiechnęła się w duchu. Wzięła jego dłoń i położyła na udzie, na granicy jej nagiego ciała i sukienki. Czując to zaproszenie, pocałował ją mocniej i głębiej niż poprzednio. Poczuł jak jej niecierpliwe ręce ściągają z niego kamizelkę a po chwilę, wędrując po brzuchu pod koszulką. Oderwał się od niej na moment ściągając czarny T-shirt. Dziewczyna przełknęła ślinę a na jej policzkach pojawił się wielki rumieniec. Nigdy nie widziała jego klatki z tak bliska. Mięśnie obiegały całą klatkę i brzuch, a tym momencie poruszały się wraz z jego przyśpieszonym oddech. Dotknęła go niepewnie. Syknął czując jej dotyk. Spojrzała na niego z przerażeniem i wzięła szybko dłoń
  • Masz zimne ręce- mruknął do jej ucha, zniżając się do jej szyki- proszę nie przestawaj- sapnął, pozostawiając następny znak, tym razem po drugiej stronie. Jęknęła, czując to lekkie przygryzienie. Położyła dłonie na jego biodrach i jednym zwinnym ruchem obróciła go o 180 stopni. Spojrzała na niego zadziornie, ściągając bluzę której jej dał, kiedy byli jeszcze na spacerze. Czuła jak robi jej się coraz bardziej gorąco. Pocałowała go lekko i zniżyła się do szyi, zostawiając na niej mokre ślady. Swoimi cichymi jękami, sprawiał, że przybierała w odwadze. Czuła jak jego dłonie wędrują po jej plecach, pieściły ją lekko, dając znak aby nie przestawała. Jej pocałunki skierowały się w stronę jego klatki piersiowej. Całowała każdy jej skrawek, nie pozostawiając nawet kawałka. Przygryzła lekko jego sutek, chichocząc kiedy z podcienieniem wymruczał jej nazwisko. Jej pocałunki schodziły coraz niżej, podążając za dłońmi, które aktualnie pieściły jego podbrzusze. Z każdym milimetrem jaki wykonywała dłońmi czuła ruch jego mięśni. W momencie kiedy jej dłonie ochoczo doszły do spodni chłopaka ona poczuła jak jego dłonie wędrują pod jej sukienkę. To co czuła w wcześniej przez materiał było niczym w porównaniu z tym co teraz czuła. Jego dłonie gładziły jej plecy zaciskając na nich palce, kiedy poczuł jak dziewczyna powoli rozpina jego spodnie. Jego dłonie momentalnie pojawiły się na jej biodrach, po czym bez problemu przysunął ją do siebie, tak, że teraz siedziała na podbrzuszu. Oparła się dłońmi o jego klatkę piersiową, czując, że ten gwałtowny ruch mógł spowodować stratę równowagi. Po chwili poczuła jednak jak w jego spodniach zaczyna brakować miejsca. Zarumieniła się, zdając sobie sprawę, że to jej ruchy to sprawiły. Poczuła nagle jak jego dłonie wodząc powoli przez jej uda aż do końca sukienki biorąc materiał do dłoni. Spojrzał na nią jeszcze raz, szukając sprzeciwu, kiedy nie zauważył go w jej oczach ściągnął sukienkę jednym ruchem. Przełknął ślinę, patrząc na jej idealne, półnagie ciało. Przejechał po jej płaskim brzuchu, czując efekty wcześniejszych treningów. Tym razem on odwrócił ją na pierwotną pozycję. Spojrzał na nią i zdziwił się widząc jej odwrócony wzrok- jesteś piękną- szepną ciepło do jej ucha, całując ją lekko w usta. Spojrzała na niego ze zdziwieniem i uśmiechnęła się. Widząc to wrócił go oglądania jej ciała. Spojrzał na jej piękne i proporcjonalne piersi. Dotknął ich lekko co sprawiło wydobycie się jęku z ust dziewczyny. Ścisnął je po czym z lekkim problemem ściągnął z nich biustonosz. Kiedy to uczynił jego oczok ukazał się obraz o jakim nawet nie śnił. Jej piersi były takie piękne i takie gładkie. Przełknął ślinę po czym nachylił się zaczął pieścić je ustami. Musiała zakryć usta aby nie wydobył się z niej pisk zadowolenia- nie powstrzymuj się, chcę widzieć i słyszeć co odczuwasz- dziewczyna skierowała swe dłonie na pościel i ścisnęła je mocno, kiedy poczuła jak przygryza lekko jej brodawkę. Kunoichi wygięła się do tyłu( przynajmniej tyle ile mogła, leżąc na łóżku) aby ułatwić mu dostęp. Piszczała i jęczała jak mały kotek, a on czuł, że jak tak dalej pójdzie to nie wytrzyma. Poczuł jak jej dłoń powróciła na jego klatkę piersiową a druga wylądowała we włosach. Jej lewa dłoń, szybko skierowała się w stronę paska od spodni, nieporadnie próbując go odpiąć- nie tak szynko- mruczał jej do ucha, przygryzając jej szyję. Drgnęła, kiedy znów poczuła ciepły oddech na szyi. Wziął jej dłonie i znowu zablokował, trzymając je na jej głową.
  • Shisui- mruknęła, zamykając oczy, czując jak jego palce wędrując coraz niżej, kierując się do ostatniej części bielizny- jeśli teraz przerwiesz, to cię zabiję- zaśmiał się słysząc to. Spojrzał na nią wbijając się w jej usta, przygryzając je lekko. Jęknęła, kiedy poczuła, jak jego palce, powoli ściągają z niej ostatnią z przeszkód. Nie przestawał całować kiedy włożył w nią jeden palec. Drgnęła z lekki przerażeniem, przed nie znajomym uczuciem. Chłopak przerwał i spojrzał na nią
  • Ufasz mi ?- spytał patrząc jej w oczy. Nie musiał długo czekać na odpowiedź, kiwnęła tylko głową, przymrużając oczy. Pocałował ją na nią, a jego ruchy palcem stawały się coraz szybsze, sprawiając, że i sama dziewczyna zaczęła robić się coraz bardziej mokra. Zaczęła odwzajemniać pocałunek kiedy poczuła, że ruchy chłopaka zaczęły sprawiać jej dziwną przyjemność. Jej serce biło jak oszalałe. Kiedy to zaczęła oswajać się z jego ruchami, poczuła, jak do palca dokładna następny a po chwili i następny. Chciała krzyknąć, jednak usta Shisuiego jej na to nie pozwalały. Poruszał się w niej coraz szybciej a ona z coraz większą chęcią oddawała się pieszczotom. Poczuła jak dreszcze przechodzą jej ciało, zaczynając podnosić z podniecenia biodra. Oderwał się od niej aby ją usłyszeć. Miała zamknięte oczy a rumieńce na jej policzkach nabierały koloru bordowego. Wyglądała pięknie. Jej jęki, sprawiały, że on nie mógł doczekać się już kiedy znajdzie się w niej. Obaj drgnęli, kiedy na dworze pojawiła się burza, a piorun uderzył gdzieś niedaleko. Przerwał nagle i wyprostował się. Dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na niego i pierwszy raz dzisiaj poczuła strach. Ściągnął spodnie i zbliżył się do niej. Pocałował ją łagodnie, po czym spojrzał w oczy- kocham cię, wiesz o tym?- pokiwała głową- ufasz mi ?- pokiwała jeszcze raz, uspokajać się lekko. Pocałował ją znowu, wchodząc w nią powoli. Puścił jej dłonie, które szybko powędrowały na jego plecy. Wbiła się paznokciami w jego plecy, nie mogąc krzyczeć, przez jego usta. Ruszał się powoli, po czym jednym ruchem przebił jej błonę. W jej oczach pojawiły się łzy- przepraszam- mruknął, czując wściekłość, że sprawił jej ból
  • Nie przestawaj- mruknęła tylko, oplatając go nogami. Wciągnął powietrze po czym na nowo zaczął się ruszać. Kiedy ból minął a na jego miejsce wtargnęło podniecenie, jego ruchy przyśpieszyły. W życiu nie czuli się tak dobrze. Ich oddechy się zgrały w jedno tak samo jak ich ciała. Po chwili oboje padli, dochodząc razem. Kiedy doszli do siebie, Shisui, przykrył dziewczynę kołdrą, kładąc się obok nie, wtulając ją do siebie
  • Kocham cię... Nigdy Cię nie opuszczę!- mruknął całując ją w czubek głowy
  • Ja też cię kocham- odpowiedziała, zasypiając, wtulona w jego klatkę piersiową, nasłuchując  bicia jego serca. 

Eh... Mam nadzieję, że się podobało. Eh jestem kiepska w opisywaniu tych spraw, ale mam nadzieję, że nie wyszło zbyt komicznie. Cóż nacieszcie się szczęściem, bo czuje, że nie długo zaczną nachodzić czarne chmury ( buahahaha)

14 lutego 2016

Razem

Obudził ją piękny zapach dochodzący zza drzwi. Wstała powoli, wyrzucając okłady, które Shisui położył wczoraj. Shisui... Zarumieniła się kiedy przypomniała sobie co się stało wczoraj. Dotknęła opuszkami palców czoło, miejsce które wczoraj pocałował. Uśmiechnęła się do siebie. On naprawdę, ją kocha... on, ten idiota. Czuła jak serce zaczęło mocniej bić. Wstała powoli, zadowolona, że poszło jej dużo lepiej niż wczoraj. Podeszła do szały i wyjęła swoje normalne domowe ciuchy, kiedy zauważyła żółtą sukienkę. Długo się zastanawiała, czy powinna, ale w końcu z lekkim uśmiechem, odłożyła swoje dresy i wzięła sukienkę. Skierowała się cicho do łazienki, nie chcąc aby chłopak usłyszał jej kroki
  • Jeśli będziesz potrzebowała pomocy, chętnie cię umyję- mruknął, nie odwracając się do niej, nadal stojąc nad kuchenką. Brunetka spojrzała na niego groźnie i zacisnęła pięści
  • Zboczeniec!- warknęła wchodząc do łazienki. Przed trzaśnięciem drzwiami usłyszała tylko śmiech chłopaka. Rozebrała się i z lękiem spojrzała na swe ciało. Prawie cała poobijana. Spojrzała na ramiona i z radością stwierdziła, że bez problemów może nałożyć sukienkę, gdyż chyba jedynie ta część ciała została nienaruszona. Z trudem weszła pod prysznic, zdając sobie sprawę, że z chęcią skorzystałaby z jakieś pomocy, ale pokręciła szybko głową, odpędzając te niedorzeczne myśli. Umyła włosy, które wyglądały makabrycznie. Oprócz niewielkiego bólu, który doskwierał jej przy każdym ruchu, czuła się wspaniale. Ciepła woda spływała po jej zmęczonym ciele, zmywając wszystkie zmartwienia. Wyszła spod prysznica i uśmiechnęła się widząc swoje odbicie. Wiedziała, że chwila dla siebie, sprawi, że będzie wyglądała dużo lepiej. Wytarła się dokładnie i ubrała się, pierwszy raz zdając sobie sprawę, jak schudła. Wcześniej musiała wciągać powietrze kiedy zamykała zamek, a teraz sukienka wydawała się luźnawa. Rozczesała włosy ale po swoim lekko przyśpieszonym oddechu zdała sobie sprawę, że nie miała już siły na to aby je suszyć. Cholera, musiała szybko wrócić do normy. Co z niej za shinobi, którego męczy wzięcie prysznicu. Swoje brudne ubrania wrzuciła do kosza , po czym wyszła z łazienki. Shisui stał oparty o ścianę, czekając aż woda na kawę się zagotuje. Kiedy usłyszał otwierane drzwi spojrzał w górę, tracąc na chwile wdech. Uśmiechnął się do siebie, widząc ją w tej sukience. Już drugi raz mógł stwierdzić, że jej dziewczęca wersja jest doprawdy urocza- Ohayo, Shisui- chłopak uśmiechnął się do niej. Kiedy podszedł bliżej aby odsunąć jej krzesło do stolika, dostrzegł tak wielbione przez niego rumieńce. Spodziewał się, że pojawiły się z powodu ciepła spowodowanego prysznice, ale dla niego nie było to ważne. Uwielbiał patrzeć na nią w takim stanie
  • Mam nadzieję, że jadasz też inne rzeczy niż Ramen?- spytał stawiając przed nią talerz z naleśnikami. Zmroziła go spojrzeniem, ale już za chwilę jej oczy lśniły. Po wczorajszej marnej kaszce, której jej dał przed snem, w końcu zje coś normalnego. Wzięła jednego, nałożyła czekoladę i zaczęła jeść mrucząc cicho. Spojrzała ze zdziwieniem na chłopaka, zdając sobie sprawę, jak dobrze one smakują
  • To że jestem facetem i shinobi, nie znaczy, że nie umiem gotować- mruknął jakby czytając jej w myślach. Uśmiechnęła się do niego przepraszająco i wróciła do jedzenia. Po jakiś 10 minutach oparła się trzymając za brzuch. Wszystkie naleśniki zniknęły
  • Z takim apetytem, to niedługo będzie mi trudno nosić Cię na rękach- zaśmiał się kiedy wcelowała w niego nożem
  • Uważasz, że jestem gruba?- żachnęła się, udając obrażoną
  • Nie no JESZCZE nie jesteś- odpowiedział, po czym syknął czując jej pięść na swym ramieniu. Opierając się o stół, stała przed nim spoglądając na niego ze złością- nie przemęczaj się tak, bo mi padniesz na zawał- zaśmiał się znowu. Podeszła do niego i zaczęła atakować jego klatkę piersiową lekkimi uderzeniami pięści. Chłopak oddalał się od niej krok po kroku, śmiejąc się cicho. Kiedy poczuł ścianę, złapał ją za nadgarstek i obrócił przyciskając ją lekko do ściany. Nachylił się aby spojrzeć w jej roześmiane oczy. Kiedy w końcu zdała sobie sprawę z pozycji w jakiej się znajdowała, przestała się śmiać a na jej policzkach na nowo pojawił się rumieniec- specjalnie nałożyłaś tę sukienkę ?- o Jezu znów ten niski i cichy głos. Czuła jak jej nogi robią się miękkie a serce zaczyna mocniej bić. Pokiwała głową i spojrzała w bok, aby tylko nie spotkać się z jego wzrokiem. Zaśmiał się lekko. Wziął jej rękę do góry i przycisnął swoją, za to swą drugą dłonią podparł się o ścianę, po jej lewej stronie- czemu ją nałożyłaś, Yuki- spojrzała na niego kiedy powiedział jej imię. Znów widziała w jego oczach porządnie. Chciała się w nich zatopić, chciała spędzić resztę życia, wpatrując się tylko w te oczy.
  • Nie.. Nie wiem...- szepnęła, znów spuszczając głowę na dół, jak dziecko które zrobiło coś złego. Poczuła jego oddech na swej szyi i drgnęła, co nie uszło uwadze chłopaka, uśmiechnął się do siebie, zadowolony z siebie, że właśnie w taki sposób na nią działa.
  • Spójrz na mnie- jego głos był taki łagodny i miły dla uszu. Podniosła powoli wzrok, a na jej policzkach pojawił się jeszcze większy rumieniec kiedy zdała sobie sprawę, z tego jak blisko siebie są. Przełknęła ślinę, czując jak jej serce próbuje wydostać się z jej klatki piersiowej- wiesz jak długo czekałem, aby cię pocałować?- spytał, a dziewczyna pokręciła jedynie głową. Nagle uśmiechnął się złowieszczo, jak to miewa w zwyczaju i odsunął się od niebieskookiej- to teraz ty poczekasz- spojrzała na niego ze zdziwieniem i złością. Jak ten idiota ma czelność doprowadzać jej do takiego stanu po czym jak nigdy nic opuszczać w kulminacyjnym momencie
  • Shisui- warknęła przez zęby-ty idioto
  • Hai, Hai, słyszałem to już kilkakrotnie- zaśmiał się chowając rzeczy do zmywarki
  • Nienawidzę cię!- warknęła, dopijając swoje mleko
  • Aż tak bardzo chciałaś abym cię pocałował ?- spojrzała na niego groźnie, przez co cofnął się o krok. Był pewien, że gdyby spojrzenie mogło zabić, on leżał by martwy już dawno temu
  • Nie zaczynaj ze mną, Uchiha!- warknęła, kierując się powoli do pokoju, wciąż obrażona. Zatrzasnęła drzwi i zwaliła się na łóżko. Co ten idiota sobie myśli. Jeśli tak długo czekał, to czemu tego nie zrobił. On... Usiadła pośpiesznie na łóżku, zdając sobie sprawę, z tego w co ten idiota pogrywa. A więc chcę się zabawić. No dobrze. Jeśli uważa, że ona będzie się tylko przypatrywać jego działaniom to się grubo myli. Uśmiechnęła się złowieszczo. Chce się bawić, to niech tak będzie. Po chwili usłyszała pukanie do drzwi. Usiadła na łóżku i mruknęła, pozwalając chłopakowi wejść. Przywitał ją jego charakterystyczny uśmieszek. Prychnęła tylko, po czym wstała i podeszła do lustra
  • Jesteś bardzo zła, czy dasz się zaprosić na spacer ?- usłyszała obok, kiedy rozczesywała swoje włosy. Wzięła torebkę, włożyła kilka groszy i wyszła z pokoju, bez słowa. Brunet zaśmiał się w duchu, wiedząc, że dużo przypłaci bawiąc się w tę grę, ale cóż, po prostu nie mógł się powstrzymać. Zamknęli za sobą drzwi i wyszli idąc ulicami Konohy. Dziewczyna po raz pierwszy zobaczyła jak inni chłopacy ją obserwują. Spojrzała w stronę Uchihy, który mroził każdego, który przynajmniej zwrócił uwagę na dziewczynę. Uśmiechnęła się do siebie, czując, że dobrze zrobiła ubierając sukienkę. Uśmiechała się do każdego napotkanego mieszkańca wioski, posyłając trochę większe uśmiechy do tych przystojniejszych mężczyzn, którzy z chęcią odwzajemniali uprzejmy gest- musisz to robić?- syknął w końcu, kiedy skręcili w jedną z mniej tłocznych uliczek
  • Chyba nie rozumiem o co ci chodzi- mruknęła, udając słodką idiotkę. Stanął i spojrzał na nią, po czym przyciągnął do siebie
  • Doskonale wiesz, Uzumaki- lubiła zazdrosną wersję Shisuiego. Było w nim coś zabawnego, nowego, coś czego jeszcze nie poznała- te uśmieszki do każdego napotkanego mężczyzny ?
  • Ja po prostu jestem miła. Shisui, jak by to wyglądało gdyby rodzina Hokage była niemiła dla mieszkańców?- jego uścisk na nadgarstku stawał się silniejszy, ale wystarczająco lekki aby nie ranił jej- nie mów mi, że jesteś zazdrosny- zaśmiała się sarkastycznie. Przełknęła ślinę, kiedy zobaczyła jak tęczówki w jego oczach się zwężają
  • Zazdrosny, ja? Proszę cię, nie wygłupiaj się- mimo że próbował zachować spokój, dziewczyna z wielką radością słyszała nerwowość w jego głosie. Kiedy schylił się aby złożyć na jej ustach pocałunek, wywinęła się zwinnie z uścisku i ruszyła przed siebie. Brunet spojrzał na nią i zacisnął pięści. Zaczynał chyba rozumieć co tu się dzieje. A więc, mała, niewinna Yuki, postanowiła przyłączyć się do gry. Oblizał wargi czując satysfakcję, będą pewnym, że pod koniec dnia to ona będzie prosiła aby ją pocałował. Ruszył za nią już kompletnie uspokojony. Na nieszczęście dziewczyny, sam chłopak należał do grona mężczyzn, o które dziewczyny z chęcią by się biły, więc czuły wielką radość za każdym razem jak ten posyłał im zadziorny uśmieszek, lub puścił oczko. Dziewczyna próbowała udawać, że tego nie widzi, a już jak dostrzegła, to, że ma wielce w poważaniu. Jednak czuła jak gotuje się w środku i jak każdą napotkaną dziewczynę chętnie posłała by w głębiny piekieł. Powoli jednak odczuwała zmęczenie marszem. Shisui jakby widząc jej przyśpieszony ruchu klatki piersiowej, skręcił w dobrze jej znaną uliczkę. Ucieszyła się i dziękowała w duchu chłopakowi, że będą mogli przynajmniej na chwilę usiąść. Weszli do niewielkiej knajpki, gdzie przywitał ich staruszek. Zdziwił się obecnością Yuki, wiedząc, że wróciła z poprzedniej misji w nie najlepszej kondycji ( szczegóły misji, oczywiście nikomu z wioski nie były znane). Zdziwił się jeszcze bardziej, kiedy zobaczył ją w sukience
  • Witaj, Yuki chan, wyglądasz dobrze- uśmiechnęła się do właściciela siadając na jednym z wysokich krzesełek. Shisui usiadł obok niej, dając staruszkowi znać, co by oboje chcieli.
  • Nie przemęczaj się- mruknął poważnie, patrząc z lekkim osądem na dziewczynę- gdyby Kushina-san lub Hokage-sama dowiedzieli się, że zabrałem cię na spacer, miałbym prob
  • Zawsze jesteś taki posłuszny? - spytała, na co właściciel zaśmiał się, zwracając na siebie uwagę gości
  • Tak, jeśli w moich rekach leży zdrowie osoby, na której mi zależy- dziewczyna zamilkła a na jej policzkach ponownie pojawił się rumieniec. Odwróciła wzrok aby nie patrzeć na niego. Uśmiechnął się widząc jej różowe policzki.
  • Proszę dwa rameny dla gołąbeczków. Na koszt firmy- Yuki już chciała zaprzeczyć, kiedy właściciel odwrócił się do nich tyłem dając znak, że ma nawet nie dyskutować. Gołąbeczki... a więc tak teraz wyglądali ? Uśmiechnęła się, czując jakieś dziwne ciepło w sercu.
  • A więc gdzie chcesz iść?- spytał kiedy kończyli już swoje porcje. Dziewczyna siorbała ostatnie resztki makaronu myśląc nad jednym miejscem
  • A pomożesz mi tam wejść?- spytała spoglądając na niego jak małe dziecko. Zachichotał szybko zdając sobie sprawę o jakim miejscu mówiła dziewczyna. Pokiwał tylko głową, zgadzając się.
  • Chociaż patrząc na to ile dzisiaj zjadłaś, mogę mieć problem...- poczuł jak jej pięść ponownie, już drugi raz tego samego dnia, ląduje na jego ramieniu. Warknęła coś pod nosem po czym wyszli, dziękując za posiłek. Nagle uwagę dziewczyny przykuła jedna ze scenek, a raczej przykuło ją to co usłyszała podczas tej scenki.
  • Mówię ci, zero litości. Jednym chidori zabił czwórkę. Gdyby Hikuro go nie powstrzymał zabiłby by i piątego. Zdaje mi się, że nikt już nie kontroluje Hatake- słysząc to nazwisko drgnęła. Spojrzała na Shisuiego, który najwyraźniej zdając sobie sprawę z jej nagłej zmiany planów, prychnął coś pod nosem po czym ruszył za dziewczyną
  • Kakashi uratował mi życie. Na dodatek to mój przyjaciel. Nie mogę go tak zostawić
  • Co jeśli on nie potrzebuje twojej pomocy, nie potrzebuje niczyjej pomocy ?- spytał. Brunetka odwróciła tylko od niego wzrok i ścisnęła pięści, wiedząc, że Uchiha może mieć rację. Uśmiechnęła się kiedy dostrzegła go przy grobie Obito. Dała znak brunetowi aby na nią poczekał po czym ruszyła w stronę szaro-włos-ego
  • Wiedziałam, że cię tu znajdę- mruknęła cicho, stając obok chłopaka. Nie spojrzał na nią nawet. Kiedy chciał się odwrócić i odejść poczuł dłoń na swym nadgarstku- możemy porozmawiać?- spojrzał na nią. Poczuła ból w sercu kiedy na niego spojrzała. Jego wzrok był tak pusty, tak smutny. Nie wiedziała, że aż tak się pogorszyło od ich ostatnie rozmowy- wiem, że pewnie uznasz, że to nie moja sprawa
  • Jeśli wiesz to dlaczego w to brniesz?- przerwał jej patrząc na niej surowiej
  • Proszę, nie przerywaj mi. Ten jeden raz, chcę z tobą porozmawiać spokojnie bez kłótni- uśmiechnęła się lekko. Westchnął tylko, dając dziewczynę pole do popisu- wiesz że bezsensowne zabijanie ludzi nie zwróci ci ani Obito ani Rin. A tym bardziej nie pomoże ci zapomnieć o tym co się stało... Słyszę plotki, które mi się nie podobają. Ale myślę, że znam cię wystarczająco dobrze, aby móc się spodziewać, że są to tylko głupie plotki- posmutniała kiedy nie uzyskała żadnej reakcji ze strony chłopaka- Kakashi, pozwól sobie pomóc, wróćmy do bycia przyjaciółmi
  • A kiedy dokładnie nimi byliśmy ?- warknął. Shisui drgnął słysząc jego ton
  • Znowu ten ton, znowu te słowa. Jeśli byś nie uważał mnie za przyjaciółkę, to czemu poszedłeś mnie ratować?
  • Bo twój chłoptaś mnie o to prosił- słysząc to brunet podszedł do swej dziewczyny mierząc z wściekłością posiadacza sharinghana.
  • Wtedy kiedy spotkaliśmy się tutaj. Chciałeś pogadać, pomóc...jeśli uważasz, że nie jesteśmy przyjaciółmi, ot czemu
  • Jesteś shinobi, prawą ręką naszego Hokage a zaniedbałaś się. Nie martwiłem się o ciebie a o Yondaime- nagle chłopaka odrzuciło. Yuki spojrzała w bok, gdzie patrzyły na Hatake wściekłe oczy Shisuiego. Opuścił pięść która przed chwilą wylądowała na policzku Hatake
  • Shisui- zaczęła, ale przerwał jej ruchem dłoni
  • Chodźmy stąd, najwyraźniej nie chce z nami rozmawiać- wziął ją za dłoń, ale spojrzał na nią kiedy poczuł opór
  • Kakashi...- zaczęła cicho- wiesz gdzie mieszkam. Gdybyś czegoś potrzebował... Ja..- tu w jej oczach pojawiły się łzy- dla mnie zawsze będziesz przyjacielem- chłopacy spojrzeli na dziewczynę. Pierwszy raz od tak dawna, Kakashi poczuł się jak kompletny dupek. Ona.. Nie potrzebuje jego przyjaźni. On,,, najlepiej jak będzie sam. Za to Shisui czuł rosnącą nienawiść do szaro-włos-ego, Hatake odwrócił się tylko i nim zniknął, wyszeptał krótkie.... przepraszam. Dziewczyna uśmiechnęła się słysząc te słowa
  • Czemu się uśmiechasz?- spytał, nie bardzo rozumiejąc jej reakcji, najwyraźniej nie słysząc tego co usłyszała dziewczyna
  • Shisui, gdybyś go tak bardzo nienawidził, może i byłbyś w stanie go zrozumieć- mówiąc to posłała mu najpiękniejszy uśmiech jaki w całym swoim życiu widział. Wciągnął powietrze, powstrzymując się przed jakimkolwiek ruchem , pamiętając o ich nieznośnej grze. Westchnął tylko, nadal nie rozumiejąc dziewczyny- dobra teraz możemy iść, tam gdzie mieliśmy- mruknęła radośnie. Pożegnała się z Obito i razem ruszyli do ich ulubionego miejsca. Szli w ciszy. Czasami cisza jest dużo lepsza niż milion słów.
  • Wybierz numer- mruknął kiedy stanęli przed wielką skałą. Zaśmiała się i odwróciła się do niego, pokazując na dłoni liczbę cztery. Nagle poczuła jak jej stopy odrywają się od ziemi. Spojrzała ze zdziwieniem na chłopaka, który trzymał ją w swoich ramionach- powiedziałem, że ci pomogę prawda ?- pokiwała lekko głową. Uśmiechnęła się do siebie, kiedy postanowił iść normalnie a nie wspinać się po skałkach. Pod pretekstem nie komfortowej pozycji, wtuliła swoją głowę w jego klatkę piersiową. Ucieszyła się, kiedy poczuła, że jego serce bije tak samo silnie jak jej. Spojrzała w górę a na jej policzkach pojawił się rumieniec. Cholera, czy on musi być przystojny z każdej strony? Nagle posmutniała, pozwalając nowym głupim myśląc zając cześć jej mózgu. Coraz więcej pytań zaczęło jej doskwierać. CO on w niej widzi, czemu tak bardzo się stara. A co najważniejsze... Pokręciła głową, odpędzając głupie myśli. Nie obchodziły ją odpowiedzi do pytań, tak długo aż on jest z nią. Kiedy była z nimi czuła się tak bezpiecznie, tak ciepło. Jego silne, chociaż delikatne ramiona dawały jej taki komfort. Zamknęła na chwilkę oczy, ciągle się uśmiechając. Chłopak westchnął tylko jak zobaczył jej uśmiech na ustach. Cieszył się że był w stanie ją zadowolić. Stanął na środku skały obserwując całą Konohę. Tak może i on kiedyś nim zostanie ? Dzięki czemu będzie mógł ochraniać całą wioskę, mieszkańców. Ochraniać ją. Uśmiechnął się kiedy otworzyła oczy. Położył ją ostrożnie na ziemi. Uśmiechem mu podziękowała i wzięła głęboki wdech, rozkładając ramiona jak skrzydła. Uwielbiała to miejsce. Widać było z tego miejsca jej dom. „Dom”. Tak, znowu mogła nazywać tak Konohę. Znowu czuła się tu chciana, potrzebna, kochana. Myśląc o tym ostatnim spojrzała na Shisuiego
  • O czym myślisz ?- spytała, widząc jego minę. Uśmiechnął się i spojrzał na dziewczynę spokojnym wzrokiem.
  • Mógłby się spytać ciebie o to samo- prychnęła. Nie lubiła jak tak odpowiadał. Zawsze wymijająco, jakby nie chcąc zdradzić co ma w sercu ani w głowie- chyba muszę kupić ci kota- mruknął, śmiejąc się z jej zdziwionej miny- ostatnio dużo prychasz, pewnie byście się dogadali- prychnęła znowu, co spowodowało atak śmiechu ze strony chłopaka. Usiadł na skale, nadal się uśmiechając.
  • Nie musiałabym tego robić, gdybyś mnie do tego nie zmuszał !- warknęła, udając obrażoną. Mimo tonu i zachowania, usiadła obok niego, praktycznie tak, że stykali się ramieniem.
  • A więc to moja wina?- spytał, dalej rozbawiony, odwracając się do niej.
  • Zawsze odpowiadasz tak wymijająco. Myślałam, że jak już jesteśmy razem, to bardziej się otworzysz, myślałam
  • Razem ?- spytał, uśmiechając się w jego starym stylu. Zdając sobie sprawę z tego co powiedziała, położyła się aby być pewnym, że nie spotka się ze wzrokiem Uchihy, a na jej policzkach znowu pojawiły się rumieńce. Cholera, musiała nauczyć się je kontrolować. Nagle poczuła ciężar na swym ciele. Poczuła jak obie jej ręce wędrują do góry, i jednym ruchem zostały unieruchomione przez jego dłoń. Bogowie, on jest taki silny czy ona taka słaba. Mimo, że trzymał ją, nie czuła aby sprawiał jej jakikolwiek ból, nawet ciężar jego ciała nie był aż tak straszny- nie lubię jak nie odpowiadasz na moje pytania- mruknął, znów tym samym niskim głosem. Przełknęła ślinę
  • Ja.. znaczy..- zaczęła, plątając się w zeznaniach. Skubany nadał by się w policji podczas przesłuchań- to mi tak jakoś wyszło …
  • Wyszło ? A więc nie jesteśmy razem ?- spojrzała na niego ze zdziwieniem. Cholera, właśnie zdała sobie sprawę, że przegrała. Nikt nie pobije Uchihę Shisuiego. Ten idiota, czy musiał być we wszystkim lepszy?- trochę szkoda, Uzumaki Yuki- szepnął i pochylił się nad nią. Poczuła oddech na jego szyi i drgnęła kiedy jego ciepłe usta spoczęły na jej szyi. To samo zrobił po drugiej stronie, uśmiechając się do siebie za każdym razem, kiedy czuł drgnięcie dziewczyny- a ja myślałem, że mnie kochasz- mruknął łapiąc jej podróbek tak aby spojrzała na niego. Była jego. Widział to w jej oczach. Te wszystkie gierki które sobie zaplanował... No cóż, może kiedy je na niej wykorzysta
  • Kocham- szepnęła. Nie była w stanie powiedzieć nic wiedzieć. Co utkwiło w jej gardle co nie po prostu jej nie zezwoliło.
  • To dobrze- mówiąc schylił się i tym razem jego usta wylądowały jej na jej.  

Proszę. Słodki, cukierkowy( naprawdę próbowałam) rozdział na walentynki. Jezu... zdałam sobie sprawę, że nie jestem dobra w pisaniu słodkości i miłosnych scenek. Ale co się nie robi dla czytelników. Mam nadzieję, że się podoba, chociaż osobiście czuje, że wyszedł mi jakoś słabo a nie jestem w stanie znaleźć przyczyny. Miłego czytania :)

8 lutego 2016

Z rozkazu Hokage

Biegł właśnie, modląc się w duszy aby być pewnym, że zdąży. Cholera. Czuł, że popełnił błąd. Kiedy zniknęła stworzył klona i wysłał go do domu Hokage, aby być pewnym, że to nie jest przypadkiem zamach na wioskę. Na szczęście, albo i nie, okazało się, że ich celem była dziewczynami
  • A więc nasze prognozy się potwierdziły- mruknął do klona, który stał przed nimi. Kushina wyszła z pokoju, w stroju shinobi, niosąc ubranie Minato
  • Tak mi się zdaje, Minato-san – odpowiedział, po czym podszedł do kobiety i wziął od niej rzeczy- proszę wybaczyć, ale nie pozwolę Pani ani Panu opuścić wioski- blondyn spojrzał na chłopaka ze zdziwieniem
  • Posłuchaj mnie, dzieciaku. Porwano moją siostrę, jak mam siedzieć w domu na tyłku ?
  • Yuki poinformowała mnie, że jest Pani w ciąży. Gdyby dowiedziała się, że pozwoliłem Pani, na przeciążanie się, to by mnie ukatrupiła- Uzumaki, prychnęła tylko, musząc się z nim zgodzić. Opadła na kanape patrząc z wyrzutem na męża. Uchiha odwrócił się w stronę blondyna- jeśli Hokage opuści wioskę, to mieszkańcy mogą być w niebezpieczeństwie.
  • Mam zrozumieć, że rozumiesz jaką masz następną misje?
  • Poinformowałem Kakashiego. Jest szpiegiem, dzięki czemu będzie mi łatwiej ją wytropić- blondyn pokiwał głową, po czym usiadł obok podenerwowanej Kushiny
  • Masz moje pozwolenie na jakiekolwiek działanie!- warknął tylko kiedy Shisui opuszczał mieszkanie

  • Mam jej ślad- jego rozmyślania przerwał głos Hatake- jeśli się pośpieszymy powinniśmy ją dogonić- mruknął, nie patrząc na Uchihę. Biegli przed siebie w ciszy. Nie przepadali za sobą. Obojgu nie podobał się sposób w jaki traktowali Yuki. Obarczali się nawzajem zachowaniem dziewczyny- miałeś ją chronić- wycedził w końcu. Uchiha spojrzał na chłopaka i westchnął ciężko
  • Nie uważasz, że jesteś ostatnią osobą, która powinna mnie pouczać?- pierwszy raz od rozpoczęcia misji spojrzeli na siebie. Hatake oderwał się od ziemi i przycisnął towarzysza do drzewa
  • Co masz niby na myśli ?- spytał wściekle
  • Tak się o nią martwisz a traktujesz ją jak śmiecia
  • W porównaniu do ciebie, ja zdaję sobie sprawę z tego jak silna jest !- warknął przerywając Shisuiemu
  • Tym razem chyba ja nie rozumiem?- wyglądał na spokojniejszego od szarowłosego, jednak w środku się gotował. Chciał się uwolnić i mu przywalić, jednak potrzebował go to wytropienia dziewczyny
  • Geniusz Uchiha do cholery- zaśmiał się sarkastycznie- nigdy nie uważałem, że potrzebowała abym przy niej był. Póki się nie pokłóciliście a ona się zmieniła nie do poznania. Kurwa zaczęła czytać książki, o tym jak zginąć jak prawdziwy shinobi!- nagle usłyszeli odkaszlnięcie i spojrzeli w dół, gdzie patrzyły na nich dwoje oczu
  • Jak chcecie uratować dziewczynę, to zostawcie kłótnie na później, zaczynam tracić jej zapach !- Kakashi odszedł od chłopaka i westchnął lekko, zmuszając samego siebie do uspokojenia. Odwrócił się po czym ruszył przed siebie. Tuż za nim ruszył Uchiha, nic już nie mówiąc.

Otworzyła powoli oczy, zdając sobie sprawę, że zdecydowanie za trudno jej to szło. Próbowała przetrzeć oczy, kiedy poczuła, że nie może ruszyć ręką. Pociągnęła mocniej, co zaowocowało krzykiem bólu, kiedy piorun przeszedł po jej organizmie
  • Ty patrz, księżniczka się obudziła- z trudem podniosła głowę aby spojrzeć na osobę, do której należały te słowa. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że siedzi w drewnianej klatce, którą, pchał drugi z mężczyzn. Spojrzała na mężczyznę, który podszedł do jednej ze ścianek- radzę ci się nie ruszać, suko. Masz na sobie urządzenie, które będzie raziło cię prądem za każdym razem jak się poruszył- zaśmiał się mówiąc to
  • Cze... czego ode mnie chcecie ?- spytała, ledwo wypowiadając słowa
  • Twojego ciałka- odpowiedział ten sam mężczyzna, oblizując się po ustach. Spojrzała się na niego z przerażeniem- ty patrz Sooku uwierzyła- tym razem usłyszała także głos drugiego z mężczyzn- ty a może się zabawimy nim poślemy ją do eksperymentu
  • Spróbujcie mnie tknąć a pożałujecie !- warknęła, jednak jej słaby głos jedynie rozbawił jej towarzystwo
  • Doprawdy ? Chciałbym zobaczyć jak się bronisz!- zaśmiał się pierwszy- ty Sooku muszę przyznać, że niezła jest! Lubię ostre- drugi zaśmiał się, dalej nic nie mówiąc- naszego szefa interesuje jedynie twoja chakra a nie ciało. Jeśli się trochę pobawimy, chyba nie będzie zły
  • Kto jest waszym szefem ?- spytała. Nie obchodziło ją co z nią zrobił ( przynajmniej nie obchodziło gdzie ją wiozą), ale jeśli byli zdolni do porwania jej w biały dzień, to na pewno nie są przyjaciółmi wioski. Powoli bez zbędnych ruchów próbowała przywołać ropuchę, która miała by wysłać informację do Hokage. Ale kiedy już myślała, że jej się udało prąd znów przeszedł przez jej ciało, a z jej usta zaczęła lecieć krew.
  • Ha, ty patrz Suka, się nie poddaje. Niby taka miła, na rozmowę jej się wzięło a tu chciała użyć swoich brudnych sztuczek- Powóz nagle stanął i obok pierwszego z porywaczy stanął drugi
  • Nie masz co się wyrywać, dziecino, nie wyczuwał nikogo, kto by szedł za tobą. Najwyraźniej wiosce na tobie nie zależy- Yuki dopiero teraz zdała sobie sprawę, że ich twarze były zasłonięte. Zbliżała się już noc, przez co nie widziała dokładnie sylwetek mężczyzn
  • Zabiję wam, rozedrę na strzępy !- warknęła wyrywając się. Czuła jak prąd przechodzi przez jej kręgosłup. Już tak dawno nie czuła tak fizycznego bólu. Wiedziała to samo co mężczyzna. Nie była wstanie wyczuć niczyjej chakry, która kierowała by się w jej stronę. Dlatego nie obchodziło ją co się z nią stanie. Czuła jak nogi zaczynają jej drętwieć a krew sączyła jej się z ust
  • Hej! Głupia idiotko! - jeden z nich wszedł do klatki, po czym podniósł brunetkę do góry i przycisnął do jednej ze ścian, co poskutkowało dodatkowym bólem w jej kręgu- chcesz zginąć? Nie ma sensu. Nie pozwolimy Ci- miał rację. Trzymał ją z taką siłą, że nie mogła nic zrobić. Na dodatek odczuwała zmęczenie po poprzedniej próbie. Nagle zamilkł i spojrzał na dziewczynę- ty Kuriko, miałeś rację niezły z niej kąsek- pierwszy raz od dawna poczuła strach kiedy jego wielka dłoń przejechała po jego policzku- zmiana. Zajmij się wozem
  • Hej, to był mój pomysł!- warknął, także wchodząc do klatki. Tamten tylko warknął coś pod nosem i spojrzał na dziewczynę
  • Patrz jak się boi. Shinobi Kurwa, a tak się trzęsie- nie kontrolowała swojego ciała. Naprawdę się bała. Co się z nią działo, przecież jeszcze chwilę temu była gotowa umrzeć. Drgnęła czując rękę na swoim udzie. Zacisnęła nogi, zamykając oczy. Czuła jak po policzku spływały jej łzy. Znów drgnęła kiedy poczuła język drugiego na swej twarzy
  • Słone! Mniam, ciekawe czy cała taka smakujesz- jego ręka wędrowała w górę
  • Proszę, nie !- krzyknęła, czując się słaba. Przed oczami miała Shisuiego. Była taka zła, że nie poszedł za nią. A ona miała nadzieję, że ją kocha, że...
  • Shinobi, nie proszą- warknął drugi, ściskając uścisk na jej szyi. Czuła jak powoli traci powietrze. Z jej oczu zaczęły lecieć jeszcze większe łzy kiedy jego dłoń zaczęła wchodzić pod jej bluzkę
  • Jeszcze jeden ruch a rozetnę ci tchawicę, ty pieprzony gnoju!- otworzyła oczy, słysząc znajomy głos. Przy jednym mężczyźnie stał Shisui a przy drugim Kakashi, obaj z kunaiami w dłoniach. W oczach Shisuiego dostrzegła sharingana, którego nie widziała tak długo. Jednak chłodne uczucie przeszło jej ciało kiedy spojrzała w oczy dwójki. Byli źli. Nie źli to mało powiedziane, byli wkurwieni.
  • Jak?!- warknął mężczyzna, który nadal trzymał dziewczynę, ale jego ręka zniknęła z jej uda- nie wyczułem waszej chakry
  • W wiosce mamy tropicieli, idioto- warknął szaro-włosy, którego głos także mogła doprowadzić kogoś do gęsiej skórki- na dodatek, jesteśmy Jouninami, dla nas to pestka.
  • A teraz ładnie odłóż naszą przyjaciółkę- warknął Uchiha, jednak nim zdołał coś zrobić, mężczyzna odskoczył wraz z dziewczyną. Poczuła zimny metal na szyi. Chciała coś zrobić, ale znów poczuła prąd, kiedy ruszyła dłońmi
  • Zapomnieliście, że my też nie jesteśmy Geninami!- zaśmiał się. Shisui spojrzał na Kakashiego i pokiwał głową, po czym ten zmrużył oko, w którym nie posiadał sharingana. Po chwili Yuki poczuła, niewyobrażalny chłód i uczucie jakby już nigdy nie miała być szczęśliwa. Chciała się ruszyć, ale nie mogła, jednak tym razem, nie czuła bólu. Otworzyła oczy i znajdowała się w ciemności. Czuła jakby miała zwymiotować. Jednak nie trwało to długo. Poczuła nagle ciepło, którego już długo nie czuła. Wtulały ją w siebie silne ramiona Shisuiego. Spojrzała na niego po czym jej wzrok powędrował w bok. Na trawie leżały dwa ciała. Oddychała ciężko, co przykuło uwagę Uchihy.
  • Jesteś już bezpieczna- szepnął. Jego głos był taki miły i ciepły. Kompletnie odmienny od tego jaki słyszała jeszcze chwilę temu- przepraszam, że tak długo nam to zajęło – dodał. Szybkim ruchem pozbył się urządzenia. Czuła po chwili, jak jej stopy odrywają się od ziemi. Wstał wraz z nią i spojrzał na Kakashiego, który też najwyraźniej się uspokoił.
  • Co wy tu robicie? - spytała, z trudem wypowiadając każdą literkę. Czuła ból praktycznie wszędzie a już dawno nie czuła się tak zmęczona psychicznie
  • Jak to co, przyszliśmy cię uratować idiotko- warknął Kakashi, spoglądając na chłopaka
  • Wiesz co robić- mruknął brunet, odwracając się od chłopaka. Ruszył przed siebie, jakby nie chcąc aby Yuki się czegokolwiek domyśliła. Jednak kiedy usłyszała świst Chidor, dokładnie wiedziała, jaki był rozkaz chłopaka. Czuła jak jej serce dalej łomocze, jednak tym razem z kompletnie innego powodu. W tak krótkim czasie czuła jak ze strachu czuła się nagle najbezpieczniejszą osobą na świecie. Jej silne a zarazem tak łagodne ręce trzymały ją blisko siebie, jakby miały ją chronić przez światem zewnętrznym. Oparła głowę o jego klatkę piersiową, wsłuchując się w bicie jego serce. Podniosła obie ręce. Jedną dłoń położyła na swym sercu a drugą na jego. Czując ten delikatny dotyk spojrzał w dół. Czuł ból w sercu. Dopiero teraz myślał nad tym co by się stało, gdyby nie zdążyli. Nigdy nie czuł się tak jak wtedy. Czuł się jak wygłodniały wilk, który z wielką chęcią rzuci się na swą ofiarę. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak bardzo schudła. Mimo, że trzymał ją na rękach, jakby w ogóle jej nie czuł. Nadal się trzęsła. Jeszcze nigdy nie widział jej w takim stanie- masz zimne dłonie- mruknął cicho, jakby bojąc się, że głośniejszy ton ją przestraszy. Uśmiechnęła się lekko
  • Masz podartą koszulkę. Nie wierzę, że dałeś się zranić takim idiotą- zaśmiał się ciesząc się, że humor jej powoli powraca.
  • Wybacz. To się już nie powtórzy- dodał, przyciskając ją do siebie. Już nigdy nie pozwoli, aby ktokolwiek ją tknął. NIKT
  • Myślałam, że mnie tam zostawicie. Nie wyczuwałam waszej chakry... Ja .. się tak bałam Shisui!- nagle z jej oczu zaczęły lecieć łzy a w nim na nowo zaczęła wzbierać złość.
  • Nigdy cię nie zostawię! Słyszysz!- jego głos spoważniał, a ona czuła jak jego uścisk staje się jeszcze mocniejszy- zawsze będę przy tobie.. ja
  • Rozumiem !- mruknęła, ściskając dłoń na kawałku koszulki przy jego sercu- dziękuję!- po czym zasnęła zmęczona dzisiejszym dniem



  • Zostań, na pewno ucieszy się jak cię zobaczy- usłyszała głos swojej siostry. Otworzyła oczy i zobaczyła żółte ściany swego pokoju. Powoli usiadła na łóżku. Spojrzała na siebie. Wyglądała pewnie jak mumia, bo całe jej ciało było przykryte bandażami. Chciała wstać, kiedy do pokoju wpadła Kushina i jak strzała znalazła się obok siostry
  • Leż. Tsunade-sama powiedziała, że masz odpoczywać!- przytuliła ją do siebie, płacząc ze szczęścia. Spojrzała na tyły i uśmiechnęła się widząc Minato. Nagle na jej policzkach pojawił się rumieniec a serce zaczęło mocniej bić, kiedy spojrzała na Uchihę stojącego w kącie- Uzumaki oderwała się od siostry, pozwalając jej aby na powrót usiadła na łóżku
  • Jeszcze chwilę temu był tu Kakashi, ale miał jakąś ważną misje, więc musiał lecieć- dziwnie się poczuła, słysząc te słowa z ust Shisuiego. Doskonale wiedziała, że nie przepada za Hatake i z wzajemnością. Coraz bardziej zastanawiając się jak przeżyli wspólną misję
  • Cieszę, że nic ci nie jest – wtrącił się Minato- Kirikagure nie przyznało się do ataku, więc załatwiliśmy sprawę pokojowo
  • Na miłość boską Namikaze- warknęła wkurzona Kushina- przecież dopiero co się obudziła dattebane!
  • Jak długo spałam ?- spytała się uśmiechając się uspokajająco do siostry.
  • Tydzień- odpowiedział blondyn, uśmiechając się także do żony. Tu jego wzrok powędrował na Shisuiego, który nie patrzył na dziewczynę- wybieram się zaraz na rozmowy z Mgłą a Kushina, ma jakąś misje, więc nie będzie nas jakiś czas- spojrzał na dziewczynę i przytulił ją do siebie- przydzielam ci Shisuiego do ochrony- brunetka spojrzała z lekkim lękiem na chłopaka, który dale wyglądał jakby spał, z głową zwieszoną na dół. Przełknęła tylko ślinę i pokiwała głową.
  • Uważaj na siebie- pocałowała ją w policzek Kushina po czym ruszyła za Minato. Stanęła obok chłopaka i wystawiając mu przed nos pięść dodała- masz ją chronić, zrozumiałeś, dattebane!- Uchiha pokiwał głową z lekkim lękiem, co sprawiło, że dziewczyna zaśmiała się lekko, lecz spoważniała kiedy ten spojrzał na nią. Wyszedł za Hokage, zostawiając Yuki samą. Odetchnęła spokojnie. Opadając na łóżko. Szybko zrozumiała, że to był fatalny pomysł, kiedy poczuła ból, mimo tego, że łóżko było naprawdę miękkie. Usłyszała jeszcze groźby skierowane w stronę Shisuiego po czym obaj jej opiekunowie wyszli. Wciągnęła powietrze kiedy usłyszała otwierane drzwi. Niósł w dłoni szklankę z wodą a w drugiej tabletki. Usiadła znów na łóżku, nie patrząc na chłopaka. Nie wiedziała, czemu się tak czuła. Tydzień temu przecież jeszcze jej nienawidził, przecież głupia misja nie mogła tak nagle zmienić jego uczuć prawda? Postawił wszystko na stoliku obok jej łóżka po czym skierował się powoli w stronę drzwi
  • Shisui!- szepnęła, tak cicho, jakby nie chcąc aby tego usłyszał. Stanął i odwrócił głowę spoglądając na nią. Spuściła głowę w dół patrząc na swe pięści które coraz mocniej ściskały kołdrę- czy.. czy- czuła się jak małe dziecko, które dopiero uczy się mówić. Nie była w stanie znaleźć odpowiednich słów- przepraszam- spojrzał na nią ze zdziwieniem, jakby nie spodziewając się, że usłyszy takie coś- Minato nie powinien robić z ciebie niańki, czuję się już lepiej. Na dodatek mogłam przecież zostać w szpitalu
  • Nienawidzisz ich- mruknął jakby od niechcenia. Jego mina nie zwracała niczego. Czuła jak spojrzeniem mierzy ją z góry na dół- pójdę zrobić ci coś do jedzenia, na pewno jesteś głod
  • Zostań- krzyknęła nagle, zamykając oczy, czując jak w jej oczach zaczęły pojawiać się łzy. Nie sądziła, że to jedno słowo może ją aż tyle kosztować- proszę- dodała po chwili już ciszej. Usłyszała kroki po czym zamykanie drzwi. Spojrzała w górę, gdzie go nie było. Czuła ból w sercu. Znów.. znów jej nienawidzi. Położyła się na boku przodem do ściany i zaczęła płakać. Tak bardzo jego potrzebowała. Wtedy kiedy niósł ją do wioski, zdała sobie sprawę, jak bardzo go kochała. I co z tego... Zraniła go.. a on ma prawo jej nienawidzić. Po chwili poduszka była już mokra od jej łez. Włosy przyklejały się do jej policzków a oczy zaczęły szczypać od płaczu. Przetarła je ręką po czym skierowała ją do ust. Zlizała je i musiała stwierdzić, że były naprawdę słone. Drgnęła przypominając sobie tamtą noc. Co by się stało, gdyby nie przybyli, gdyby spóźnili się o kilka minut. Czuła jak je żołądek zaczyna szaleć. Wstała pokracznie i ledwo skierowała się do łazienki. Nie zwróciła uwagi na Shisuiego, który nie był szczęśliwy, z je wstania. Zamknęła z trzaskiem drzwi i zwymiotowała do kibelka. Usiadła a z jej oczu znów leciały łzy. Usłyszała otwierane drzw. Chciała się odwrócić, kiedy dopadł ją następny atak wymiotów. Poczuła jak delikatnie związuje jej włosy i siada obok niej, gładząc ją jeszcze delikatniej po plecach. Zastanawiała się jak to możliwe, ze tak silny shinobi mógł mieć w sobie tyle delikatności- wyjdź, nie chcę abyś mnie taką widział- mruknęła przez łzy, oddając do ubikacji następną porcję
  • To zamknę oczy- szepnął jej do ucha, wciąż głaszcząc po plecach. Łamało mu się serce kiedy patrzył na kobietę którą kocha, która tak bardzo cierpi. Czuł jak znów się trzęsie. Wstał i po chwili wrócił z ciepłą miętą. Położył obok niej- pij małymi łyczkami. Jest już lekko schłodzona- spojrzała na niego ze smutkiem
  • Dlaczego to robisz?- spytała opierając głowę o ścianę łazienki, która znajdowała się za nią- dlaczego po mnie przyszedłeś dlaczego tu ze mną siedzisz, dlaczego się mną opiekujesz ?- patrzyli na siebie przez chwilę do chwili aż następny atak nie dał Yuki o sobie znać
  • Dostałem taki rozkaz od Hokage- powiedział w końcu. Teraz do wstrętnego posmaku wymiocin doszedł posmak złamanego serca. To jedno zdanie potwierdziło ją w przekonaniu, że następny Uchiha nic sobie nie robi z jej uczuć.
  • Więc jesteś zwolniony- jej ton był przerażająco poważny. Wzięła miskę i wstała powoli, nie chcąc nawet pomocy chłopaka- nie chcę abyś zmuszał się do czegoś, czego nie chcesz- czuła jak kręci jej się w głowie. Wyszła zostawiając chłopaka. Ten tylko wstał, wziął kubek i poszedł za nią. Z lekkim rozbawieniem, jak robi powolne kroki do swego pokoju. Ta idiotka nigdy nie daje mu skończyć. Usiadła na łóżku zachwycona, że udało jej się przejść ten jakże ten długi 5 metrowy odcinek. Zdała sobie sprawę, że nie szedł za nią. Pewnie wyszedł z mieszkania. I dobrze nie potrzebuje go- Shisui ty idioto!- krzyknęła. No cóż krzykiem tego nie można było nazwać bardziej lekko głośniejszym stwierdzeniem, ale po jej szybkim oddechu, można było się spodziewać, że dla niej do był jak najgłośniejszy krzyk. Nagle przy drzwiach, ku jej zdziwieniu pojawił się chłopak z pozostawioną przez nią herbatą i ciepłymi okładami. Na jej policzkach pojawił się rumieniec. Ale jej było głupio, prawie spaliła się ze wstydu. Podszedł do niej i wręczył kubek z ciepłym napojem. Wzięła mały łyk, wciąż nie patrząc na jego twarz.
  • Musze nałożyć ci te ciepłe opatrunku. Jeden na brzuch a jeden na czoło
  • Mówiłam, że masz sobie iść!- szepnęła, czując gulkę w gardle. Mocno się powstrzymywała przed płaczem. Boże jak ona przez niego dużo płakała. I dobrze, że jej nie kochał. Będzie lepiej dla niej!
  • Rozbieraj się!- mruknął tylko podwijając jej bluzkę. Ta jednak czując ruch podskoczyła i odtrącając jego dłoń, usiadła w rogu łóżka. Jej oddech przyśpieszył, za to oczy patrzyły na niego z przerażeniem- Yuki- mruknął łagodnie, karcąc się w myślach, z tego jakim był idiotą- Muszę zobaczyć jak twoje rany będą oddziaływały na gorąco, więc muszę to zrobić ja...- jego głos pozostawał łagodny i ciepły
  • Proszę odejdź. To boli, tak bardzo boli- mruknęła chowając głowę w kolanach
  • Jestem tu. Mówiłem ci, że już nigdy cię nie opuszczę, pamiętasz ?- czuł tę cholerną bezsilność. Nie wiedział jak z nią rozmawiać. Jednak kompletnie nie wiedział, że jest wielką częścią jej nieszczęścia.
  • Nie chcę abyś był do czegokolwiek zmuszany
  • Przecież nie jestem zmuszany, Yuki
  • Minato, Kushina... doskonale wiem, jaką mogą wywrzeć na kimś presje. Na dodatek, nie możesz się sprzeciwić Hokage...- w pokoju zapadła cisza- nienawidzisz mnie... nie dziwie się...ja... trzeba było mnie tak zostawić. Słyszysz! Na cholerę po mnie przychodziłeś- nagle poczuła jak przyciąga ją do siebie a ona znowu znalazła się w tym bezpiecznym miejscu
  • Zamknij się w końcu, idiotko!- mruknął. Drgnęła gdy poczuła na szyi jego ciepły oddech- jesteś mistrzynią w wyciąganiu pochopnych wniosków. Kto ci powiedział, że ja nie chcę się tobą opiekować? Do jasnej ciasnej, przecież to ja to zaproponowałem. Ruszyłem na misję od razu jak cię porwali, zostawiając bezpieczeństwo Kage w tyle. Miałem całą wioskę w dupie. Jedyne co myślałem, to aby zdążyć na czas. Poprosiłem człowieka, za którym nie przepadam o pomoc, bo wiedziałem, że tylko on w wiosce będzie się starał wystarczająco aby ci pomów. Kurwa Yuki, czemu jesteś taka ślepa ?!- końcowe zdanie prawie wykrzyczał, odrywając ją od siebie na długość ramion. Patrzyli sobie w oczy- chciałem abyś mnie znienawidziła, bo wiedziałem, że to co zrobiłem tamtej nocy było złe bo ty nadal koch...- ale nie skończył, wiedząc, że zaszedł za daleko. Chciał wstać kiedy poczuł dłoń na swojej. Wzięła jego rękę i położyła ją na swym sercu tak jak zrobiła tydzień temu a swoją dłoń skierowała na klatkę piersiową Shisuiego. Drgnęła kiedy poczuła jego dotyk na swej skórze, co zwróciło uwagę chłopaka, który chciał zabrać dłoń.
  • Nasze serca biją tak samo- mruknęła, zmuszając go aby ją wysłuchał- w tym samym tempie, tak samo. Tydzień temu zdałam sobie z tego sprawę- spojrzała na chłopaka i uśmiechnęła się smutno- to prawda, Obito zawsze będzie miał specjalne miejsce w moim sercu, jednak ja kocham innego Uchihę- brunet drgnął słysząc jej słowa. Nie był pewien czy dobrze usłyszał- pozwalam ci, Uchiha Shisui- ten z niewielkim uśmiechem na ustach, zbliżył się o pocałował ją w czoło. Spojrzała na niego ze zdziwieniem
  • Przecież przed chwilą rzygałaś, głupia !- zaśmiał się unikając ciosu dziewczyny.


No więc, trochę pozmieniałam. Przyznaję, że miało być trochę bardziej ponuro, ale cóż niech Ci będzie Ann Zwill, masz cukierkowo. Jest dłuższy niż zazwyczaj, bo całe  stron, więc mam nadzieję, że się podoba :) Piszę aktualnie drugie opowiadanie, więc jak uznam, że jest warte abyście czytali, to opublikuje moje wypociny :)