Kakashi and Yuki

Kakashi and Yuki

22 marca 2016

Powrót



Jej przydługie już włosy falowały z każdym jej ruchem. Czuła przyjemny powiew powietrza, czując zapach, którego nie czuła już prawie 7 lat. Uśmiechnęła się do siebie lekko. Mogła to robić do woli, wiedząc, że i tak nikt tego nie zauważy. Jej długi czarny płaszcz owijał jej całe ciało a przydługi kaptur zakrywał twarz. Nie musiała widzieć, przez te kilka lat jej inne zmysły wyćwiczyły się na tyle, że bez problemu poradziła by sobie bez oczu. Kiedy ujrzała przed sobą bramę stanęła i wzięła do dłoni zwój który otrzymała od Hokage. Usłyszała radosne krzyki dzieci i nawoływania rodziców, żarty mężczyzn i plotki kobiet. Zastanawiała się ile trzeba było poświęcić aby ludzie mogli żyć w spokoju. Podniosła dłoń do szyi i rozmasowała obolały kręg. Nie pamięta kiedy ostatni raz dobrze spała. Ostatnie noce spędzała na gałęziach drzew, albo w zimnych i obleśnych jaskiniach, którą co chwilę nawiedzać zaciekawiony szczur. Zrobiła zamyśloną minę, zdając sobie sprawę, że przecież jej mieszkania też już nie ma. Nie było jej tak dużo czasu, że pewnie wszyscy myślą, że nie żyje. Zacisnęła pieści. Kiedy 7 lat temu opuszczała wioskę nie myślała o konsekwencjach swej decyzji a także tym co się stanie jak jednak uda jej się przeżyć. Myślała o tym przez całą drogę powrotną. Wpadła nawet na genialny pomysł aby ukrywać swoje prawdziwe ja i przybyć od wioski jako ktoś nowy, inny. Jednak szybko zrezygnowała z pomysłu, miała dosyć ukrywania swej osoby, życia w kłamstwie i cieniu. Chciała wrócić do domu... Cóż jeśli w ogóle jest dla niej jakiś dom.
  • Nie mów mi, że 'wielka' Yuki czegoś się obawia- prychnęła słysząc niski głos wewnątrz siebie
  • Nie obawiam się, po prostu obmyślam plan gdzie będę spała jak w końcu zamelduję się u Hokage- tu spojrzała na Lisa który szczerzył się do niej głupio- Kurama, z łaski swojej zachowuj się i siedź cicho- uśmiechnęła się słysząc charakterystyczne prychnięcie. Mimo, że często uśmiechała się do siebie, nie mogła znaleźć tego prawdziwego dawnego uśmiechu. Wszystko w jej życiu było obce, nowe, fałszywe. Tak jak ona sama, jej uśmiech, jej osobowość. Długo się zastanawiała, czy jest sens w powrocie do Konohy, jednak chciała sprawdzić, chciała czuć się przynajmniej przez jakiś czas bezpiecznie. Ruszyła przez bramę. Zastanawiała się, czy po prostu nie przedostać się znienacka do gabinetu Gondaime, ale uznała, że sobie odpuści teatr, w końcu nie jest już małym dzieckiem
  • Stój!- usłyszała głos mężczyzny. Jak na komendę, stanęła i spojrzała na dwóch brunetów którzy zaczęli kierować się w jej stronę. Nie dając im szansy na cokolwiek, rzuciła im zwój, w którym była zgoda Tsunade na pobycie w wiosce. Szybko przeczytali i nim zdążyli coś powiedzieć, zwój zniknął z ich rąk a ona szła już w stronę najwyższego budynku. Nie zwracała uwagi na zdziwione spojrzenia mieszkańców które czuła na swym ciele. Cóż, co się mogła dziwić, był środek lata a ona chadzała uliczkami w czarnym jak noc płaszczu, pokryta materiałem po uszy. Szybko przyzwyczaiła się do aklimatyzacji do pogody i przestała wyczuwać różnicę. Niestety musiała powrócić do barwy czarnej kiedy ludzie zaczynali ją poznawać. Uwielbiała swój czerwono- bordowy płaszcz, jednak przez niego ludzie zaczynali nazywać ją „Czerwonym płomieniem”, co jej przeszkadzało w pozostaniu cieniem dla swej wioski. Musiała więc zmienić swój ukochany płaszcz, na czarny, turystyczny, nie rzucający się tak bardzo w oczy. Przechodziła właśnie obok jednej z knajpek, kiedy zapach, którego nie czuła od tylu lat przykuł jej zmysły. Stanęła i spojrzał na niewielką miejscówkę, cwanie usadowioną w najbardziej tłocznym miejscu wioski. Odwróciła się na pięcie i nie myśląc za dużo weszła i usiadła na niewielkim krześle. Staruszek odwrócił się i uśmiechnął do „nieznajomej”. Uśmiechnęła się lekko ( cóż bardziej przypominał do grymas) ale nie mógł niczego zauważył, przez kaptur który zakrywał jeszcze więcej w momencie kiedy usiadła.
  • Co mam podać?- zapytał się swym ciepłym głosem. Jadła tyle różnym Ramen we wszystkich wioskach, jednak to z Ichiraku było nie do pobicia. Uwielbiała je, kochała z całego serca, przez co kiedy mężczyzna postawił przed nią wielką miskę podwójnego makaronu z 6 kawałkami mięsa, pierwszy raz od niepamiętanych czasów w jej oczach pojawiły się iskierki szczęścia. Ściągnęła kaptur i zaczęła pożerać to co znajdywało się w misce. Mogła przysiąść, że Teuchi obserwuje ją, a kiedy się obrócił aby zacząć robić następną porcję ( już wcześniej zamówioną, przez dziewczynę ) na jego policzkach pojawiła się łza. Czy ją poznał? Możliwe, dużo się nie zmieniła, jedynie włosy zrobiły się denerwująco długie, przez co miała problemy z ułożeniem ich w jakąś spójną kitkę lub kok, bo mimo wszystko nawet po związaniu nadal sięgały jej do pasa.
    Oparła się na krześle i wypuściła z siebie powietrze, wzdychając zadowolona. Skończyła trzecią miskę powiększone Ramen i uznała, że jakby zjadła jeszcze jedną, to dzisiaj nie dotarła by do domu. Wstała i wyciągnęła niewielki portfel- na koszt firmy- usłyszała- dobrze, że cała wróciłaś – a więc jednak poznał. Zrobiło jej się cieplej na sercu, a więc jednak nie każdy jej nienawidzi za to, że bez słowa opuściła wioskę. Podziękowała cicho i wyszła
  • O mnie to nie pomyślałaś!- usłyszała głos w sobie
  • Ty nie czujesz głodu- mruknęła, śmiejąc się w duchu z Lisa, który stał u jej boku, udając obrażonego
  • Ale mógłbym a ty nawet o mnie nie pomyślałaś
  • Co ci jest? Humorki ? Normalnie jak nastoletnia dziewczynka!- jednak szybko wróciła do rzeczywistości, nie chcąc słuchać wrzasków i prychnięć Kuramy. Dwa lata po odejściu z wioski, podczas jednej z walk, Lis wsparł ją, dając jej część mocy. Wtedy też dziewczyna zrozumiała, że ma szanse porozumieć się z Kyubim. Nie odpuszczała do momentu kiedy dowiedziała się, podczas jednej z misji, że Potwory mają swoje imię. Zajęło jej to trochę, ale w końcu przekonała go do siebie i przez następne 5 lat, stał się jej naprawdę bliski, jak przyjaciel.
Założyła na nowo kaptur nie chcąc aby więcej ludzi poznało ją nim dojdzie do Hokage. Tsunade pewnie by ją zabiła, gdyby się dowiedziała jako ostatnia. Stanęła jeszcze na chwilę przed sklepem ze strojami shinobi. Cóż będzie musiała się wybrać do za jakiś czas. Ma już dość stroju ANBU, który towarzyszył jej przez ten cały czas. Chciała go zrzucić i się w końcu zrelaksować. Puść do łaźni i zapomnieć o obowiązkach o ukrywaniu się o ukrywaniu swojej osobowości. W końcu jest w domu, może wrócić do poprzedniego życia... jeśli to w ogóle możliwe. Przemyślenia doprowadziły ją do gabinetu Hokage. Stanęła przed drzwiami i zapukała lekko. Słysząc pozwolenie aby wejść, otworzyła drzwi i weszła głębiej stając na środku pokoju. Kobieta podniosła wzrok ze zdziwieniem widząc nieznaną jej osobę w płaszczu. Yuki zdjęła powoli kaptur ukazując swoje niebieskie oczy i bujne włosy

  • Słyszałam, że wróciłaś- przywitała ją Tsunade, uśmiechając się lekko. Pokiwała głową i wręczyła Kage ostatni ze zwojów, które dyskretnie wysyłała podczas misji
  • Znajdziesz w nim mój raport na temat misji. Mam nadzieję, że reszta dotarła bez problemów?- kobieta pamiętała ją jeszcze jak była młodą uczennicą Jirayi. Zastanawiała się jak bardzo misja i przeżycia przed nią, zmieniły tę ciągle uśmiechniętą dziewczynę.
  • Tak, dziękujemy. Osoba ta jest pod ścisłą kontrolą ANBU więc znamy każdy jego ruch
  • Wątpię aby tak było – przerwała- jest zbyt inteligenty i ma zbyt dużo zaufanych ludzi aby można by było go ot tak obserwować. Pewnie zdaje sobie sprawę że jest pod ścisłą ochroną i dlatego przez ostatnie kilka lat nie zrobił ruchu- tu przerwała i spojrzała na kobietę- co nie oznacza, że nie powinniśmy go obserwować
  • Ale to zostawimy już ANBU- dodała blondynka, doskonale zdając sobie sprawę, w którym kierunku prowadzi ta rozmowa. Ta młoda dziewczyna zrobiła już wystarczająco dla wioski. Teraz powinna odpocząć. W końcu wróciła do domu po 7 lata. Zaczęła czytać raport który chwilę temu przyniosła brunetka. A więc było tak jak się spodziewała- uważasz, że ON maczał w tym palce?
  • Akurat tego nie wiem. Podczas tej misji narobiłam sobie wielu wrogów. Jednak nie zdziwiłabym się gdyby to był on- zamilkła na chwilę- dlatego zastanawiałam się czy wrócić do wioski. Co jeśli ktoś zostanie przeze mnie zraniony?- dużo się nie zmieniła. Nadal martwiła się o mieszkańców i wioskę. Piąta opuściła wioskę chwilę po tym jak Yuki włączono do ANBU więc słyszała tylko plotki o niej i Shisuim, ale z tego co znała chłopaka, widać było że miał wielki wpływa na je myślenie
  • Przydzielimy Ci ochronę
  • Nie potrzebuję jej- ucięła nim Piąta powiedziała cokolwiek- dałam sobie radę przez 7 lat więc i teraz dam
  • Nie mówię, że nie dasz- tym razem to blondynka przerwała- ale ja będę się czuła bezpiecznie jak będę wiedziała, że nie jesteś sama. Na dodatek, jeśli coś się wydarzy będziesz miała świadka- Uzumaki doskonale zdawała sobie sprawę o co chodzi. A więc jej zadanie jako ANBU się skończyło już teraz. Nie mam już zezwolenia od głowy wioski na ciche mordowanie. W momencie powrotu do wioski znów stała się normalnym shinobim. Nie wiedziała czy powinna się cieszyć czy wręcz odwrotnie- Trzeci popełnił błąd- spojrzała na kobietę nie rozumiejąc jej nagłej zmiany tematu- mówiłam mu aby nie włączał cię do ANBU
  • Nie popełnił błędu- mruknęła odwracając się, dając znak, że przekazała wszystko co miała przekazać- nie żałuje niczego po tym co się wydarzyło po tamtym dniu- stanęła przed drzwiami i spojrzała na Tsunade- czy moje mieszkanie ?- kobieta pokiwała jedynie głową, po czym brunetka wyszła zostawiając Gondaime samą. Wypuściła powietrze dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego co powiedziała Tsunade. Będzie miała ochroniarza, który będzie przy niej 24/7. Normalnie świetnie, jakby była małą dziewczynką! Wiedziała jednak, że nie był to jedyny powód. Nie ważne jak wiernym wydaje się ninja, nie można mu ufać, po tym jak wrócił z długoletniej misji. Zaczynało się ściemniać a ona czuła narastające zmęczenie. Skrzywiła się na samą myśl o tym jak jej mieszkanie musiało teraz wyglądać. Wolała nawet nie myśleć o tym bajzlu. Prześpi się dzisiaj na kanapie a jutro spróbuje na nowo ogarnąć wszystko... włączając w to swoje życie. Musi odwiedzić tyle miejsc, tyle ludzi... Ciarki ją przeszły kiedy uświadomiła sobie, że malutki Naruto miał już teraz 14 lat a Itachi stał się już mężczyzną, za to... tu przerwała nie dokańczając myśli. Nie chciała teraz o tym myśleć. Nie chciała myśleć o niczym. Wciągnęła powietrze kiedy stanęła pod drzwiami swego dawnego mieszkania. Wyjęła klucze, które zawsze chowała głęboko, aby być pewnym że ich nie zgubi podczas misji, i przekroczyła próg. Ku jej zdziwieniu w domu panował porządek. Podeszła do jednej z szafek i przetarła w poprzek palcem. Czystość. Kompletna czystość. Czyżby Tsunade kazała posprzątać?
  • Tobie to się zawsze upiecze- usłyszała i zachichotała – w życiu nie spotkałem tak wielkiego lenia!
  • Kurama ! - parsknęła, udając obrażoną- sam nie jesteś lepszy. Leżysz całymi dniami
  • A co mam innego robić ? - uśmiechnął się do niej lekko, ukazując biały kieł- ciesz się, że nie próbuję przejąć nad tobą kontroli – dziewczyna parsknęła śmiechem
  • Uważaj, bo uwierzę, że dałbyś radę- zawsze się tak kłócili, ale ona to lubiła. Uwielbiała kiedy to Lis zaczynał rozmowę. Musiało mu się naprawdę nudzić, albo lubi z nią rozmawiać, do czego się nigdy nie przyzna. Skierowała się do kuchni i nalała sobie do szklanki ( która też była czysta) wody i ruszyła do swojego pokoju. Odstawiła napój na stolik po czym runęła na łóżko dopiero teraz zdając sobie sprawę, jak wygodne jest łózko Jak bardzo jej brakowało tej miękkości i wygody kiedy spała w lasach i na łąkach na drzewach. Rzadko kiedy wydawała pieniądze na hotele, nie chcą aby ktokolwiek ją znalazł. Teraz mogła wturlać się w świeżą (?) pościel i wciągając zapach czystej pościeli, zasnąć, nie myśleć o niczym. 

Wiem, wiem krótki. Ale wolałam podzielić go niż kazać wam czekać jeszcze nawet dwa tygodnie, więc jest wstawiam :) Na razie nudnawy, ale obiecuję, że następne będą ciekawsze :) 

14 marca 2016

Cień Konohy

  • Naruto, ty idioto!- warknęła, kiedy spojrzała na pobitego chłopca, który stał z założonymi rękoma i obrażoną miną
  • To nie moja wina, ich było więcej !- odburknął, patrząc z nadzieją na Shisuiego, który szykował się właśnie do misji
  • Shisui zrób z nim coś bo go uduszę- pisnęła
  • Wybacz, mam misję z Kakashim- pocałował dziewczynę na pożegnanie i przybił żółwika blondynowi. Kiedy wyszedł dwójka patrzyła na siebie
  • Czemu nie pomagasz mi w treningu ?- spytał w końcu siadając na małym krzesełku w kuchni- naucz mnie jakieś superowej techniki!
  • Naruto- mruknęła już spokojniej. Miał już 4 lata i z każdym dniem stawał się coraz bardziej podobny do swych rodziców. Chociaż jeśli chodzi o techniki ninja zdecydowanie odziedziczył geny matki. Geniuszem to go nie można było nazwać- trenuję z tobą taijutsu, już ci mówiłam, to podstawa wszystkiego. Pokazałam ci też jak poprawnie rzucać shurikenami i kunaiami
  • Wszystkie dzieciaki trenują ze swymi rodzicami, tylko ja jestem sam- zrobił smutną minę, zajadając się jedną z kulek ryżowych
  • Naruto, ja i Shisui jesteśmy zapracowani. Należymy do ANBU, jednostki podlegającej bezpośrednio pod Hokage. Wiem, że możesz czuć się samotny od czasu do czasu, ale musisz zrozumieć, że jesteśmy rodziną shinobi- podeszła i przytuliła go do siebie. Kiedy się zasmucał wyglądał naprawdę słodko. Nawet ona nie mogła się pohamować- znajdź sobie partnera do walk
  • Dzieciaki mnie nie lubią, nie wiem czemu ale ich rodzice nie pozwalają im się ze mną bawić- drgnęła kiedy usłyszała. Doskonale wiedziała, że wioska traktuje chłopca. Dla dobra wioski, wiadome jest, że jest jedynie jeden Jinchuuriki i jest nim Naruto. Mimo, że wraz z Shisuim dawali mu ciepły dom i tyle uwagi to nie zmieni to faktu, że nie ma tego co najważniejsze w jego wieku, przyjaciół
  • A co z Sasuke, bratem Itachiego. Lubisz Itachiego, więc czemu nie zaprzyjaźnisz się z Sasuke?- spojrzał na nią i znowu zrobił naburmuszoną minę
  • Itachi jest spoko, ale Sasuke nienawidzę. Ciągle się popisuje i patrzy na wszystkich z góry, jakby był najlepszy- uśmiechnęła się do siebie. Nadal nie mogła uwierzyć, aby bracia byli od siebie tak różni. Nie wiedziała czy powinna wierzyć we wszystko co mówił jej blondyn, sama spotkała młodego Uchihę i zawsze zdawało jej się, że jest bardzo słodki i bardzo przywiązany do starszego Uchihy, jak i Shisuiego.
  • Spróbuj się z nim dogadać. Może on myśli o tobie to samo ?- podeszła do zlewu i nalała mu wody podstawiając pod nosek- ok, idę potrenować
  • Mogę iść z tobą?- spytał ją patrząc na nią szczenięcymi oczami
  • Dzisiaj mam jeden z tych nudnych treningów- ubrała na siebie buty po czym spojrzała jeszcze raz na Naruto- może pójdziesz ze mną do rezydencji Uchiha. Na pewno mały Sasuke też będzie trenował, więc będziesz mógł się przyłączyć- z niezbyt zadowoloną miną, zeskoczył z krzesełka i ubrał buty. Pogłaskała go op głowie i wyszli. Szli spokojnie po uliczkach wioski. Nie trudno było nie zauważyć spojrzeń mieszkańców. Czuła narastający gniew za każdym razem jak przechodzili obok każdej z osób. Z początku myślała, że przynajmniej ominie go to, kiedy będzie szedł z nią lub z Shisui, ale najwyraźniej się myliła- co powiesz, aby wieczorem pójść w trójkę na Ramen ?- spojrzał na nią a w jego oczach dostrzegła iskierki. Uśmiechnęła się do siebie. Z wyglądu był tak bardzo podobny do Minato, te same oczy, włoski, jednak charakterek zdecydowanie odziedziczył po Kushinie. Pamiętała ich pierwsze dni z nim. Czułą tak wielki ból, kiedy patrzyła na niego. Tak bardzo przypominał jej o tamtym dniu. Jednak uświadomiła sobie, że to on jest tym kto stracił wszystko w życiu. Tak bardzo chciała aby jego życie, mimo utraty rodziny, było wspaniałe. Powoli weszli do dzielnicy Uchiha. Ich spojrzenia też nie wróżyły nic dobrego. Jednak tym razem były skierowane bardziej na nią niż na małego Uzumakiego. Nie podobało im się, że ktoś z nie ich klanu jest jego częścią. Od ataku Lisa, wioska i Uchiha zaczęli się spierać praktycznie we wszystkim. Coraz bardziej martwiła się, że klan planuje wojnę domową, jednak Shisui zawsze jej powtarzał aby się nie martwiła, że wszystko będzie w porządku, więc jedyne co jej zostało to zaufanie mu. Stanęła przed sporym domem z pięknym ogródkiem. Zapukała do drzwi i po chwili otworzył jej 12 letni chłopak. Uśmiechnął się do niej. Bardzo się polubili. Itachi był jej małą wtyczką w klanie. Od niego dowiadywała się tego, czego nie chciał powiedzieć jej Shisui.
  • Witaj Itachi, jest może Sasuke?- chłopak spojrzał w dół gdzie dostrzegł blond włosego chłopczyka
  • Hai, właśnie się zbiera na trening. Przyszliście w idealnym momencie- odwrócił się i zawołał do siebie brata, który szybko pojawił się u jego boku. Widząc blondyna zrobił naburmuszoną minę- Musze dziś porozmawiać z Yuki san, co powiesz na to aby do tego momentu potrenować z Naruto ?
  • Będzie mi tylko przeszkadzał- dziewczyna zaśmiała się i kucnęła obok chłopca
  • Sasuke chan – szepnęła mu do ucha- jeśli pomożesz Naruto w treningu, namówię Itachiego aby nauczyć cię jakieś świetnej techniki – na małych ustach bruneta pojawił się uśmiech i spojrzał na blondyna
  • Niech będzie. Chodź, tylko mi nie przeszkadzaj
  • To samo chciałem powiedzieć, baka Sasuke!- krzyknął za chłopakiem, oddalając się w głąb lasu
  • Co mu tym razem obiecałaś?- spytał Itachi kiedy szli nad wodospad, ulubione miejsce treningów dziewczyny
  • Że nauczysz go jakiegoś jutsu- puściła mu oczko po czym weszła pod wodospad. Usiadła zamknęła oczy i nim skierowała się w tamto miejsce, spojrzała na chłopaka, który uaktywnił już sharingana. Pamiętała rozmowę z Shisuim. Ten dzieciak doprawdy był geniuszem. Uaktywnić sharingana w wieku zaledwie 8 lat, było nie lada wyczynem. Wyćwiczył go tak bardzo, że często był partnerem w jej treningach kiedy Shisui musiał iść na misję. Przez te cztery lata nadal nie udało jej się zapanować nad mocą Lisa, jednak przynajmniej nie traciła już tak łatwo kontroli nad sobą, jak to było w początkowych stadiach treningu. Zamknęła oczy by po chwili znaleźć się przed wielką klatką. Wokół było ciemno, jedynie niewielkie lampki oświetlały pomieszczenie.
  • Czego chcesz ?- usłyszała znudzony głos zza klatki
  • Słyszę, że się nudzisz, więc wpadłam – mruknęła uśmiechając się. Otworzył jedno oko, po czym zamknął je na nowo, prychając- Kyubi! No nie bądź taki. Pogadaj ze mną
  • Nie mam ochoty- warknął, odwracając głowę od wkurzającej istoty. Patrzyła na niego ze smutkiem. Ani razu nie przyszło jej na myśl aby użyć przeciwko niemu mocy. Chciała załatwić to w spokoju, bez walki. Usiadła na wodzie, opierając się o klatkę- nie za wygodnie ci ?
  • Ha, a jednak chcesz rozmawiać- poczuła przepływa powietrza, kiedy jego łapa opadła obok niej
  • Nie denerwuj mnie, głupia istoto
  • Nazywam się Uzumaki Yuki!- burknęła, otwierając jedno oko, tak samo jak on wcześniej, po czym przedrzeźniając go zamknęła je i prychnęła wystarczająco głośno aby być pewnym, że go usłyszy
  • Zabiłbym cię z radością, jakbym mógł się ruszyć z tej cholernej klatki!- odwróciła się do niego i uśmiechnęła smutno
  • Musisz czuć się samotny- mruknęła, opierając się z tyłu dłońmi
  • Jestem przerażającym potworem! Zawsze byłem samotny- warknął, czując irytację. Wypuścił w jej stronę swoją chakrę z chęcią przejęcia nad nią kontroli. Ta wstała i jednym ruchem dłoni odrzuciła ją, wprawiając Lisa w osłupienie. Jej postawa się zmieniła, teraz patrzyła na niego ze złością
  • Nie próbuj tego ze mną, już nigdy więcej. Ostatni raz jak to zrobiłeś zraniłam Shisui i nigdy więcej ci na to nie pozwolę- jej głos był przerażający nawet jak dla samego Kyubiego. Dobrze pamiętała ten dzień. Było to dwa lata temu. Kiedy trenowali a jej chakra była bliska minimum, Lis przejął inicjatywę. Pokazały się wtedy 3 ogony a ona zaczęła tracić nad sobą kontrolę. Nie pamiętała ataków, ale kiedy się obudziła, Shisui leżał pod jednym z drzew cały we krwi. Nigdy się tak nie bała. Ostatkiem sił przeniosła go do szpitala, w którym się nim zajął. Pamięta z jaką satysfakcją Danzo wypowiadał się na temat dwóch Jinchuuriki w wiosce. Wtedy obiecała sobie, że już nigdy nie pozwoli aby ktokolwiek zranił bliskie jej osoby. Odwróciła się, zdając sobie sprawę, że dzisiaj nic nie wskóra
  • Jak masz zamiar chronić dzieciaka jak sama nie jesteś w stanie kontrolować swej mocy?- Stanęła i odwróciła się a na jej ustach pojawił się mimo że lekki to szczery uśmiech
  • Nie musisz się martwić, coś wykombinuję- po czym zniknęła nim Kyubi zdążył cokolwiek powiedzieć. Otworzyła oczy i wypuściła głośno powietrze
  • Niezbyt rozmowny ?- spytał Itachi, rzucając jej ręcznik, który wziął ze sobą z domu. Podziękowała mu siadając obok niego pod drzewem
  • Wręcz przeciwnie. Mówił dziś nawet za dużo- posłał jej zdziwione, lecz rozbawione spojrzenie. Jej sposób mówienia i ich rozmowy, zawsze go bawiły. Im dłużej spędzał z nią czas, tym bardziej rozumiał czemu Shisui mógłby się w niej zakochać, sam zaczął postrzegać ją jako starszą siostrę- cóż, czuje, ze przekonanie go do siebie będzie trudniejsze niż mi się zdawało- zaśmiała się cicho. Pokiwał głową, rozumiejąc. Tak jak ona, nie przepadał za przemocą, jeśli się dało wolał załatwienie spraw pokojowo- powiedz Itachi zaczęła, wyciągając z plecaka kulki ryżowe, wcześniej przyszykowane przez Shisuiego ( tak, przez ten cały czas nie nauczyła się gotować) i dała jedną chłopakowi- jak wyglądają sprawy w klanie- oparł głowę o pień drzewa i wziął gryza kulki
  • Jak mam być z tobą szczery to nie za wesoło. Klan jest coraz bardziej nie zadowolony. Z dnia na dzień uważa, ze wioska chce nas sprowadzić do nizin społecznych i odseparować od wszystkiego ważnego, związanego z Konohą- tu przerwał i spojrzał w niebo- mój ojciec nie pomaga. Jako głowa klanu jest predatorem do wywołania zamieszek- dziewczyna westchnęła ciężko, biorąc do buzi, jej ukochane kulki, które tak uwielbiała- Shisui próbuje wspierać Hokage i zaniechać akcji. Jak na razie mu to wychodzi, ale nie wiemy na jak długo. Moje dołączenie do ANBU też najwyraźniej było dobrym posunięciem. Klan uważa, że jestem ich wtyczką
  • Jak się z tym czujesz?- spytała patrząc na niego ze smutkiem. Miał zaledwie 12 lat a miał na barkach przyszłość klanu, wioski albo i całego świata shinobi
  • W porządku. Dążę po prostu do pokoju i tego chcę. Wierzę, że klan i wioska będą w stanie się dogadać
  • Postanowiłam porozmawiać z Trzecim i Danzo – spojrzał na nią ze zdziwieniem, doskonale zdając sobie sprawę, że ta decyzja rozzłości Shisuiego. Gdyby to wszystko zależało od niego, to najlepiej nie wmieszałby jej do niczego. Jednak ona taka nie jest, nie potrafi stać na uboczu i obserwować. Woli działać- nie patrz tak na mnie. Zajmę się Shisuim, ale na razie wolałabym aby zostało to naszą tajemnicą- pokiwał głową, rozumiejąc jej tok myślenia- wiem, że nie lubisz kłamać Shisuiemu, w końcu jest dla ciebie jak starszy brat, ale możesz mi wierzyć, lub nie, to dla jego dobra- uśmiechnęła się do niego smutnie, zdając sobie sprawę, że najbliższy czas, nie będzie taki spokojny jak to było z czterema poprzednimi latami a je decyzje może doprowadzić, to największej kłótni jaką kiedykolwiek mieli. Jednak jeśli ma to doprowadzić, do spokojnego życia, to jest w stanie to poświęcić.
  • Bracie- usłyszeli głos Sasuke, który podbiegł uśmiechnięty do starszego Uchihy- pokonałem tego idiotę
  • Sam jesteś idiotą!- warknął Naruto, podchodząc do Yuki- na dodatek dałem ci fory, abyś nie wyglądał jak pokraka przed bratem- dziewczyną zaśmiała się widząc ich kłótnie. Przypomniał jej się okres nienawiści między Kakashim i Obito, a także jej z Shisuim. Czuła w kościach, że mimo tych kłótni w przyszłości zostaną najlepszymi przyjaciółmi- czemu się śmiejesz, Yuki, mówię prawdę !- burknął Naruto, szczerząc się w tym samym czasie do Itachiego. Dziewczyna wstała i pogłaskała obu chłopców po głowie
  • Nic, wspominam dawne czasy- wzięła Naruto za rękę i żegnając się Uchihami, skierowali się z powrotem w centrum wioski- a więc jak tak Sasuke
  • Nie lubię go- spojrzała na niego i uśmiechnęła się
  • To już nie nienawidzisz?- pokazał jej swoje białe zęby, co według niej miało być odpowiedzią potwierdzającą. Skierowali się do domu, aby przygotować się na powrót Shisuiego i obiecany przez dziewczynę Ramen.
    Siedziała na krześle patrząc na kobietę w białej bluzce. Czuła jak już drugi raz od wstania z łóżka robi jej się niedobrze.
  • Ie, ie, ie, ie- powtarzała, patrząc na kobietę z mieszaniną, wściekłości, zdziwienia i przerażenia- nie może być. Błagam powiedz mi, że żartujesz- lekarka zaśmiała się i pokazała dziewczynie badania- nie cofnij to, nie wiem zrób, żeby tu było napisane 'negatywny'- prawie krzyczała, za to kobieta próbowała z całych sił powstrzymać się od wybuchu śmiechu
  • Doskonale wiesz, że nie mogę- mruknęła promiennie
  • Jeśli za minutę tech uśmiech nie zniknie z twej ślicznej buźki to wyżyję się na tobie- warknęła, przez co kobieta nie powstrzymując się już, parsknęła śmiechem
  • Ej, czym się martwić. Shisui na pewno się ucieszy
  • Ale ja nie jestem gotowa na to aby być matką- klęknęła i szczenięcymi oczami spojrzała na lekarkę- wiem, że jesteś wspaniałym medykiem, proszę zrób coś, cofnij to, wiem, że potrafisz!
  • Yuki, czym się martwisz, przecież macie już Naruto, które wspaniale wychowaliście
  • I Naruto nam starczy, Mam 22 lata. Wiesz kiedy ostatni raz byłam na jakieś fajnej misji? Teraz Shisui nie puści mnie na żadną, stanę się kurą domową- kobieta wręczyła dziewczynie papier i nic nie mówiąc pokazała jej drzwi, nadal się uśmiechając. Brunetka wstała i skierowała się ku wyjściu, mrucząc przekleństwa i klątwy na lekarkę, przed samymi drzwiami.
    Szła uliczkami Konohy, czując jakby cały świat się jej zawalił. Z drugiej strony, dziecko... Ich własne dziecko. Jej i Shisuiego. To prawda, poradzili sobie jakoś z Naruto, więc czemu mieli by sobie nie poradzić i z tym małym człowieczkiem. Dotknęła brzucha i pierwszy raz od rana uśmiechnęła się
  • Yo!- usłyszała na uchem. Momentalnie schowała za siebie kartkę którą dostała od lekarki
  • Ohayo, Kakashi- uśmiechnęła się. Spojrzał na nią i jednym ruchem odebrał jej tajemniczy papier, nim ta była w stanie cokolwiek zrobić- Hatake oddaj mi to- jako, że była od niego wyższa, nie miał problemu aby przeczytać co na nim jest, nie robiąc sobie problemów, przed tym aby nie odebrała mu jego. Nagle spoważniał i spojrzał na dziewczynę. Wykorzystała jego moment nieuwagi i odebrała mu kartkę i niedbale schowała do kieszeni spodni- nie waż się nikomu mówić- warknęła, grożąc mu pięścią
  • Powinienem gratulować? - spytał się, idąc za nią- Spojrzała na niego i po chwili się uśmiechnęła
  • Chyba tak- na jej policzkach pojawiły się rumieńce, których już tak dawno nie widział
  • Chyba?
  • Dopiero wracam ze szpitala- mruknęła, lekko zawiedziona, że Shisui nie był pierwszym który się dowiedział- nie powiedziałam jeszcze Shisuiemu
  • Na pewno się ucieszy- mruknął. Potargał jej włosy żegnając się, tuż przed drzwiami do ich mieszkania. Wzięła głęboki wdech i weszła do środka. Ściągnęła buty i uśmiechnęła się do siebie, widząc Shisuiego w kuchni, przygotowującego jedzenie. Doprawdy ten widok zawsze ją bawił. Jednak teraz bardziej czuła zdenerwowanie
  • Ohayo!- przywitał ją, uśmiechając się od ucha do ucha- co powiedział lekarz? - sam wysłał ją rano, kiedy pierwsze co zrobiła było zwrócenie śniadania.
  • Shisui- zaczęła niepewnie- możemy usiąść?- spojrzał na nią z lekkim przerażeniem. Odłożył wszystko co robił i skierował się na kanapę wyobrażając sobie miliony złych scenariuszy. Usiadła obok niego i wzięła jego dłoń w swoją. Czuł, że była zdenerwowana. Wyjęła z kieszeni, pognieciony papier nie podnosząc wzroku dała mu do przeczytania. Wziął papier i spokojnie zaczął czytać. Po chwili kiedy się nie odzywał, spojrzała w górę aby napotkać zdziwione spojrzenie które nadal umieszczone było w kartce.
  • Chwila- zaczął powoli- co oznacza 'pozytywny'?
  • To są wyniki mojego testu ciążowego- szepnęła, jakby bojąc się powiedzieć coś głośniej- jestem w ciąży- spojrzał na nią i po chwili rzucił się je na szyję, czym ją zaskoczył
  • Będę ojcem – szepnął z radością w głosie. Oderwał się od niej i spojrzał na nią z jeszcze większym szczęściem w oczach- ojcem !
  • Cieszysz się ?- spytała szczerze zdziwiona
  • Oczywiście, ze tak – krzyknął radosny, czytając jeszcze raz wyniki testu- jak miałbym się nie cieszyć! Będziemy mieli dziecko. Naruto będzie miał siostrzyczkę. To wspaniała nowina, przez chwilę myślałem, że coś ci się stało! Na miłość boską kobieto, nie strasz mnie tak !
  • Wiesz, że to może być chłopiec?- wtrąciła. Czuła jak ze szczęścia łzy napływają jej do oczu. Tak bardzo się cieszyła, ze Shisui to tak dobrze zaakceptował.
  • Wyczuwam, że to będzie dziewczynka- mówiąc to położył się na jej kolanach, zbliżając głowę do brzuszka- mówię ci, to będzie dziewczynka!


Szła powoli do gabinetu Hokage. Naruto odstawiła do akademii, mając nadzieję, że tym razem nie wywinie niczego głupiego. Jedno jest pewne, jak Shisui się dowie, o tym co planuje zrobić, to ją ukatrupi. Zapukała do drzwi i weszła słysząc charakterystyczne 'proszę'. Staruszek za biurkiem uśmiechnął się widząc dziewczynę. Schyliła się lekko, witając z Hokage, po czym podeszła bliżej
  • A więc co Was do mnie sprowadza- mówiąc to spojrzał na jej już trochę widoczny brzuszek
  • Musimy pogadać o klanie Uchiha- mężczyzna spoważniał i usiadł wygodniej na fotelu wiedząc, że będzie to długa rozmowa- chcę aby Danzo w niej uczestniczył- spojrzał na nią ze zdziwieniem. Pierwszy raz poprosiła go o jego obecność.
  • Yuki, nie chcę być niemiły, ale te sprawy nie mają nic do Ciebie
  • Nie masz pojęcia jak bardzo się mylisz- zaprzeczyła opierając się o jego biurko- noszę w sobie dziecko jednego z Uchihów. Jak wyobrażasz sobie nasze życie, jak klan Uchiha wywoła wojnę domową
  • Skąd o tym wiesz?- wstał z przejęcia. Nikt oprócz najważniejszych osób nie powinien o tym wiedzieć
  • To nie ma znaczenia. Zastanawia mnie tylko, dlaczego zezwalasz Danzo na tak dużo- mruknęła, patrząc na niego surowym wzrokiem- jego polityka wobec Uchiha jest jeszcze gorsza od tej prowadzonej przez Drugiego, której jak dobrze pamiętam, nigdy nie popierałeś- westchnął i spojrzał na nią. Zdał sobie sprawę, że nawet jakby nie chciał, ta dziewczyna wie wystarczająco aby wtrącić się w te sprawy. Wstał i skierował się w stronę drzwi pokazując dziewczynie aby szła za nim. Nie był nawet zły, raczej zdziwiony, że ktoś poza sprawą wie o tym co się dzieje w Uchiha. Doskonale wiedział, że Shisui nigdy by jej nie powiedział, więc zostaje biedny młody Itachi- gdzie idziemy ?- spytała kiedy schodzili coraz niżej
  • Idziemy się spotkać z Danzo, tak jak chciałaś – spojrzała na niego ze zdziwieniem- widzę, że masz wielki wpływ na młodego Uchihę
  • Nie bądź na niego zły. To dobry dzieciak, który dla wioski zrobi wiele- uśmiechnęła się do Trzeciego, uspakajając go trochę. Weszli do podziemi. Poczuła chłód, którego nie czuła już dawno- a więc to jest Korzeń?- mruknęła, obserwując bacznie każdy skrawek pomieszczenia
  • Dlatego dziwi mnie, że widzę akurat Ciebie. Nie mów mi, że postanowiłaś się do mnie przyłączyć- z cienia wyszedł Danzo który patrząc na jej brzuch dodał- cóż przyjdź jak urodzisz
  • Danzo- wtrącił się Hokage- Yuki chce z nami porozmawiać o sprawię Uchiha- spojrzał na dziewczynę surowym wzrokiem. Nie tylko ona za nim nie przepadała. Widział w niej zagrożenie. Pewnie gdyby postanowiła się od niego przyłączyć, szybko zostałaby jego prawą ręką. Mądra, silna i przebiegła.
  • Naprawdę Pan uważa, że nie znam Pana prawdziwych celów?- spytała, nie owijając w bawełnę- dobrze wiemy jak skończyła się podobna polityka kierowana w stronę Uchiha. Co wioska będzie z tego miała? Spytam inaczej- podeszła od niego bliżej- a może powinnam spytać, co ty będziesz z tego miał?- patrzyli na siebie przez dłuższy czas. Hokage postanowił nie wtrącać się na razie
  • Klan Uchiha jest podejrzany za atak Lisa- wtrącił, nie dając się wyprowadzić z równowagi
  • Nie macie dowodów. Tak samo, mogę powiedzieć, ze jest Pan podejrzany o współpracę z Orochimaru
  • Yuki!- warknął Trzeci- nie masz dowodów
  • On też nie- odpowiedziała spokojnie, wskazując na Danzo. Musiał przyznać ze miała sporo racji, na dodatek jej spokój doprawdy go zadziwiał- popełniliście błąd w momencie kiedy przesiedliliście ich, nie, mylę. W momencie kiedy nie dopuściliście ich do walk, co było twoim pomysłem, prawda?- nie przestawała patrzyć na ciemnowłosego, którego mina nie zmieniła się ani trochę
  • Czy to ma być groźba?
  • Nie- zaśmiała się- nie jestem tobą aby używać tak podłych zagrywek- uśmiechnęła się do siebie, widząc jego uniesioną ze złości brew- po prostu przedstawiam sytuację. Fugaku i cały klan jest wściekły na wioskę. Jeśli nie spróbujemy się dogadać wybuchnie wojna. A to ja się spodziewasz, Danoz-sama, nie wyjdzie dobrze dla wioski- przerwała i odwróciła się do Trzeciego- Shisui i Itachi robią dobrze swoją pracę jako szpiedzy. Jak długo macie zamiar do ciągnąć?
  • Co proponujesz?- Sandaime wpatrywał się w dziewczynę, która już dawno nie była dzieckiem
  • Negocjacje, ale- dodała szybko widząc, jak Danzo chce jej przerwać- ty razem to wioska się ukorzy, a nie klan- Shimura, zacisnął pięści ze złości, widząc minę Trzeciego, który najwyraźniej zgadzał się z tym co mówi dziewczyna
  • To pokaże słabość Konohy!
  • Mylisz się- tym razem wtrącił się Trzeci- negocjacje nie zawsze przedstawiają słabość. To siła to podejmowania trudnych decyzji.
  • Chce brać udział w negocjacjach- dodała nim Danzo odszedł. Prychnął coś pod nosem i wyszedł zostawiając ich samych. Yuki i Sandaime zaczęli kierować się z powrotem do gabinetu. Nic nie mówili, nikt się nie odezwał, dopóki nie wyszli z podziemi
  • Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłaś, masz niezłą gadkę- mruknął Hokage siadając na swym fotelu- ale do rozmów nie pozwolę ci przystąpić
  • Wiem, chciałam zobaczyć jedynie jego reakcję- zaśmiała się ukazując swoje białe zęby, co sprawiło, ze nawet staruszek się zaśmiał- Shisui cię zabije
  • Dlatego nie musi wiedzieć, ze tu byłam
  • Za późno!- usłyszała za sobą, znajomy głos- proszę wybaczyć, przynoszę papiery z misji- przełknęła ślinę i spojrzała na chłopaka, który stanął obok i posyłał jej złowieszcze spojrzenie- nie wiem o czym mówiła ci ta idiotka, ale Fugaku i Uchiha nie planują już zamachu stanu. Zgodzili się na warunki wioski- dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem

  • Prosiłem Cię do cholery abyś się nie wtrącała! - krzyknął, kiedy weszli do domu- czy ty nigdy nie możesz posłuchać od siebie mądrzejszych ?- już dawno nie widziała go tak wściekłego, ostatni raz chyba wtedy jak ją porwali. Dziękowała bogu, że Naruto nie wrócił jeszcze do domu
  • Myślisz, że mi tak łatwo patrzeć, jak nasza przyszłość stoi nad przepaścią?- odkrzyknęła
  • Mówiłem ci, że się tym zajmę!- warknął- to tylko pokazuje jak bardzo mi nie ufasz!- spojrzała na niego ze strachem. Czy tak naprawdę było? Nie, przecież ona chciała tylko pomóc... Chciała odciążyć ciężar jaki leżał na barkach obydwu z Uchiha. Chciała aby ich dziecko urodziło się w spokojnej wiosce, gdzie oba klany Uzumaki i Uchia się kochają a nienawidzą. Chciała...- umówiłem się z Itachim- warknął, po czym wyszedł trzaskając drzwiami. Podeszła do kanapy i usiadła czując jak łzy napływają jej do oczu. Ona...
  • Chciałam tylko pomóc!- krzyknęła, wtulając się w poduszkę i głaszcząc swój brzuszek.

Stał i spoglądał na przyjaciela z nutą smutku. Spodziewał się że będzie chciał to zrobić, ale spodziewał się, że przynajmniej w stosowny sposób pożegna się z Yuki
  • Nikt nie będzie miał ci za złość, za to co zrobisz- mruknął Itachi, opierając się o drzewo
  • Ja będę miał. Nie będę w stanie patrzeć w oczy, swemu klanowi, tobie, Sasuke, nawet Hokage, a tym bardziej...- tu przerwał, czując niesamowity ból w sercu, jakby ktoś zgniatał je od wnętrza
  • Yuki...- zakończył za niego- znienawidzi cię...
  • Wiem, dlatego- tu spojrzał na swego przyjaciela smutnym wzrokiem
  • Jest dla mnie jak siostra, nie mogę jej okłamywać!- warknął- na dodatek- zacisnął pięści- co z małą... Przecież jeśli Yuki się dowie, twoja córka
  • Dopilnuj aby urodziła się zdrowa, a Yuki była szczęśliwa
  • Co mam jej powiedzieć?
  • Że zginąłem na misji. Niech wszyscy tak myślą. Jedyni którzy będą wiedzieć to starszyzna i Danzo- tu przerwał i spojrzał na budynek Hokage- oczywiście, poinformowałem tego gnoja, że jak skrzywdzi klan Uchiha, albo Yuki, to nie omieszkam wrócić i pozbyć się i jego
  • Życie w genjutsu...Kotoamatsukami, teraz rozumiem.
  • Życie, w którym jesteś zmuszony do znalezienia prawdy, idealna technika dla Uchiha- spojrzał na Itachiego i uśmiechnął się lekko- Ciebie i Sasuke ominę- po czym zniknął, puszczając do niego oko. Pierwszy raz w życiu poczuł jak po jego policzku spływają łzy.


Stała na środku gabinetu, trzymając za rączkę małego Naruto, który chyba nie do końca zrozumiał co się stało. Itachi stał obok Hokage kończąc tłumaczyć śmierć Shisuiego
  • Wybacz mi Yuki- mruknął- gdybym był silniejszy
  • Rozumiem- przerwała mu, patrząc na mężczyzn pustym wzrokiem- uśmiechał się, prawda?- chłopak patrzył na nią smutno. Przekazał jej wszystko tak jak napisał mu w liście Shisui, dopiero teraz rozumiejąc, że tylko on mógł sprawić aby w to uwierzyła- w końcu uratował brata- przytuliła do siebie, Naruto, który patrzył zdziwiony na dziewczynę. Brunet pokiwał tylko głową. Powstrzymując łzy spojrzała na dwójkę mężczyzn- czy pogrzeb mógłby odbyć się tylko dla Uchiha? - wszystko przewidział, nawet jej myśli, jej decyzje. On, naprawdę ją znał, naprawdę ją kochał. Trzeci pokiwał głową, zgadzając się. Yuki kucnęła i spojrzała w piękne wielkie oczy blondynka- potrenujesz dzisiaj z Itachim? Jest ode mnie lepszy w rzucaniu shurikenami- chłopak pokiwał głową, po czym skierował się za Uchihą, który zrozumiał przekaz dziewczyny. Posłał jej przepraszające spojrzenie. Kiedy wyszli, staruszek wstał z fotel i przytuli ją do siebie. Kiedy poczuła, że nie musi już ukrywać łez, wtulajać się w ramiona Hokage, rozpłakała się na dobre


  • Co z Naruto?- spytał kiedy stała przed nim- minęły trzy miesiące od śmierci Shisuiego. Tydzień po dowiedziała się, że poroniła. Ani razu nie poszła na grób Shisuiego, mimo że z chęcią chodziła do dzielnicy Uchiha, w której było już dużo lepiej.
  • Ma 7 lat, jest w stanie o siebie zadbać, ale jakby co powierzam go tobie
  • Nie będzie cię w wiosce kilka lat, nie wiadomo czy wrócisz, czy nie lepiej się pożegnać ze wszystkimi?- spytał Hokage, wręczając jej potrzebne informację na jej misje.
  • Będzie lepiej jak odejdę bez pożegnań
  • A Kakashi?- drgnęła. Spuściła wzrok zaciskając pięści
  • Wierzę, że zrozumie. A jak uda mi się wrócić to wtedy mu wszystko wyjaśnię- posmutniał widząc, jak bardzo zmieniła się przez te 3 miesiące. Może i lepiej, że odejdzie na jakiś czas, może dobrze jej to zrobię, spróbuje zapomnieć. Uśmiechnęła się smutno i puszczając do niego oczko, wyszła, nie mówiąc już nic. Szła uliczkami Konohy, wciągając jej powietrze, ten ostatni raz. Stanęła na chwilę przed Ichiraku, uśmiechając się smutno. Cóż na świecie też są Ramen, więc znajdzie sobie inny bar. Nakładając na siebie ciemny kaptur, ruszyła do bramy. Była noc, idealny moment aby zniknąć z wioski niezauważonym, jak cień. Tak tym teraz się stanie. Będzie, cieniem Konohy. 

Pewnie jesteście źli, nie dziwię się, ale nie mogłam przeciągać tego już dłużej, i tak było dłuższe niż planowałam. Przez to, że opowiedziałam wszystko zdawkowo, będziecie trzymani w niepewności jeszcze dłużej.
Mam nadzieję że się podoba. Ja mam mieszane uczucia, ale dlatego, że nie lubię umieszczać wszystkiego w jednym rozdziale. Ale z drugiej strony, już nieługo zacznie się prawidłowe opowiadanie :))

12 marca 2016

Nowe życie

Stali przed szybą obserwując śpiącego małego blondynka, ubranego w niebieskie małe ciuszki. Yuki czuła jak serce jej się ściska. Malutki Naruto miał miesiąc i od narodzin zostawał w szpitalu, póki jedyna rodzina jaką posiadał nie wyzdrowiała. Nadal czuła się słabo. Nie wiedziała, czy to z powodu tak wielkiej utraty chakry a może to po prostu zmęczenie psychiczne ? Przez cały ten okres, kiedy leżała w szpitalnym łóżku, rozmyślała o jej przyszłych życiu. Myślała nad tym co powinna zrobić, nad tym co jest poprawne. Miała dopiero 18 lat a miała zająć się małym dzieckiem, miała być odpowiedzialna za życie kogoś innego ? Nawet rozmowy z Shisuim i jego zapewnienia że pomoże jej i zawsze będzie przy jej boku nie sprawiły, że była pewna na 100% do tego co chciała zrobić
  • Shisui ?- usłyszała chłopięcy głos i spojrzała w bok. Patrzyły na nich para czarnych jak noc oczu, może 9 letniego chłopca
  • Ohayo, Shisui kun, co tu robisz?- po chwili dołączyła do nich młoda kobieta z małym chłopcem na rękach
  • Witam, Mikoto-san, Itachi - Shisui skłonił się lekko, przybijając w tym samym czasie żółwika z chłopce- przyszliśmy zobaczyć Naruto- kobieta dopiero teraz zdała sobie sprawę, że za chłopakiem stała siostra Kushiny
  • Yuki chan- mruknęła uśmiechając się do niej smutno- jak się czujesz- brunetka spojrzała na nią ze zdziwieniem. Nie znała jej a z jakiegoś dziwnego powodu, ona znała ją- ostatni raz cię widziałam kiedy miałaś może z 5 latek
  • Proszę wybaczyć, ale kim Pani jest ?- spytała szczerze zdziwiona faktem, że Shisui doskonale ich zna a ona nie
  • Oczywiście, nie dziwię się, że mnie nie kojarzysz- zaśmiała się, kołysząc tym samym małego chłopca na ramieniu- jestem Uchiha Mikoto, byłam przyjaciółką Kushiny- wspomnienia jakby wracały. Pamięta miłą kobietę kiedy wróciła z jednych ze swoich treningów. Tak teraz pamiętała.
  • Teraz pamiętam- mruknęła, podchodząc do kobiety- śliczna dziewczynka- mruknęła patrząc na bobasa
  • To chłopczyk- wtrącił się Itachi- nazywa się Sasuke- brunetka uśmiechnęła się i pogłaskała lekko dziecko, będą pewnym aby go nie obudzić
  • Przepraszam, że pytam tak otwarcie- tu skierowała wzrok także na Shisuiego- co się stanie z ich dzieckiem- Yuki posmutniała i podeszła do szkła obserwując małego blondyna.
  • Mikoto-san- wtrącił się Shisui. Nie chciał aby jego dziewczyna czuła jakiś ciężar, podejmowała decyzję której będzie żałowała
  • To Uzumaki Naruto. Jest częścią rodziny, nie mogę go zostawić- odpowiadając. Mimo, że jej głos był cichy to słychać w nim było stanowczość
  • Naruto i Sasuke zostaną przyjaciółmi- mruknął młodszy Uchiha, biorąc swego braciszka na ręce- czuję to- Shisui patrzył na dziewczynę z lekkim smutkiem. Spodziewał się, że nie zostawi go samego. Miała na to zbyt dobre serce. Podszedł do niej i złapał ja za rękę. Ten minimalny gest sprawił, że czuła się dużo lepiej
  • Jakbyście mieli jakieś problemy to Shisui wie gdzie nas znaleźć, z chęcią wam pomożemy- uśmiechnęła się i ruszyła ku wyjścia. Stali w ciszy. Nie wiedzieli jak zacząć rozmowę, o czym powinni porozmawiać
  • Przepraszam- mruknęła, zwracając się do stojącego obok niej chłopaka- podjęłam decyzję bez ciebie
  • Znasz moje zdanie- odpowiedział, zaciskając mocniej swoją dłoń na jej- ale muszę przyznać, że mnie pozytywnie zaskoczyłaś- spojrzała na niego ze zdziwieniem- ale wiedziałam, że twoje serce nie pozwoli Ci go zostawić
  • Nie zastąpię mu rodziny. Ale nie chcę aby wychowywał się samemu, tym bardziej, że jest Jinchuuriki. Doskonale pamiętam jak Kushina opowiadała swoją historię, nie chciałaby aby jej synek przeżywał to samo- czuła jak łzy napływają do jej oczu. Wtuliła się w Shisuiego- boję się
  • Jestem tu- szepnął jej czule do ucha- masz mnie. Będę twoim Minato- zachichotała przez łzy wtulając się w niego mocniej. Rozmawiali długo na temat jej bycia Jinchuuriki. Zgodnie uzgodnili, że chłopak będzie wspierał ją w treningach i pomagał w opanowaniu jego chakry- musimy iść do Trzeciego- warknęła coś pod nosem. No tak obiecali, że jak podejmą decyzję, to dadzą mu znak. Otarła łzy i wzięła głęboki oddech. Nie rozmawiała z nim od momentu przebudzenia. Spodziewała się, że będzie to jedna z najtrudniejszych rozmów w jej życiu. Żegnając się z Naruto ruszyli do Sandaime. Nie mówili nic. Nie musieli, doskonale wiedzieli co czują, nie potrzeba było słów. Stanęli wspólnie przed drzwiami, doskonale wiedząc, kto jest w środku
  • Proszę wejdźcie- mruknął Sandaime, hmm a może Gondaime? Nie wiedziała dokładnie jak miała się do niego zwracać. Po odejściu Yondaime, staruszek wrócił na pozycje Hokage. Spojrzeli na siebie i weszli do środka witając się z Kage i
  • Danzo sama- schylił się Shisui, ciągnąć siłą Yuki aby zrobiła to samo. Jej nieufność wobec Danzo, zwiększyła po ataku Kyubiego. Miała tak wiele pytań na które nie znała odpowiedzi i spodziewała się, że on mógłby jej w tym pomóc
  • Witaj Shisui, Yuki- przywitał ich Sarutobi, uśmiechając się lekko do dziewczyny.
  • Może przyjdziemy później- zaproponowała szorstko patrząc na Danzo
  • Ie, szczerze powiedziawszy wolałbym aby został przy tej rozmowie, jeśli nie macie nic przeciwko- dziewczyna drgnęła
  • Szczerze powiedziawszy
  • To nie- zakończył za nią Uchiha, posyłając jej spojrzenie „ Nie warto, zaufaj mi”. Zacisnęła z wściekłości usta, co nie uległo uwadze ani Danzo ani Hokage
  • A więc, jeśli tu jesteście, oznaczać to może, że podjęliście już decyzję- zaczął niepewnie, siadając głębiej w fotelu
  • Hai. Chcę.. znaczy chcemy zaopiekować się Naruto- mogła zauważyć, że w porównaniu z miną staruszka, która wyrażała zadowolenie, mina Danzo wskazywała pełne zdziwienie i brak akceptacji
  • Nie uważam aby był to dobry – przerwał Shimura, nie patrząc na dziewczynę- obaj są Jinchuriki
  • Co oznacza?- przerwała mu, czując rosnące zdenerwowanie. Poczuła lekki ruch Shisuiego, który miał pewnie dać jej znać, aby się uspokoiła
  • Nie chcę cię urazić, Uzumaki Yuki, ale nie wiem czy jest to bezpieczne aby obaj Jinchuriki znajdowali się tak blisko siebie
  • Danzo- tym razem sam Trzeci wtrącił się do rozmowy- to co Yuki zrobi z Naruto jest jej decyzją
  • I tak uważam, ze odseparowanie ich byłoby lepszym pomysłem
  • Odseparowanie?- spytał Shisui, sam czując, że nie podoba mu się, dokąd ta rozmowa prowadzi
  • Najlepiej by było gdyby któryś z Jinchuuriki opuścił Wioskę- w gabinecie zapadła cisza. Shisui drgnął, kiedy nie czuł już dotyku dziewczyny, która po chwili stała przed Danzo dobijając go do ściany
  • Ty cholerny staruchu- warknęła
  • Yuki!- krzyknął Hokage wstając
  • Radzę ci mnie puścił młoda damo- powiedział Danzo spokojnym głosem
  • Ty cholenry srtaruchu. Co ty sobie myślisz, co ? Kim jest dla ciebie wioska, kim mieszkańcy, jakim cudem możesz rozmawiać o takich rzeczach z takim spokojem
  • Yuki, puść go- głos Sandaime podniósł się, ale nie wyglądał jakby postanowił użyć siły aby ich rozdzielić. Do dzieła zatem wszedł Shisui, który odciągnął dziewczynę od mężczyzny, przytrzymując ją aby się na niego na nowo nie rzuciła.
  • Proszę wybaczyć, Danzo sama, ale Yuki nadal uporała się z tamtymi wydarzeniami- spojrzała na swego chłopaka ze złością. Nie rozumiała, czemu się wtrącił. Bez problemu poradziłaby sobie z tych cholernym dziadem.
  • Zapieczętowanie Kyubiego w tak wybuchowej osobie było głupotą Yondaime- krew zaczęła się w niej gotować. Trzęsła się z wściekłości
  • Będę ją miał na oku, panie Danzo – wtrącił się Shisui, wiedząc, że bliskość osoby z sharinganem może uspokoić go trochę
  • Nie wiem czy shar
  • Wystarczy Danzo, wyjdź- przerwał mu, zdenerwowany już Hokage. Mężczyzna westchnął tylko i zaczął kierować się w stronę wyjścia
  • Chociaż z drugiej strony z chęcią widziałbym cię w korzeniu. Lubię twoje spojrzenie- mruknął do dziewczyny przed wyjściem
  • Po mojej śmierci- warknęła, kiedy Shisui puścił ją- czemu mnie powstrzymałeś- krzyknęła w stronę Uchihy
  • Yuki- mruknął cicho staruszek, chowając twarz w dłoniach- rozumiem twoją złość, ale Danzo ma trochę racji. Posiadanie dwóch Jinchuuriki
  • Planuję zapanować nad tą mocą, nim Naruto dorośnie i w odpowiednim czasie pomóc mu w tym samym- przerwała mu, uspakajając się- Shisui pomoże mi w treningach.
  • A więc wszystko przemyśleliście?- tym razem jego wzrok skierowany był w stronę chłopaka, który pokiwał spokojnie głową- a więc dobrze, Naruto pozostanie w szpitalu od momentu aż będziecie w stanie go przyjąć- obaj pokiwali głową i żegnając się, opuścili gabinet
  • Nienawidzę tego starego pryka!- warknęła kiedy kierowali się w stronę ich nowego mieszkania, które dostali od Hokage. Zdążyli już przygotować wszystko, nawet pokoik dla małego Naruto. Cóż wiedzieli, że będzie to też test dla nich samych, w końcu pierwszy raz będą mieszkać razem. Będą .. tak żaden z nich nie wypowiedział tego słowa na głos, ale wiedzieli, że od jutra będą już rodziną
  • Też mi się powoli zaczyna nie podobać jego postawa- mruknął Uchiha. Dziewczyna spojrzała na niego ze zdziwieniem. Ani razu nie powiedział na jego temat nic złego, aż do teraz. Czyżby Danzo przekroczył niewidzialną linię, którą tylko nieliczni przekraczają? - jednak nie oznacza, to , ze możemy tak o po prostu się na niego rzucać, nadal należy do starszyzny Konohy
  • Przecież bym go nie zabiła- burknęła pod nosem, śmiejąc się kiedy Shisui pogłaskał ją delikatnie po głowie- Shisui- jego głos spoważniał, wiedząc, że może nie być zadowolony z faktu, jaki ma zamiar mu przekazać- umówiłam się na Ramen z Kakashim- jego mina się nie zmieniła, czyżby nie usłyszał?- chcę z nim pogadać. Wiem co o nim myślisz, ale chcę z nim pogadać, może uda nam się odbudować relacje
  • Dobry pomysł- o mało co nie zakrztusiła się własną śliną, kiedy usłyszała jego odpowiedź- nie patrz tak na mnie. Kiedy byłaś nieobecna wyjaśniliśmy sobie kilka spraw
  • To dlatego miałeś podbite oko?- zaśmiała się, doskonale wiedząc o ich małej sprzeczce. Ale postanowiła się wtrącać, wierząc, że obaj są dorośli i wiedzą co robią
  • Tego ci nie zdradzę- mruknął, puszczając jej oczko. Otworzył drzwi i wpuścił ją pierwszą- ja mam do załatwienia kilka spraw w klanie, a potem obiecałem Itachiemu, że z nim potrenuję
  • Opowiedz mi o nim – poprosiła, wstawiając wodę na herbatę
  • O Itachim ? Hmm, to trochę trudne- zaśmiał się do siebie- to specyficzny dzieciak
  • Jest silny prawda? Nawet na swój wiek- spytała siadając obok niego, czekając na wodę
  • Też to wyczułaś? Ta, jest. To jest przykład prawdziwego geniusza. Wiesz, że skończył akademię już w pierwszym roku ?- spojrzała na niego ze zdziwieniem, wstając by zalać im herbatę- jest inteligentny, plus myśli o świecie podobnie jak ja. Jeśli będzie się rozwijał w tak szybkim tempie jak teraz, to nie wykluczone, że przewyższy mnie za jakiś czas
  • Ile on ma lat ?- postawiła dwa kubki na stole
  • 7- prychnęła i zaśmiała się do siebie
  • Widzę, że klan Uchiha, posiada samych geniuszy- mruknęła wtulając się w jego ramiona
  • I kto to mówi- zaśmiał się całując ją w czubek nosa. Te ostatnie kilka dni potwierdziły go w przekonaniu jak bardzo ją kochał. Wiedział, że zrobiłby dla nie wszystko. Nie chce aby już kiedykolwiek cierpiała, chciał aby miała wspaniałe i szczęśliwe życie na jakie zasługiwała. Tak bardzo chciał wiedzieć, że to co złe to już dawno za nimi.
  • Poradzimy sobie prawda ?- spytała, coraz bardziej czując zdenerwowanie
  • Pewnie. Byłby lekki obciach, gdyby Jounini, prawa ręka dwóch Hokage nie byli w stanie wychować dziecka- zaśmiała się i nim się zorientowała zasnęła, jak zawsze czując się bezpiecznie w jego ramionach.

Biegła, klnąc w myślach. Zabije tego cholernego Shisuiego. Czemu jej nie obudził. Była spóźniona już 10 minut. Tak bardzo nienawidziła nie być na czas, za co pewnie zostanie zjechana. Eh i to przez kogo... Uśmiechnęła się słodko, podchodząc do opartego o drzewo chłopaka, który czytał jedną z jego dziwnych książek

  • Ohayo, Kakashi san- mruknęła, próbując udobruchać go słodkim głosikiem
  • Kto by pomyślał, że to ja będę na ciebie czekał- mruknął podnosząc głowę znad książki
  • Hai, hai, wybacz. Przysnęłam a ten idiota Shisui mnie nie obudził jak wychodził – chłopak zaśmiał się. Po chwili siedzieli w Ichiraku i czekali na swe zamówienie- zdecydowałam się zając Naruto- zaczęła niepewnie. Spojrzał na nią ze zdziwieniem, ale po chwili uśmiechnął się, wiedząc, że postąpiła mądrze- czy ten uśmiech oznacza, że popierasz moją decyzję?
  • A co ja mam do tego. To twoja decyzja. Zmieniłabyś ją gdybym powiedział, że źle robisz?
  • A robię?- nastała krótka cisza. Pogłaskał ją tylko po głowie, po czym ściągając maskę ( robił to tylko przed nią, jednak ona mimo tego zawsze miała odwrócony wzrok, ceniąc jego prywatność) zaczął jeść swoją potrawę. Zaśmiała się i tak samo, wciągała w swoje ciało wspaniały makaron. Nie zamieniłaby Ramenu z Ichiraku na żaden inny, nawet jakby ją torturowali. Zamówiła jeszcze jedną, kiedy Hatake oparł się kompletnie najedzony, nakładając z powrotem maskę
  • Jak się czujesz? - spytał. Od kiedy wyszła ze szpitala widział ją tylko raz a wtedy nie wyglądała za dobrze, mimo że próbowała z całych sił to ukryć.
  • Lepiej. Chociaż rozmawiałam dzisiaj z Hokage i Danzo- podniósł z zaciekawieniem brwi- Danzo nie pasuje fakt, że będę się zajmowała Naruto
  • A co on ma do tego ?- spytał szczerze zaskoczony. Tak samo jak dziewczyna nie przepadał za nim, jednak wychodził z takiego samego założenia jak Shisui.
  • Uważał, że Jinchuuriki powinny być rozdzielone, a jeden z nas powinien być wysłany do innej wioski
  • Chyba żartujesz?- warknął, zaciskając pięści. Pokręciła głową- rozmawiał ze mną. Chciał aby pracował dla niego. Doskonale zdaje sobie sprawę, że czuję urazę do Trzeciego
  • Kakashi- zaczęła lekko zlękniona
  • Spokojnie. Nie jestem idiotą- zażartował, co najwyraźniej uspokoiło dziewczynę- nie podoba mi się to co robi. Mam do niego złe przeczucia. Niby robi wszystko aby chronić wioskę, ale w tym samym czasie wplątuje ją w dziwne sprawy. Na dodatek ta sprawa z Kyubim
  • Hai, też mi się nie podoba. Shisui ma dzisiaj spotkanie z klanem. Podobno nie są zachwyceni z faktu, ze zostali odsunięci na ubocze
  • Mi też. Trochę mi przypomina politykę Drugiego. Z tego co wiem, był to pomysł Danzo, co mnie nie dziwi. Jednak wierzę, że Shisui da radę przekonać klan- nagle zaśmiała się, co zdziwiło chłopaka. Zdecydowanie nie był do temat do śmiechu. Spoglądał na nią ze zdziwieniem
  • Wybacz, ale aż mi trudno uwierzyć w wasze słowa- mruknęła ocierając łzy- najpierw Shisui uznał, że odbudowanie z tobą dobrych relacji jest dobrym pomysłem, teraz ty wierzysz w Shisuiego. Co się stało jak spałam?
  • Wyjaśniliśmy sobie kilka spraw. Powiedzmy, że postanowiliśmy nie wchodzić sobie w drogę- nagle drgnął, kiedy poczuła jak dziewczyna przytula się od niego. Siedział na krześle, nie wiedząc co zrobić, nie odwzajemniając uścisku, nie ruszając się
  • Dziękuję. Nie masz pojęcia jak bardzo mi zależało abyście się w końcu dogadali- odeszła od niego, uśmiechając się lekko, a na jej policzkach pojawił się rumieniec zawstydzenia.
  • To nie tak, że zostaliśmy przyjaciółmi- burknął. Rozmawiali jeszcze przez długi czas o tych ważniejszych i mniej ważnych sprawach. Podzielili się rachunkiem, mimo że Hatake zasugerował, że zapłaci, po czym skierowali się w stronę pomnika Obito
  • Nie byłam tu już długo – szepnęła siadając obok Kakashiego, kładąc głowę na jego ramieniu- myślisz, że się gniewa?
  • Znając Obito, pewnie tak, ale jakbyś dała mu w ramach przeprosin Ramen albo cukierka to szybko by ci wybaczył- zachichotała, musząc się z nim zgodzić. Obaj znali go wystarczająco dobrze
  • Czy Shisui sprawia, że jesteś szczęśliwa? - to pytanie zbiło ją z tropu. Było takie nagłe, bez zapowiedzi, bez wcześniejszego tematu. Uśmiechnęła i wtuliła się mocniej w ramię przyjaciela
  • Nigdy nie czułam się tak szczęśliwa, przy kimkolwiek- spojrzała w bok i mogła zauważyć lekki uśmiech. Tak bardzo się cieszyła, że wszystko nareszcie zaczęło się układać. W końcu mogła pogadać z nim jak z przyjacielem, bez kłótni, bez wrzasków i nienawiści. Słyszała też że zmienił się w ANBU, jego ruchy już nie budzą tylu negatywnych opinii- Kakashi- zaczęła cicho. Jeszcze z nikim o tym nie rozmawiała, nawet z Shisuim, ale on jedyny mógłby ją zrozumieć- wiem jak to może zabrzmieć, ale ...- usiadła normalnie i spojrzała na grób przed sobą- przed atakiem Lisa na Wioskę, poczułam znajomą chakrę
  • Yuki...- próbował jej przerwać, wiedząc do czego to zmienia
  • Wiem, wiem, jak dziwnie to brzmi, ale... Spotkałam człowieka który był za to wszystko odpowiedzialny. Walczył wtedy z Minato i jego chakra była tak bardzo podobna do Obito- patrzyła na nią ze zdziwieniem i przerażeniem- nie wiem czemu, ale nie daje mi to spokoju. Dobrze wiesz, że dobrze wyczuwam chakre innych, na dodatek była wtedy w trybie mędrca
  • Nie może być- patrzył na nią z niedowierzaniem
  • Wiem... Ja chciałam tylko usłyszeć to od ciebie- tu spojrzała w jego oczy ( oko?) - Obito nie żyje, prawda?- pokiwał głową, będą pewnym. Na własne oczy widział jego śmierć, więc na pewno to co mówi dziewczyna nie mogło być prawdą- robi się ciemno- mruknęła patrząc w niebo, szybko zmieniając temat- zbierajmy się, dobrze?- pokiwał głową i odprowadził ją do domu, po drodze rozmawiając o jego wizycie w ich nowym domu i powrocie Jirai i o Naruto Pożegnała go całusem w policzka i uśmiechając się weszła do mieszkania. Z radością stwierdziła, że Shisui już wrócił. Weszła od środka, ale nie zauważyła żywej duszy, po czym skierowała do sypialni. Uśmiechnęła się ciepło, kiedy zobaczyła jej ukochanego smacznie śpiącego w łóżku. Musiał być bardzo zmęczony jak o tak wczesnej porze poszedł spać. Patrząc na niego sama zdała sobie sprawę, że czuje się sennie. Ściągnęła ubrania, pozostając w samej bieliźnie po czym cicho wślizgnęła się pod kołdrę i przytulając się do ramion Uchihy zasnęła praktycznie z momentem kiedy zamknęła oczy. 

O jeju aż sama się nie mogę nadziwić, że taki szczęśliwy rozdział mi wyszedł. No ale rozdziały z Shisuim niedługo się kończą, więc w końcu będzie się działo to co ma się dziać. Nawet nie wiem jak to się stało, że to co miało być prologiem, stało się jakby oddzielną historią haha :) 

11 marca 2016

Nowy blog :)

Yo Minna!
Jak już wcześniej pisałam, tworzę bloga. I juhu, właśnie wstawiłam polog, więc zapraszam wszystkich zainteresowanych :)
Opowiadanie dzieje się w świecie rzeczywistym i mam nadzieję, że będę w stanie Was zaciekawić :D
A to link do bloga :)

http://bolprzeszlosci.blogspot.co.uk

4 marca 2016

Zazdrość

Siedział na krześle obserwując swoją dziewczynę. Wyglądała tak spokojnie kiedy spała. Jednak doskonale wiedział, że ten spokój nie będzie trwał długo. Od Trzeciego dowiedział się co się stało. Był na siebie wściekły, że z nią nie wrócił do wioski, że nie był w stanie obronić Yondaime ani Kushiny, a tym bardziej jej. Słyszał od Sandaime, że jak się obudzi, to nie będzie już tą Yuki jaką znał. Ale czy spodziewał się czegoś innego? Właśnie straciła swoją rodzinę. Co gorsza widziała to wszystko na własne oczy. A na dodatek została Jinchuuriki. Odwrócił głowę, kiedy drzwi do pokoju się otworzyły. Zagryzł wargę, kiedy zobaczył szare włosy. Nawet nie wstał aby się przywitać, kiedy Kakashi podszedł do łóżka dziewczyny. Pozostawali w ciszy. Mieli sobie wiele do powiedzenia, i jak każdy z nich się spodziewał nie były to miłe słowa.
  • Wiadomo kiedy się obudzi ?- przerwał ciszę Hatake, nie patrząc na Uchihę
  • Nie- mruknął obojętnie- co tu robisz?- to jedno jakże łatwe a zarazem złośliwe pytanie sprawiło, że spojrzeli na siebie
  • Nie powinno Cię to interesować, nie przyszedłem do ciebie, a do...
  • Mojej dziewczyny!- przerwał mu brunet wstając z krzesła. Po minie Kakashiego mógł się spodziewać, że idealnie zaakcentował ostatnie słowo. Idealnie uczył się od Yuki
  • Jakbyś nie wiedział, to też moja przyjaciółką- warknął podchodząc do chłopaka. W obu w nich się gotowało. Gdyby w pokoju była trzecia osoba, mogłaby usłyszeć walkę dwóch psów.
  • No właśnie jakoś nie wiem !- odpowiedział sarkastycznie, podchodząc do niego – o wszystko bym was podejrzewał, ale o przyjaźń
  • Nie pozwalaj sobie!- warknął Kakashi, łapiąc go za kołnierz koszuli. Kontrolował się aby nie posłać bruneta na ścianę obok- gówno wiesz o mnie, o niej i o nas
  • O nas?- zaśmiał się wrednie, odrzucając rękę szaro-włos-ego- nie rozśmieszaj mnie- osunął się na krzesło kiedy pięść Hatake wylądowała na jego policzku- no no ktoś tu stracił panowanie nad sobą- zaśmiał się, wycierając kącik ust- nie mów mi, że chcesz ze mną walczyć
  • Z chęcią, ale Yuki, by mi nie wybaczyła, gdybym poobijał buźkę jej chłopaka- warknął, uśmiechając się sarkastycznie
  • Wkurzasz mnie Hatake!- warknął, przyciągając go do siebie
  • Spokój!- usłyszeli głos za sobą. Oderwali się od siebie i skłonili kiedy do pokoju wszedł Sandaime- co się dzieje?- spytał, stając pomiędzy dwojgiem
  • Małe niezrozumienie- mruknął Hatake, chcąc wyjść
  • Jeśli macie jakieś problemy, to lepiej jak to załatwicie nim ona się obudzi- mruknął, pokazując na Yuki. Kakashi jedynie westchnął, po czym opuścił pomieszczenie, posyłając Shisuiemu zabójcze spojrzenie- zazdrość to zła rzecz- dodał kiedy szaro-włosy opuścił szpital
  • Chyba nie rozumiem?- usiadł z powrotem na krzesło
  • Nie jesteś głupi Shisui. Nie pozwól by jakaś zazdrość przyćmiła ci oczy
  • Nie ufam mu- przerwał, opierając głowę o siedzenie, tak aby nie patrzeć na staruszka
  • Myślę, że on czuje to samo
  • Zdaje mi się, czy jesteś po stronie Hatake, Sandaime?- spytał lekko podenerwowany
  • Ja?- spytał się, śmiejąc się z pytanie- jestem za stary na to aby ładować się w miłosne gierki, ale- tu przerwał i stanął przed Shisuim- ale jestem w stanie zrozumieć, dlaczego Kakashi może być dla ciebie zagrożeniem- po czym skierował się ku wyjściu. Przez dłuższy czas obserwował zamknięte już drzwi. Zacisnął pięści na oparciu krzesła, zaciskając ze złości szczęki. Jego wzrok powędrował na dziewczynę, która słodko spała, nie zdając sobie sprawy co się dzieje w głowie Shisuiego. Może i lepiej, że nie wie. Pokręcił głową, zdając sobie sprawę, że zaczyna zbaczać na niebezpieczną drogę. Czy był zazdrosny ! Oczywiście, że był. Mimo, że był jej chłopakiem, kochał ją a ona jego, między nią a tym cholernym Kakashim była więź, której on nie był w stanie zrozumieć. Więź która go tak bardzo wkurzała, która nie pozwalała mu być szczęśliwym, mimo że miał przy sobie wszystko co kochał. Uderzył pięścią w krzesło i skierował się ku wyjściu. Odwrócił się, aby spojrzeć na dziewczynę. Zagryzł wargę, zlizując ze złością krew. Wyszedł z pokoju po cichu zamykając drzwi. Musiał wyjść na świeże powietrze, uspokoić się, przemyśleć kilka spraw. Nie może pozwolić aby ktoś taki jak Hatake pogrywał na jego nerwach. Wyszedł z budynku szpitalu i skierował się w centrum Wioski. Nie pamiętał kiedy ostatni raz szedł samotnie po jej uliczkach. Na ogół towarzyszyła mu dziewczyna, a z nią rzadko kiedy była taka cisza. Uśmiechnął się, modląc się w duchu aby to co się stało z Kushiną i Minato nie wpłynęła za bardzo na nią. W takich momentach człowiek dopiero zdaje sobie sprawę, jak bardzo kocha daną osobę. Nie jest w stanie sobie nawet wyobraził co by zrobił, jakby się czuł, gdyby dowiedział się, że Yuki zginęła. Pokręcił głową, wypędzając z głowy dziwne myśli. Obiecał sobie, że teraz zawsze będzie przy niej, że nie opuści jej, nie ważne co by się działo. Stanął na środku uliczki i spojrzał w górę na skałę z Hokage. Jego wzrok powędrował na twarz Yondaime i coś ukłuło jego serce. On i Kushina zawsze byli dla niego mili, zdał sobie sprawę, że naprawdę będzie tęsknił za wspaniałą kuchnią Uzumaki. Uśmiechnął się do siebie, nie mogąc uwierzyć samemu sobie, że myśli o takich bzdurach. Zacisnął pięści i spojrzał w niebo. Obiecał już Minato, że zajmie się młodą Uzumaki i wioską. Tak, akurat ta druga przechodziła lekki kryzys. Trzeba było wybrać nowego Hokage a nie każdy był za tym aby na swe stanowisko wrócił Sandaime. Sam nie miał nic do Danzou, ale zdecydowanie, dla dobra Yuki wolałby aby nowym przywódcą wioski został Sandaime. Dziewczyna nie ufała Danzou. Doskonale pamięta jedną z ich rozmów.
  • Mówię, Ci. On jest zagtożeniem dla Wioski. Załatwia swoje sprawy za plecami Hokage, mieszając w to naszą wioskę- warknęła, połykając następną miskę Ramenu
  • Nie masz dowodów, na to, że Danzou- sama zdradza wioskę- odpowiedział spokojnie, wiedząc, że ta kłótnia do niczego nie doprowadzi
  • Jesteś po jego stronie?!
  • Niczego takiego nie powiedziałem- westchnął spokojnie, nastawiając się na dłuższą rozmowę- chodzi mi o to, że bardzo łatwo oceniasz jego poczynania, nie wiedząc dokładnie co robi
  • Shisui!- warknęła, niezadowolona, że jej własny chłopak się z nią ni zgadza- mówię, ci , mam przeczucie, że ten człowiek to zło. Nie ufam mu i nie przyjdzie dzień w którym zacznę
  • A więc ja mu zaufam, bo dla dobra wioski, mam nadzieję, że twoje przeczucie cię teraz zawodzi

Kłócenie się z dziewczyną, nigdy nie wychodziło dla niego dobrze. Za każdym razem uważała, że to przez niego się kłócili, więc to on powinien postawić obiad. Wtedy zawsze się denerwował, jednak teraz go to bawiło. Stanął przed wejściem na pole treningowe. Zacisnął wargi i wszedł głębiej. Oparł się o drzewo i ukradkiem obserwował trenującego Hatake. Nie ważne co o nim sądził jako o osobie, ale doskonale wiedział jak silnym shinobi jest. Bez problemów zaakceptował sharingana, włączając go w swoje techniki.

  • Długo mnie będziesz jeszcze tak obserwował?- mruknął szaro włosy, odwracając się w jego stronę. Brunet wyszedł zza drzewa i stanął przed nim. Na polu treningowym nie było nikogo oprócz ich dwójki. Można było czuć napięcie w powietrzu. Z daleko wyglądało to tak jakby obaj się badali przed finalnym skokiem do gardeł.
  • Dopiero co przyszedłem. Nie chciałem Ci przerywać- mruknął, nie spuszczając z niego wzroku
  • Jakie to przyjemne z twojej strony- mruknął sarkastycznie – jak już przestałeś opierać się o drzewo to możesz, iść bo chcę wrócić do swego tre
  • Nie spotykaj się z nią- jego głos był cichy ale stanowczy. Kakashi spojrzał na niego ze zdziwieniem- nie chcę abyście się widywali
  • Yuki, to duża dziewczynka, chyba może sama decydować z kim się będzie spotykać a z kim nie- mruknął podchodząc do chłopaka. Mimo, że był młodszy to był od niego lekko wyższy, co dawało mu przewagę
  • Nie rozumiesz- głos Shisuiego nadal pozostawał cichy, ale wyczuć w nim można było zdenerwowanie i poirytowanie- Yuki nie jest taka twarda na jaką się kreuje. Jest podatna na różne wirusy, tym bardziej na takie jak ty
  • Nazywasz mnie wirusem ?- warknął, łapiąc chłopaka za kołnierz bluzki i podnosząc lekko aby mieć go na wysokości swych oczu
  • Ja jedynie nazywam rzeczy po imieniu. Jesteś jak zaraza która przychodzi i męczy osobnika a kiedy już jesteś pewny, że dała sobie spokój to ona znów wraca, niespodziewanie atakując ze zdwojoną siłą
  • Od kiedy z ciebie taki znawca medycyny- warknął Hatake, tracąc powoli nerwy.- a ty może jesteś lepszy ? Wielki Uchiha Shisui, który już drugi raz nie był w stanie na czas uratować swej dziewczyny- spojrzał w górę, kiedy nie wiadomo kiedy wylądował na trawniku. Dotknął miejsce które piekło i starł krew która pojawiła się w kącikach usta- a więc po to tu przyszedłeś. Zdaje się, że to nie jest przypadek, że na siebie 'wpadliśmy'- mruknął, wstając
  • Nie chciałem walczyć. Myślałem, że jesteś rozsądnym mężczyzną i załatwimy to pokojowo, ale ty...
  • Posłuchaj- przerwał mu, stając za nim z kunaiem przypartym do jego szyi- ja nic do ciebie nie mam, może oprócz tego, ze jesteś wkurzający. Ale to ty czujesz się zagrożony moją obecnością, czego nie rozumiem. Chociaż, jeśli tal bardzo chcesz mogę ci pokazać powody abyś był zazdro- ale przerwał unikając ciosy kunaiem, którego później sparował. Odskoczył i uwolnił spod opaski sharingana, kiedy Uchiha uaktywnił swojego. Odskoczył w bok, kiedy kilka shurikenów poleciało w jego stronę. Szybkim ruchem znalazł się obok Shisuiego, który odczytując jego ruchy, schylił się przed kopniakiem. Shisui odskoczył i szybko formując pieczęcie posłał w stronę swego przeciwnika kulę ognia, napędzając ją podmuchem wiatru. Odskoczył jednak szybko zdając sobie sprawę, że tamten uniknął ataku. Stanął spokojnie i czekał na ruch szaro-włos-ego. Zamknął oczy polegając na swoich innych zmysłach, odskoczył w bok, kiedy ręka Kakashiego próbowała wciągnąć go w ziemię. Hatake obserwował ruchy chłopaka, zdając sobie sprawę, że walka ta nie będzie łatwa. Poczuł nagle zimny metal na swym gardle- A więc opanowałeś Shunshin no Jutsu ? - mruknął, ale uśmiechając się do siebie, spojrzał tryumfalnie na chłopaka. Ten zdając sobie sprawę o co chodzi odskoczył szybko, uciekając przed błyskawicami, po stworzonym przez tamtego klonie. Shisui wiedział, że nie ma sensu łapania go w genjustsu. Mimo, że jest szansa, że jego sharingan nie oprze się sile oryginału, to wolał nie tracić głupio chakry. Ruszył na niego, wierząc, że to Kakashi popełni błąd który on wykorzysta. Próbował unikać ciosów, co jakiś czas klnąc pod nosem kiedy ta czynność mu się nie udawała. Uśmiechnął się jednak, kiedy jednym ciosem posłał męczącego się już chłopaka na drzewo. Słyszał, że poziom chakry Hatake jest niski, jak na jego aktualny poziom. W porównaniu z nim on miał jeszcze sporo energii. Doskoczył do niego i szybkim ciosem, znokautował szaro-włos-ego. Usiadł na nim i bez opamiętania zaczął okładać go ciosami. Te wszystkie zmartwienia... on… dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak bardzo się obawiał tego chłopaka. Nie wiedział tylko dlaczego aż tak bardzo się go bał. Poczuł nagle opór, a ręka Kakashiego, wygięła jego, tak, że Uchiha z bólem, opadł na trawę, a unieruchomił jego ruchy i spojrzał na niego ze złością.
    Yuki była dla niego kimś więcej niż tylko znajomą z akademii. Tylko ona nigdy go nie zostawiła. Mimo, że często się kłócili, czuł, że ona zawsze przy nim była. Mimo, że zachowywał się jak dupek, ona tam była. Teraz czuł, że czas na to aby się zrewanżować. Zacisnął jedną pięść a na drugiej pojawił się chidori, gotowy aby wbić go w klatkę piersiową Shisuiego. Jednak nie potrafił. Nie ważne jak nienawidził tego chłopaka, nie potrafił tego zrobić. Pewnie by go nawet zaakceptował, gdyby Uchiha, nie zachowywał się jak zazdrosny Romeo. Przecież dzieciak, bardzo mu przypominał Obito. Ale on za każdym razem, sprawiał, że w Kakashim się gotowało. A jego dzisiejsza 'prośba' sprawiła, że nie wytrzymał. Miał nadzieję, że zrozumie go przez tę walkę i nie mylił się. On... ją kocha i się po prostu o nią troszczy. Robi to co każdy przyjaciel. Anulował chidori i wstał, dopiero zdając sobie sprawę, że Shisui też zrozumiał dokładnie to samo co on.
    Brunet wstał i otrzepał się z kurzu. Zacisnął pięści i spojrzał na Hatake
  • Nie przepadam za tobą. Wiedz, ze będę cię obserwował, za każdym razem jak będziesz z Yuki- Hatake uśmiechnął się do siebie, po czym klepiąc chłopaka po ramieniu, zniknął w dymie. Brunet westchnął i doprowadził się do normalnego stanu. A więc to prawda, że walka jest najlepszym sposobem aby zrozumieć swego przeciwnika. Jednak mimo że zrozumiał jego uczucia, to i tak nie oznacza to, że mu zaufa. Cóż, jeśli ludzie chcą go nazywać zazdrośnikiem, to niech tak będzie. Mogą go tak nazywać, jednak on nie przestanie się martwić o Yuki. Zagryzł wargę przypominając sobie słowa Hatake. Miał rację, za każdym razem przychodził za późno, albo ledwo co. Ale obiecał sobie, że od teraz już nie pozwoli, aby Yuki cierpiała nie ważne co.
    Doszedł do szpitala rozmyślając o przyszłości. Otworzył drzwi do pokoju, a na łóżku siedziała, ona spoglądając przez okno. Nie spojrzała na niego kiedy wszedł głębiej do pokoju i usiadł na krześle. Płakała, widział, jak łzy spływając po jej policzkach i lecą na już lekko mokrą koszulę nocną. Nie wiedział co powiedzieć, więc wolał milczeć. Nie był dobry w pocieszaniu ludzi. Sam nienawidził jak ktoś próbował pocieszać go, więc sam także nie próbował.
  • Jak wrócę do pełni sił, wracamy do naszych treningów. Muszę stać się silniejszą- szepnęła nie patrząc na niego. Ten uśmiechnął się tylko i pokiwał głową. Usiadł obok niej i wtulił ją w siebie, pozwalając aby wypłakała się w jego ramionach. Czyli tam gdzie czuła się najbezpieczniej. 

Wiem, wiem krótki, ale obiecuję, że następny będzie dłuższy. Ale musicie zrozumieć, jestem meeega chora, na dodatek zaczęłam treningi do pracy, plus studia, plus staż w klubie, więc trochę mam na głowie. Na dodatek przez chorobę jakoś nie mam weny. Ale szykujcie się bo jakoś niedługo "Prolog" się kończy i będziemy kierować się w stronę normalnych wydarzeń :)