Kakashi and Yuki

Kakashi and Yuki

24 kwietnia 2016

Haru

Patrzył to na blondynkę to na swoją przyjaciółkę, która opierała się parapet okna. Dzisiejszy dzień, nie jest jego dniem. Za dużo informacji naraz musiał przyjąć
  • Nie wiedziałem, że shinobim, którego mam obserwować jest ona?- mówiąc to wskazał na brunetkę. Hokage westchnęła spodziewając się takiej reakcji ze strony tej dwójki. Pomimo tego, że Uzumaki tego nie widzi, to ona robi to dla jej dobra
  • Hatake, przynajmniej ty nie rób scen- warknęła opierając zmęczoną i obolałą głowę o dłonie
  • Nie mam zamiaru narzekać, ale też nie mam zamiaru przyjąć tego bzdurnego zadania
  • Kakashi!- warknęła głośniej blondynka, wstając ze złości. Spojrzała na dziewczynę, która z zamkniętymi oczami opierała się o to nieszczęsne okno. Najwyraźniej nie miała zamiaru się wtrącać do tej rozmowy. Przeklęta jędza- to zadanie mogę dać tylko tobie. Na dodatek- tu wzięła głębszy oddech- i tak jej rzeczy są już w twoim mieszkaniu- na te słowa Yuki uniosła głowę i podeszła do przyjaciela
  • Nie mów mi, że w tej całej niewdzięcznej wiosce nie znajdzie się dla mnie mieszkanie!- robiła się zła. Wróciła po 7 latach a nie dość, że jej mieszkanie zostało oddane, to jeszcze teraz nie ma gdzie mieszkać
  • Przecież znalazłam ci miejsce- warknęła przez zaciśnięte zęby
  • I uważasz, że zgodzę się na to aby mieszkać z nim ?- szaro włosy nie do końca wiedział o co tu chodzi. Baby zawsze takie są. Decydują za nich, za mężczyzn a oni suma summarum muszą się jedynie ładnie uśmiechać i zgadzać z ich humorkami.
  • To jedynie tymczasowe, na miesiąc może półtora!- krzyknęła, hamując się przed uderzeniem w biurko, które pod wpływem jej złości rozsypałoby się na kilka małych kawałeczków.
  • Czy ja mam prawo coś tu powiedzieć?- wtrącił się Jounin, mając dosyć bycia jedynie słuchaczem
  • Nie!- warknęła Yuki- zabrałeś mi mieszkanie, więc teraz siedź cicho!- spojrzał na nią z niedowierzaniem
  • Przypominam, że miałaś być martwa!- Tsunade prychnęła coś pod nosem po czym opadła na krzesło pozwalając tej dwójce na kłótnie. Lepiej tu, kiedy miała kontrolę nad nimi. Utrata dwóch silnych Jouninów w bezsensownej walce nie miałabym sensu
  • Co nie tłumaczy, dlaczego zamieszkałeś w moim domu!- patrzyli na siebie ze złością. Kakashi nagle ustąpił i spojrzał na blondynkę, odwracając się do przyjaciółki bokiem- znajdź dla niej inną opiekunkę. Ja nie mam zamiaru jej niańczyć !- warknął, po czym bez słowa wyszedł zostawiając obie lekko zdziwione. Brunetka odwróciła się w stronę Hokage, ale ta zatrzymała ją nim zdążyła wypowiedzieć nawet jedno słowo
  • Nie wiem nie pytaj !- wstała i podeszła do okna- Naprawdę, nie mam gdzie cię teraz umieścić. Na dodatek starszyzna nie zgadza się na to abyś została bez opieki- tu spojrzała na dziewczynę, której mina nie wskazywała żadnych emocji. Zdenerwowała się lekko. Normalnie jak korzeń, zero uczuć. Nagle przez jej myśl, przeszło coś co nigdy nie powinno przejść. Potrząsnęła głową gardząc się w myślach. Wszyscy tylko nie ona. Nie ma w Konoha osoby, która nienawidziłaby Danzo bardziej niż ona- ledwo byłam w stanie ich przekonać, aby to właśnie Kakashi Cię obserwował. Uznałam, że będzie to dla ciebie łatwiejsze. Ale w zamian za to, Danzo i cała reszta chcieli aby miał na ciebie oko 24/7, co oznacza
  • Wspólne mieszkanie- przerwała jej. Czuła dziwne ciepło w sercu. Ucieszyła się w duchu, że Tsunade się o nią martwi. Nie wiedziała też, że starszyzna jej nie ufa. A więc wpływy Danzo przeszły także na tych staruszków. Wiedziała jedno. Nie mogła sprawiać problemów, nie mogła pozwolić aby staruszkowie mieli na nią haczyk, a tym bardziej on. Na dodatek. Spojrzała na zmęczoną twarz blondynki. Nie chciała, aby Godnaime miała przez nią problemy. Odwróciła się i stanęła przed drzwiami- przekonam Kakashiego- po czym wyszła, zostawiając uspakajającą się Tsunade w pokoju. Sama westchnęła ciężko opuszczając tę salę. Podeszła do okna i spojrzała w bok. Od kiedy przekroczyła prób wioski, czuła jakby ktoś ją obserwował. Korzeń? A może ktoś jeszcze bliższy Danzo. A może... Zacisnęła pięści i uspokoiła się. Nie, to nie możliwe. Nikt oprócz tego starca nie wie o jej istnieniu. Chciała się odwrócić i ruszyć do 'swego mieszkania' kiedy drogę zastąpił jej starszy mężczyzna z ciemnych szatach i zakrytym prawym oku
  • Danzo sama- schyliła lekko głowę, witając się. Nie była już tą wybuchową dziewczyną. Analizowała każdy krok i uważała, że nie powinna narażać się właśnie jemu. Powinna działać w ukryciu, cieniu, tak jak robiła to przez ostatnie 7 lat
  • A więc plotki się sprawdziły. Wróciłaś cała i zdrowa- uśmiechał się do niej, jednak bez problemu wyczuła, że był on wymuszony. Ile razy to uciekała albo musiała mierzyć się z jego ludźmi. Najwidoczniej ostatni z którymi walczyła nie przekazali mu pełnych informacji, gdyż jej widok najwyraźniej go zdziwił. Cóż co im się dziwić, biedni wpadli w genjutsu i nadal pewnie myślą, że zabili ją w tamtym lesie.
  • Tak, właśnie zmierzam do domu – po czym żegnając się wyminęła go i ruszyła przed siebie
  • Nie masz przeciwko mnie szans- szepnął kiedy go mijała. Uśmiechnęła się lekko po czym ruszyła dalej nie mówiąc nic więcej.
Świeże powietrze. Wspaniale. Teraz tylko wrócić do domu, porozmawiać z Kakashim, zjeść coś i iść spać. Z nadzieję, że nikt ani nic ją jutro nie obudzi. Musiała przemyśleć jeszcze plan na rozmowę z Naruto. Cóż od czego są dni następne. Akurat to zostawi jutrze. Weszła powoli do 'swojego' mieszkania. Ściągnęła buty i przeszła przez próg drzwi spoglądajac na Kakashiego, który leżał na kanapie czytając jedną z książek Jirayi. Nalała sobie wody i usiadła naprzeciwko na stoliku. Oparła się jedną ręką i spoglądała na mężczyznę. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, ze jednak trochę się zmienił. Zmężniał. Za to jego oczy nabrały trochę barwy. Cieszyła się, może jednak nie wszystkie decyzje dotyczące drużyny 7 były złe.
  • Starszyzna mi nie ufa- nie miała zamiaru owijać w bawełnę. Rozmawiała z Jouninem Konohy, który tak samo jak ona nie ufa Danzo- ani oni ani on- tu przerwał czytać i podniósł wzrok spoglądając na nią- Tsunade wiele ryzykuje stając po mojej stronie. Nie chcę aby miała problemy- Kakashi westchnął tylko i wrócił do swej lektury- chyba miesiąc ze sobą wytrzymamy co ?- nie mówił nic, co jeśli chodzi o niego było dobrym znakiem. Skończyła pić wodę, po czym skierowała się do pokoju. Wzięła z plecaka zwoje po czym wróciła i nie mówiąc nic rzuciła jej w stronę szarowłosego- zajmuje swój własny pokój- zmieniła temat, widząc zdziwione spojrzenie Hatake. Wziął w dłoń jeden ze zwoi po czym usiadł, czytając pierwsze kilka zdań
  • A więc Ci się udało ? - spytał, nie przerywając lektury
  • Zapoznaj się z tym. Ja idę spać, czeka mnie jutro ciężka rozmowa- po czym zostawiła Hatake samego ze swym dorobkiem z ostatnich 7 lat.


Obudziły ją promienie wpadające do jej pokoju. Klnęła teraz pod nosem, że zapomniała zasłonić okien. Spojrzała na zegarek. 7:30. Nie jest jeszcze tak źle. Wstała i wyjęła z plecaka strój shinobi, który ciągle miała przy sobie. Cóż został jej albo on albo strój ANBU a jakoś w nim nie chce pokazywać się w wiosce. Zdecydowanie musi wybrać się na jakieś zakupy. Skierowała się cicho w stronę prysznica. Tak tego jej brakowało. Spokojne mycie się, bez paniki, ze ktoś zaraz rzuci w jej stronę kunaia. Mogła spokojnie wejść pod letnią wodę i cieszyć się chwilą spokoju. Tym bardziej, że wiedziała, że ten czas nie będzie należał do najłatwiejszych. Naruto ma charakterek po matce, więc była pewna, że nie wysłucha jej tak łatwo. Wyszła z kabiny i ubrała się szybko, rozczesując swe mokre włosy. Nie lubiła używać suszarki, wolała aby same z siebie wyschły. Wyszła z łazienki i przywitała się z Kakashim, który właśnie robił kawę

  • Ja też poproszę- wyjęła z lodówki jakieś smarowidło i na stół położyła chleb. Usiadła dziękując za napój bogów, który miał ją postawić na nogi. Mogła przysiąść, że gdyby poszła do lekarza to powiedziałby jej, że jej serce już dawno temu przestało bić. Tyle ile przez te 7 lat piła tej kawy i jadła wzmacniających pastyle, to wielu ludzi nie spożyło przez całe swe życie.
  • Skąd masz te zwoje ?- spyał w końcu, kiedy siedzieli cicho, jedząc śniadanie
  • Od pewnego człowieka, który uznał, że mogą mi się przydać
  • Jak zawsze tajemnicza- spojrzał na nią po czym wrócił do swej lektury- możesz mu ufać?- westchneła i wstała, chowając rzeczy do zmywarki.
  • Uratował mi życie, więc myślę, ze tak- zastanawiała się, czy tak będzie wyglądała teraz ich relacja. Rozmowy służbowe, krępująca cisza i krótkie spojrzenia.
  • Muszę dzisiaj załatwić kilka spraw- wiedziała, że go słucha mimo tego, że nadal był zapatrzony w swoją książkę
  • Rozumiem, że nie chcesz bym uczestniczył w twojej rozmowie z Naruto- i za to go lubiła. Rozumiał ją bez słów. Nie musiała tracić energii na to aby mu tłumaczyć czegokolwiek- będe w pobliżu, jako, że starszyźnie pewnie by się nie spodobało gdybym zostawił cię samą na zbyt długo- pokiwała głową, zgadzając się z mężczyzną.
    Posprzątali po śniadaniu po czym ruszyli w stronę domu Naruto. Nie rozumiała wielu rzeczy, które wydarzyły się po jej odejściu, ale postanowiła pozostawić wyjaśnienia na inny dzień. Stanęli nagle kiedy przed nim stanął blondyn
  • Ohayo, Kakashi sensei – przywitał się z mężczyzną patrząc ukradkiem na dziewczynę
  • Ohayo Naruto – przywitała się, próbując się uśmeichnąć- właśnie do ciebie szłam- mruknął coś pod nosem po czym spojrzał na swego senseia. To samo zrobiła brunetka, co było znakiem aby zostawił ich samych- nadal lubisz Ramen ?- kiwnął jedynie głową, nadal nic nie mówiąc. Jak tak na niego patrzyła coraz bardziej przypominał jej Minato. Te blond włosy i niebieskie jak ocean oczy. Jedynie rysy twarzy i charakterek odziedziczył po matce. Przez całą droge do knajpki szli w ciszy. Mogła wyczuć, że Kakashi był blisko, jednak zachowywał taką odległość, aby być pewnym, że sam Genin go nie zauważy. W końcu usiedli w środku i zamówili po Ramenie- a więc jesteś Geninem- zaczęła sama nie będą pewną jak i co ma powiedzieć. Miała nadzieję, że to on będzie zadawał pytania , jednak najwyraźniej postanowił pozostawać w ciszy- pamiętam jak miałeś problemy z poprawnym rzucaniem shurikena- zaśmiała się
  • Gdybyście ze mną więcej trenowali to nie miałbym takich problemów- burknąl zajadajac się makaronem. Westchnęła tylko. Może i miał rację. Nie poświęcali mu za dużo czasu. Ale oboje z …
  • Naruto, już ci kiedyś mówiłam. Jesteśmy rodziną shino
  • Jesteśmy ?- warknął, zaciskając pięści- opuściłaś mnie, nawet się nie żegnając. Zostawiłaś bez jakichkolwiek wyjaśnien, nie masz pojęcia co ludzie mówili!- spoglądała na niego ze zdziwieniem. Ludzie gadali ? Ale o czym, dlaczego ? Przecież poszła na misję, wydaną przez samego Hokage, więc o czym ludzie mogli gadać- mówili, że opuściłaś wioskę bo bałaś się wychowywać przyszłego Jinchuuriki- jego oczy posmutniały, a on sam przestał jeść. Coś ukłuło ją w sercu. Zacisnęła pięści, czując jak zaczyna się powoli denerwować.
  • Opuściłam wioskę bo dostałam misję, którą sprostać mogłam tylko ja
  • Czemu się nie pożegnałaś?- warknął, nie patrząc na nią
  • Bo wiedziałam, że mogę umrzeć- pierwszy raz spojrzał na nią. Za to ona uśmiechnęła się do niego szczerze- w swoim głupim umyśle myślałam, że będzie ci łatwo jak mnie znienawidzisz. Że łatwiej Ci przyjdzie pogodzenie się z moją śmiercią jak mnie znienawidzisz.
  • Mówili, że nie żyjesz- tym razem powiedział to spokojniej
  • Poprosiłam Hokage aby tak powiedział- przerwała zastanawiając się ile może mu powiedzieć- moja misja była niebezpieczna. W pewnym momencie miałam na ogonie kilku niebezpiecznych ninja, musiałam być pewna, że wioska i jej mieszkańcy nie ucierpią z mojego powodu- nie musiał wiedzieć, kim byli ci shinobi, ważne aby znał powód
  • Nienawidziłem cię- mruknął, zamawiając następne ramen- po tym jak zmarł Shisui
  • Nie rozmawiajmy o nim!- warknęła podenerwowana
  • Powiedziałaś, że będziemy mogli rozmawiać
  • Ale nie o nim !- krzyknęła, nie kontrolując siebie. Nie lubiła tego tematu. Nie chciała sobie go przypominać, o nim rozmawiać. Nie chciała mieć z nim nic wspólnego
  • Czy Haru zmarła przez to, że jej nie chciałaś ? Tak samo jak mnie ?- zamurowało ją. Czuła jak serce zaczyna jej mocniej bić a w ustach poczuła dziwny posmak jakby miała zaraz zwymiotować
  • Haru ?- szepnęła nie do końca wiedząc o co chodzi
  • Haru. Wasza córka!

Hura, w końcu coś wstawiłam. Wiem, że krótkie, ale jakoś ostatnimi czasy nie mogę zmusić się na to aby pisać dłuższe. A jakbym postanowiła to ciągnąć, to byście musieli jeszcze z dwa tygodnie czekać tak więc i jest :) Mam nadzieję że się podoba, czekam na wasze komentarze :D

23 kwietnia 2016

Już, już prawie

Ohayo ! Mam już dwie strony. Wiem, wiem, nie ma z czego się tak cieszyć, ale jutro kończę pracę w miarę wcześnie ( ok 21 ) więc może uda mi się skończyć rozdział i wstawię coś :) Więc trzymajcie kciuki :D I wypatrujcie rozdizału jutro w nocy ;)

15 kwietnia 2016

Następny rozdział

Cóż nie będę Was oszukwiać. Piszę tylko wtedy kiedy znajdę czas na oddychanie lub jedzenie. Mam na razie 1.5 strony, więc będziecie musieli poczekać. Planuję aby nastęony był nieco dłuższy. Jak będzie dobrze, to może w połowie następnego tygodnia ( a może i w poniedziałek, jak dobrze pójdzie ) wstawię cały, Jednak nie oczekujci za dużo, gdyż Sesja i artykuły a zaraz i EURO 2016 mnie wzywa, więc czas się kurczy niestety :(
Mam jednak nadzieję że nie zniechęcicie się zbyt długimi przerwami i pozostaniecie tutaj ze mną :))

10 kwietnia 2016

Przyjaciel

Dwójka stała w tym samym miejscu od praktycznie 5 minut nie robiąc praktycznie nic. Jej kunai był nadal blisko jego gardła, za to on już dawno opuścił swoją broń. Obserwowała go z zaciekawieniem tak samo jak on sam. Czy mógł ufać tej dziewczynie? Nie widział jej dokładnie, z pozycji w której się znajdował. Jednak nawet nie był pewny, czy byłby w stanie ją poznać. Przecież minęło 7 lat. Na dodatek nie mogło to być prawdą.
  • Nie możesz być Czerwonym Płomieniem Konohy- warknął Kakashi, czując narastającą wściekłość, że ktoś próbowałby się pod nią podszyć- Sandaime potwierdził jej śmierć!
  • Powiedział to o co go prosiłam- mruknęła. Przez chwilę je wzrok powędrował na młodych geninów, którzy nie wiedząc co mają robić, stali obserwując całą sytuację- nagle poczuła ból w dolnej części brzucha i i odskoczyła nim mężczyzna był w stanie zrobić coś więcej. Spuszczanie wzroku z Hatake nie było dobrym pomysłem. Uśmiechnęła się lekko kiedy zobaczyła zdziwione spojrzenie szaro włos ego, który nie był w stanie zrobić żadnego kroku na przód
  • Ja ją załatwię, Kakashi- sensei- krzyknął Naruto i nim Jounin zdążył zareagować blondyn już biegł w stronę dziewczyny z wyciągniętym kunaiem. Bez większych problemów omijała jego ciosy, sprawiając, że chłopak zaczął się powoli męczyć. Nagle odskoczył, formując klona.
  • Nie jest jednak aż takim beztalenciem – usłyszała głos Lisa. Zaśmiała się słysząc jego opinię. Jej oczy rozszerzyły się kiedy na dłoni blondyna pojawiła się niebieska kula z chakry. Rasengan. Nim jednak genin był w stanie coś zrobić, dziewczyna stanęła za nim i jednym ruchem zablokowała jego rękę i następne ruchy
  • Ty go tego nauczyłeś?- dziewczyna skierowała swój wzrok na Hatake, który obserwował tę krótką walkę
  • Ero senin!- warknął Naruto, próbując oswobodzić się z uścisku dziewczyny. Brunetka spojrzała w dół i puściła chłopaka, który niesfornie opadł na kolana.
  • Myślałam, że jak ty zostałeś jego nauczycielem, to młody pokaże coś więcej- zaczęła, uśmiechając się do niego pokracznie. Próbowała aby uśmiech wyglądał na tyle naturalnie jak to możliwe.
  • Kim jesteś?- wtrącił się ciemnowłosy chłopak, który najwyraźniej miał dosyć całej tej sytuacji. Niebieskie oczy dziewczyny zwróciły się na dwójkę która nadal stała za plecami Hatake. Chłopak patrzył na nią znudzonym wzrokiem, za to różowo włosa patrzyła na wszystko z lekkim lękiem w oczach. Niezłą gromadkę Trzeci mu dał. Tak jak powiedziała wcześniej, swemu największemu wrogowi nie dała by takiej drużyny
  • Nikim ważnym- mruknęła nawet nie patrząc na ciemnowłosego, którego  najwidoczniej nie zadowoliła taka reakcja. Jednak nim zdążył coś jeszcze dodać, wyprzedził go Hatake
  • Jakim cudem ?- w jego głosie mogła usłyszeć zdziwienie, zagubienie i złość- Uzumaki Yuki powinna być martwa- tym razem słowa te wypowiedział przez zaciśnięte zęby
  • Uzumaki ?- wtrąciła się różowo włosa, patrząc ze zdziwieniem na Naruto, który słysząc to patrzył z niedowierzaniem na kobietę
  • Nie wiem czy rozmowa o tym w tym momencie
  • Odpowiedz mi!- warknął Kakashi, przerywając swojej dawnej przyjaciółce. Mogła przysiąść, że cała trójka cofnęła się słysząc ton swego senseia. Kiedyś ten ton i na nią by działał, ale teraz jedynie patrzyła na niego bez jakiegokolwiek wyrazu.
  • Powinnam chyba zacząć od tego, że nigdy nie zginęłam- odpowiedziała posłusznie, podnosząc wzrok na niebo. Już jej się nie podobała ta rozmowa. Nie chciała opowiadać całej historyjki przed całą trójką.
  • Pamiętam jak staruszek
  • Tak jak powiedziałam, Sandaime podał informację, którą prosiłam aby podał całej wiosce- przerwała blondynowi, którego mina zrobiła się poważna, patrząc na nią nie wierząc w to co widzi i słyszy- dla dobra wioski i powodzenia mojej misji, było lepiej aby wszyscy w Konoha myśleli, że zginęłam. Zaczęłam być dostrzegana i poznawalna przez innych ninja. Tak jak myślałam, wiadomość o mojej śmierci zniosła cień podejrzenia ze mnie wśród innych wiosek – spojrzała na reakcje zebranych
  • Koniec treningu- genini spojrzeli na swego senseia ze zdziwieniem. Tym bardziej Uchiha, który najwyraźniej miał wiele pytań. Nie była pewna, czy ją pamięta czy nie, ale najwyraźniej nie był zadowolony z faktu, że musi opuścić pole treningowe.
  • Ja się stąd nie ruszam !- krzyknął Naruto spoglądając ze złością na brunetkę
  • Ruszasz- podeszła do niego i schyliła się aby mieć z nim kontakt wzrokowy. Położyła dłoń na jego blond czuprynie i zmusiła się na uśmiech- pogadam z tobą jutro. Zabiorę Cię na ramen i Ci odpowiem na wszystkie twoje pytania. Jego niebieskie jak ocean oczy wpatrywały się w nią. Widziała w nich, że nie jest w stu procentach zadowolony, ale najwyraźniej była w stanie go przekonać. Po chwili na polu treningowym została już tylko z szaro włosym. Stali w ciszy jak to było na początku. Ona nie wiedziała jak zacząć, za to ona uspakajał myśli, nie próbując wrzasnąć na dziewczynę, po tym jak widzi ją pierwszy raz po 7 latach
  • Zmienili się- zaczęła, nie chcą aby za szybko przeszli na jej temat- Naruto wygląda coraz bardziej jak
  • Po co przyszłaś ?- spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem
  • Skończyłam misję, więc to chyba oczywiste, że wróciłam do domu
  • Domu ?- spytał, podnosząc lekko głos- domu, który opuściłaś 7 lat temu, bez żadnego słowa pożegnania- a więc jednak przeszli na ten temat szybciej niż jej się zdawało
  • Tak było lepiej- spojrzał na nią i podszedł do niej. Był od niej o głowę wyższy przez co musiała podnieść głowę aby spojrzeć mu w oczy.
  • Dla kogo ?- jego głos był spokojny, jednak w oczach ( oku, nigdy nie wiem jak mam pisać ) złość
  • Dla wszystkich. Na Naruto, dla Wioski, dla Ciebie
  • Bo ty wiesz co dla mnie i Naruto było wtedy lepsze ?- nie lubiła jak jej przerywał a zrobił to już chyba trzeci raz. Jednak tym razem powstrzymała się od uszczypliwej uwagi, zdając sobie sprawę, że nie wyszło by jej to na dobre
  • Zdawało mi się, że wiem. Ludzie popełniają błędy- nastała cisza, której ona nie miała zamiaru przerywać.
  • Odeszłaś nie żegnając się z nikim, co ty sobie myślałaś ?- warknął. Zmusił ją do cofnięcia się. Oparł ręce oo drzewo, jedną z dłoni uderzając o korzeń.
  • Stałeś się strasznie nerwowy
  • Nie graj ze mną, Uzumaki ! - warknął- twoje dowcipy nie są śmieszne- spuściła głowę, nie mogąc dalej z nieść jego świdrującego spojrzenia.
  • Wiem- szepnęła- odeszłam, bo musiałam. To co się wtedy działo przerastało mnie. Nie pożegnałam się z Wami, bo nie chciałam dawać wam nadziei, że wrócę
  • Uciekłaś- to jedno słowo, sprawiło, że drgnęła. Czuła się dziwnie, jakby to jedno słowo, sprawiło, że wróciła do przeszłości. Uciekła? Jak może tak mówić. Wybrała tę misję aby pomóc wiosce, światu shinobi. TO nie była ...A może. Przez te 7 lat, ani razu nie odwiedziła wioski. Nawet powrót tutaj sprawiał, że czuła podenerwowanie. Przez ten cały czas uciekała przed przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Uciekała nie chcąc aby wspomnienia zmieniły ją z powrotem w osobę, którą była przed misją. Nienawidziła tamtej Yuki. Ona była słaba i fizycznie i psychicznie. Jej życie było zbyt zagmatwane. Chciała narodzić się na nowo, UCIEC do swego przeszłego Ja
  • Nie uciekłam – skłamała, nie wiedząc czemu. Może po prostu nie chciała pokazać słabości. Nie chciała aby ktokolwiek, już nigdy w życiu musiał się o nią martwić.
  • Więc nie jestem w stanie zrozumieć, twojego głupiego zachowania!- tym razem na nią krzyknął. Nagle jakby kontrolował pogodę, słońce schowało się za chmurami z których zaczął padać deszcz.
  • Już ci wytłumaczyłam, czemu opuściłam wioskę tak nagle
  • Myślałem, że byliśmy przyjaciółmi- spojrzała na niego ze zdziwieniem. Pamiętała rozmowę z Trzecim, tuż przed jej opuszczeniem wioski. Pamiętała jak pocieszała Sandaime, że akurat Kakashi zrozumie jej decyzję. A może pocieszała sama siebie. Odepchnęła go od siebie
  • Ja też. Dlatego byłam pewna, że akurat ty mnie i moją decyzję zrozumiesz !- tym razem to ona krzyknęła. Świetnie. Straciła panowanie, kiedy to się ostatnio wydarzyło? Patrzyli na siebie ze złością
  • Nie rób tego ! Nie zwalaj na mnie winy !- warknął, zaciskając ze złości pięści- wiesz jak bardzo przeżywał Naruto jak odeszłaś. Byłaś jej jedynym bliskim
  • Myślisz, że o tym nie wiem ?- przerwała mu spokojnym głosem- masz rację jestem potworem. Jeśli chcesz mnie tak nazywać to nazywaj. Ale gdybym została w wiosce, nie wiem, czy byłabym w stanie się pozbierać. I bardziej był zaszkodziła Naruto niż moim opuszczeniem wioski- jego spojrzenie złagodniało, tak samo jak jej. Już dawno się tak nie czuła. Poczucie winy, ból w okolicy serca, uczucie jakby z oczu miały popłynąć jej łzy. Czyżby tak szybko to miejsce chciało zmienić ją w dawną Yuki. Nie, nie mogła sobie na to pozwolić! Nie chciała na to pozwolić.
  • Pomógłbym Ci- szepnął. Nie spojrzała na niego
  • Nie chciałam. W końcu stawałeś na nogi a moje problemy tylko by ci przeszkadzały w życ...
  • Byliśmy przyjaciółmi, od tego oni są- znów jej przerwał, czwarty raz.
  • Jest granica
  • Pomógł bym ci- spojrzała na niego, czując gulkę w gardle. Nie chciała płakać, nie chciał okazać słabości
  • Przepraszam- podszedł do niej i przytulił ją do siebie lekko. Nie kontrolowała siebie. Potrzebowała tego. Ciepła drugiego człowieka. Rozmowy prosto z serca. Wiedzy, że w wiosce są osoby, które jej nie nienawidzą. Poczuła ulgę, wiedząc, że Kakashi nie jest aż tak zły. Poczuła na policzkach łzy, o których już dawno zapomniała- Kakashi?- spojrzał na nią- musimy zabić Hokage- spojrzał na nią po czym zaśmiał się
  • Co, już nowa misja ?- zażartował
  • Jak ci powie do czego cię przydzieliła, to będziesz mnie prosił abym Cię włączyła do mojej misji- prychnęła, udając obrażoną. Spojrzał na nią i znowu się jedynie zaśmiał. 

Wiem, że krótki. Z opczątku podzieliłam jeden na dwa i nie spodizewałam się, że ta część będzie taka krótka :( 

5 kwietnia 2016

7 lat różnicy

Obudził ją zapach jej ulubionej potrawy. Wstała z łóżka, biorąc ze sobą kunaia. Te 7 lat nauczyło ją, że nie można ufać nikomu ani niczemu, nawet Ramen. Po cichu skierowała się w stronę kuchni. Nagle stanęła pośrodku pokoju. Szaro włosy mężczyzna siedział przy niewielkim stoliku z dwiema miskami Ramen. Patrzył na nią bez żadnej ekspresji. Zdecydowanie był ostatnią osobą, którą by się spodziewała ujrzeć w swoim mieszkaniu. Odłożyła broń i usiadła naprzeciw niego biorąc o niego prezent. Bez żadnego słowa, wzięła pałeczki do ręki i zaczęła jeść
  • Kto by pomyślał, że wrócisz tak szybko- mogła wyczuć sarkazm w jego słowach. Odłożyła pałeczki na bok i wyprostowała się
  • Nie spodziewałam się Ciebie tutaj, Jiraya- wstała i wyjęła z szafki dwie szklanki. Ku jej zdziwieniu okazało się, że wszystko jest na swym miejscu. Wlała do każdej wody i podała jedną Jouninowi
  • Uznałem, że jeśli ty postanowiłaś mnie unikać, to ja się z tobą przywitam
  • Nie unikam Cię- przerwała mu wracając do swego makaronu
  • Robiłaś to od śmierci Kushiny i Minato
  • Nie miałam po prostu o czym z tobą rozmawiać- ta rozmowa jej się nie podobała. To prawda unikała staruszka. Ale nie kłamała, nie chciała go widzieć, bo nie wiedziała o czym mogłaby z nim porozmawiać. Była odpowiedzialna za śmierć jego ukochanego ucznia, a 7 lat temu opuściła Naruto, dla którego jest chrzestnym. Nie chciała z nim rozmawiać, bo wiedziała, że rozmowa ta nie wyglądała by zbyt ciekawie
  • Zawsze byłaś zamknięta w sobie- zaczął- nie wiedziałem, że ich śmierć i śmierć Shis
  • Po co tu przyszedłeś ?- warknęła, przerywając mu. Nie chciała o NIM rozmawiać. Tym bardziej z osobą, której nie widziała przez około 10 lat.
  • Wróciłem z misji i Tsunade powiedziała mi gdzie jesteś- patrzył na nią ukradkiem, nie mogąc uwierzyć jak bardzo się zmieniła. Zawsze widział w niej Minato i Kushinę, teraz nie był w stanie dostrzec w niej niczego. Niczego, oprócz smutnego spojrzenia. W jej życiu wydarzyło się naprawdę dużo. Zastanawiał się tylko które z wydarzeń sprawiło, że zmieniła się aż tak bardzo. A może sama misja, na którą nigdy nie powinna się wybrać, tak ją odmieniła- chcę z tobą porozmawiać o Naruto- drgnęła słysząc to imię. 7 letni chłopiec którego zostawiła samego. Nie... teraz ma 14 lat i pewnie jest już pełnoprawnym shinobi- Chcę go zabrać na misję, aby stał się silniejszy. Pewnie wiesz, że są ludzie, którzy chcą jego chakry- pokiwała głową- Uchiha Itachi zajął się szkoleniem młodego Sasuke, więc uznałem, że i Naruto powinien zając się treningiem- Zacisnęła pięści na patyczkach, łamiąc je. Odłożyła je do miski. Te wszystkie osoby. Te wspomnienia
  • CO ma wspólnego Sasuke z Naruto ?
  • Są w tej samej drużynie. Sasuke jest szkolony przez Itachiego aby w przyszłości mógł na wszelki wypadek kontrolować Lisa, który jest w Naruto- spojrzała na swego byłego senseia. Naruto i Sasuke w jednej drużynie. Z całego serca współczuła osobie, która stała się ich senseiem. Nie dała by takiej pracy nawet swemu największemu wrogowi
  • Jeśli chcesz go wziąć, to bierz. Nie rozumiem po co mi to mówisz- spojrzał na nią ze zdziwieniem. Nie spodziewał się usłyszeć takich słów z jej ust. Były surowe, zbyt surowe aby mogły paść z ust kogoś takiego jak ona.
  • Ty i Naruto jesteście Jinchuuriki- mówił powoli, obserwując jego reakcję- myślałem, że dla dzieciaka byłoby lepiej, gdyby trenował z tobą. Kontrolowanie siły Kyubiego, będzie kluczowe dla przyszłości świata shinobi- wstała zabierając plastikowe miseczki. Wrzuciła je do śmieci i oparła się oblat. Ona miała trenować młodego Uzumakiego? Dlaczego akurat ona? Przecież dzieciak pewnie jej nienawidzi. Na dodatek pamiętając jego nieporadność w treningach, mogła się spodziewać, że nigdy nie opanuje tej mocy- dam ci chwilę na zastanowienie się. Za jakiś czas powinni wrócić z misji. Znając ich Kakashi weźmie ich na mały trening, więc będziesz mogła ich spotkać- po jej ciele przeszła gęsia skórka, kiedy usłyszała imię mężczyzny.
  • Kakashi?- spytała cicho, kiedy Sannin skierował się ku wyjściu
  • Hai, jest ich Jouninem nadzorującym. Na dodatek tutaj mieszka. Dziwię się, ze Tsunade ci o tym nie powiedziała- kładąc rękę na jej ramieniu skierował się ku wyjściu zostawiając dziewczynę samą.
Hatake Kakashi, jej przyjaciel. Mężczyzna którego zostawiła bez pożegnania 7 lat temu. Wstała, zrzucając krzesło. Zabije Tsunade. Jak mogła jej nie powiedzieć, że on tu mieszka. Dlaczego on tu mieszka? Już bardziej spodziewała się faktu, że spotka tu Naruto, ale nie jego. Na dodatek, Kakashi został Jouninem nadzorującym ? Co ten Trzeci myślał, kiedy tworzył tę drużynę. Przecież to absurdalne połączenie. Westchnęła i podniosła krzesło po czym skierowała się do sypialni, w której dopiero teraz zauważyła zdjęcia byłej drużyny Minato i aktualnej Kakashiego. Podeszła i wzięła do ręki to starsze. Uśmiechnęła się nie mogąc kontrolować wspomnień z dzieciństwa. Do drugiej ręki wzięła zdjęcie z młodym Uzumakim. Z wiekiem coraz bardziej przypomina ojca. Zastanawiała się jak bardzo podobne są do siebie te dwie drużyny. Kiedy myślała nad tym dłużej mogła zrozumieć, czemu Sandaime podjął taką a nie inną decyzję. Sharingan na pewno przyda się aby powstrzymać Kyubiego w przyszłości, ale jedynie wtedy kiedy młody Naruto, nie opanuje tej siły

  • Moja druga połówka nie jest taka miękka jak ja- usłyszała- z tym drugim nie będzie tak łatwo jak ze mną
  • Bo z tobą było łatwo- zaśmiała się. Nagle spoważniała i spojrzała na Lisa- powinnam się nim zająć?- Kyubi patrzył na nią z zaciekawieniem. Pierwszy raz od dawna widział ją taką. Pierwszy raz od tak dawna nie wiedziała jaką decyzje ma podjąć
  • Jesteś jedyną, która może mu pomóc- nie powiedział już nic więcej. Zamknął oczy, udając, że śpi. Jednak dziewczyna nie potrzebowała niczego innego. Ceniła sobie jego zdanie. W końcu stał się jej przyjacielem. Jej jedynym przyjacielem, który zawsze przy niej był podczas misji. Westchnęła ciężko odkładając ramki na okno. Spojrzała na zegarek. Nie było tak źle. Planowała na dzisiaj pozałatwiać większość spraw. Ubrała się w jej już praktycznie jedyne normalne ciuchy i wyszła z mieszkania. Przed 'przyjemnościami' jakimi były zakupy, musiała udać się w kilka miejsc. Przed rozpoczęciem dokładnie dnia, musiała pozbawić życia nowego Hokage Wioski. Czuła jak nią trzęsło, kiedy zapukała do drzwi. Weszła po chwili, widząc uśmiechającą się do niej blondynkę
  • Mam nadzieję, że spało się dobrze- spytała niewinnie. Doskonale zdawała sobie sprawę, że brunetka przyjdzie do niej rano z chęcią mordu.
  • Byłoby lepiej, gdybym wiedziała, że nie śpię w swoim łóżku- mruknęła spokojnie, nie dając po sobie niczego poznać
  • Wyszłaś wczoraj tak szybko, że nie zdążyłam ci wszystkiego przekazać- na chwilę przerwała, opierając się o fotel- ale tak jest lepiej. Pamiętasz jak ci mówiłam, że będziesz miała ochro...
  • NIE!- przerwała jej, podchodząc do biurka- nie ma szans. Zgadzam się na tego cholernego ochroniarza, ale nie zgadzam się aby był nim on.
  • Yuki- zaczęła Piąta, próbując załagodzić sytuacje- Hatake zna Cię najlepiej. Uznałam, że dla ciebie i dla...- ale przerwała i spojrzała na dziewczynę
  • Nie jestem już tą samą idiotką co kilka lat temu. Doskonale znam główny powód tego wszystkiego- odwróciła się i przed drzwiami spojrzała jeszcze raz na Piątą- znajdź mi kogoś innego- nim Gondaime zdążyła coś powiedzieć dziewczyna wyszła, słysząc za sobą jedynie warknięcia Tsunade, która najwyraźniej zniszczyła następne biurko.
    Cholera! Nie może pozwolić na to aby to właśnie on miał być jej 'ochroniarzem'. Jak ta Tsunade sobie wyobrażała, że będzie to wyglądało ? I co miała na myśli, że on zna ją najlepiej. Nie ma już nikogo który znał by ją przynajmniej w jakimkolwiek stopniu. Te 7 lat zmieniło ją i to bardzo. Nie była już tą samą osobą co kiedyś. W niczym nie przypominała siebie sprzed kilku lat. Za dużo się wydarzyło w jej życiu aby mogła być nazywaną 'starą Yuki'. Szła powoli, obserwując radosnych mieszkańców i dzieci bawiących się pod nogami dorosłych. Radość, spokój. Zastanawia się czy ktokolwiek wie, ile trzeba było poświęcić aby ten pokój przywrócić? Zacisnęła pięści, stając przed bramą dzielnicy Uchiha. Mimowolnie uśmiechnęła się widząc w jak dobrym stanie znajduje się ta część wioski. A więc działania Wioski i … A więc to o co Liść walczył w końcu się ziściło. Mieszkańcy witali ją z uśmiechem a nie podejrzliwym spojrzeniem. Na swoje miejsce wróciły małe sklepiki uliczne, które pamiętała z wcześniej. Odruchowo szła w miejsce, w którym miała nadzieję, ze spotka osobę z którą chciała się spotkać. Zapukała do drzwi rezydencji głowy rodziny Uchiha. Otworzyła jej dobrze jej znana kobieta. Nadal, pomimo upływu czasu wyglądała wspaniale. Była miłą i piękną kobietą i czas pewnie tego nie zmienił. Gospodarz spojrzała na gościa ze zdziwieniem, zastanawiając się skąd ją zna
  • Ohaio, Mikoto san, czy zastałam Itachiego ?- kobieta nagle uśmiechnęła się i przytuliła do siebie zdziwioną dziewczynę. Pierwszy raz od tak dawna poczuła ciepło w sercu, poczuła ciepło emanujące od drugiej osoby- wejdź proszę, Yuki chan, Itachi powinien niedługo wrócić- puściła dziewczynę z uścisku, wprowadziła ją do środka, nie dając jej żadnej możliwości odmowy. Kiedy weszły do kuchni młodsza stanęła i spojrzała z przejęciem na mężczyznę siedzącego przy stoliku.
  • Fugaku san- ukłoniła się lekko. Pomimo, że przyjaźniła się z jego synem, on sam zawsze ją przerażał. Teraz już nie czułą takich uczuć. Miała w sobie mieszaninę nienawiści i szacunku. Nienawiści, bo on był tym który chciał przeprowadzić atak na wioskę, ale czuła do niego szacunek, jak do głowy rodziny Uchiha.
  • Uzumaki Yuki- mruknął swoim chłodnym głosem- Itachi zaraz wróci- po czym wrócił do czytania swojej gazety. Młoda kunoichi spojrzała na Mikoto, która uśmiechając się do niej uspokajająco, pokazała jej aby usiadła po drugiej stronie stolika- nie wiedziałem, ze wróciłaś z misji- zaczął mężczyzna nie patrząc na nią. Dziewczyna podziękowała za herbatę i pokiwała głową
  • Hai, wczoraj wieczorem- jej głos był opanowany, mimo tego, że naprawdę nie lubiła przeprowadzać z nim jakichkolwiek konwersacji. Dziwiło ją, że sam postanowił zacząć rozmowę.
  • Ile to już cię nie było ?- tym razem do konwersacji włączył się młody chłopak, który właśnie przekroczył próg domu. Odetchnęła z ulgą kiedy zobaczyła czarne jak smoła oczy, które uśmiechały się do niej przyjacielsko. Uratowana!
  • Nie tak się wita z przyjaciółmi- chciała dodać, swoje charakterystyczne 'idioto' jednak w czas opanowała się, spoglądając ukradkiem na starszego Uchihę, który jakby nawet nie zwrócił uwagi na powrót swego starszego syna. Wstała i dziękując za herbatę, ruszyła za Itachim. Szli w ich, dawne, ulubione miejsce. Usiedli pod drzewem i przez chwilę siedzieli w ciszy
  • Doskonale wyszkoliłeś swoje tropicielskie jutsu. Twoje kruki spisywały się na medal- spojrzała na niego, oczekując jakiejkolwiek reakcji. Przez cały ten okres był jej wtyczką w wiosce. Informował ją co się dzieje, nawet udawał, że współpracuje z Danzo aby tylko zyskać dla nie informacje. Jakby na to spojrzeć z drugiej strony, to on był jeszcze większym cieniem niż ona. Jednak, szybko uznała, że jemu ta rola pasuje dużo bardziej niż jej samej.
  • Dobrze, ze wróciłaś- mruknął tylko- Nie podobają mi się ruchy Danzo
  • Spokojnie- przerwała mu kładąc dłoń na jego ramieniu- teraz kiedy jestem w wiosce, nie odważy się zrobić nic głupiego. Wie, ze siedzę mu na ogonie i mam na niego takie informacje, ze byłby tylko idiotą, gdyby próbował coś robić
  • Zabicie ciebie załatwiło by sprawę- spojrzała na niego. Nie był już 13 letnim chłopcem. Cóż on nigdy nie był dzieciakiem. Od kiedy go znała był mądrzejszy i zdolniejszy od niej. Jego dedukcja była niewyobrażalna. Zawsze mu zazdrościła z jaką łatwością podejmował decyzje, nie martwiąc się o ich poprawność
  • Czy Korzeń dostał już zlecenie?
  • Nie na razie mają cię tylko obserwować- spojrzał w niebo- Danzo to niebezpieczny człowiek, który ma w swym rękawie nie jednego asa
  • Aby mógł użyć tych asów, musi najpierw pozbyć się Jokera, który może mu nieźle namieszać. A ja się tak łatwo nie dam- puściła mu oczko, chcąc go uspokoić.
  • Trenuję Sasuke- zmienił szybko temat. Zawsze ją to denerwowało. To chyba jakaś cholerna zdolność Uchiha, z przeskakiwania z jednego tematu na drugi.
  • Słyszałam od Jirayi- spojrzał na nią ze zdziwieniem- powitanie mi dzisiaj zorganizował- wytłumaczyła szybko, rolując z niezadowolenia oczami.
  • Dla dobra Naruto było by lepiej jakby nauczył się kontrolować Lisa- spojrzała na niego smutnie. Następna osoba utwierdza ją w przekonaniu, że powinna wziąć Naruto pod swoje skrzydła.
  • Dzieciak nie jest głupi- usłyszała głos wewnątrz
  • Mówisz tak, bo myśli tak jak ty!- warknęła tylko, nie chcąc aktualnie mieszać się w dyskusję z Lisem.
  • Też uważasz, ze powinnam się nim zająć?- westchnął, jakby na znak, że ta rozmowa nie przypadła mu do gustu
  • Jesteś jedyną osobą którą znam, która byłaby wstanie kontrolować chakrę Kyubiego. Czuję, ze nadchodzą trudne czasy jak dla Naruto tak i Sasuke. A widząc ich aktualną współpracę nie wnioskuję, aby byli w stanie osiągnąć kompromis i połączyć siły w przyszłości – tym razem to ona westchnęła. A więc jej przewidywania się sprawdziły. Czego się można było spodziewać. Dwa tak odmienne charaktery, dwaj kompletnie inni ludzie, inni shinobi z różnych środowisk- jednak- przerwał jej rozmyślania- mogę się założyć, że jest między nimi jeszcze mocniejsza więź niż między mną a Sasuke- uśmiechnęła się smutno, zdając sobie sprawę o jakiej więzi mówi. Wstała i rozprostowała kości. Spojrzała na zegarek i westchnęła ociężale. Chyba odpuści sobie dzisiejsze zakupy, jednak musi skierować się w jeszcze jedno miejsce. Pożegnała się z Itachim i skierowała się na pole treningowe. Usiadła cicho na jednym z drzew, i czekała, czytając jeden z jej wspaniałych zdobyczy z misji. Posiadła jakieś 30 nowych zwojów, które odkrywały przed nią kompletnie jej nieznany świat. Dostała je od pewnego staruszka, który uznał, że znajdzie w nich wszystkie odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Przerwała kiedy usłyszała znajomy, głośny krzyk. Spojrzała w prawi i dostrzegła uśmiechającego się szczerze Naruto, który szedł przed swoimi kompanami. Uśmiechnęła się lekko widząc Sasuke. Był dużo bardzie podobny do swego ojca, w porównaniu do Itachiego, który odziedziczył wygląd swej matki. Za dwójką szła różowo włosa dziewczynka, która z niezadowoloną miną patrzyła na Naruto. Drgnęła kiedy ujrzała ich senseia. Mogła przysiąść, że nic się nie zmienił. Wygląda tak samo jak wtedy kiedy opuściła wioskę. Teraz jedynie, nosił na sobie strój shinobi Konohy a nie ANBU. Przełknęła ślinę, czując dziwne podenerwowanie. Nie można było tego nazwać strachem, bo już nie wiedziała czym ono jest. Strach przestał dla niej istnieć. Gdyby podczas misji kierowała się tym absurdalnym uczuciem, nie wiedziała, czy wróciłaby to wioski w jednym kawałku, co ważniejsze nie wiedziała, czy w ogóle by wróciłam. Jednak teraz czuła się dziwnie. Nie ułożyła sobie co by miała powiedzieć, jakby się miała wytłumaczyć. Ciągle się broniła myślą, że jako drudzy shinobi zrozumieją jej decyzję, ale teraz kiedy na nich patrzy zwątpiła w siebie samą.
    Było jeszcze coś jeszcze. Ten wielki biały uśmiech Naruto, który emanował od samego wejścia na pole treningowe. I te spokojne i rozbawione spojrzenie Kakashiego. Obaj tak bardzo się zmienili. Teraz wyglądają na szczęśliwych, na dużo spokojniejszych od momentu kiedy ich opuściła. W tym momencie pocieszała się, że jej odejście sprawiło, że mogli znaleźć swoje nowe, własne szczęście. Jej wzrok powędrował na bruneta, który kłócił się z Uzumakim. Jego mina była obojętna a od niego samego można było wyczuć lekki chłód. Zdecydowanie za bardzo przypominał Fugaku. Jednak było coś jeszcze. W porównaniu ze spojrzeniem Naruto, jego było puste, smutne. Widziała w nim Naruto za młodu. Samotnego, zagubionego, nie wiedzącego czemu wszyscy go nienawidzą. Czyżby myliła się, że klan Uchiha wrócił do swych dobrych czasów?
    Postanowiła nie wtrącać się na razie. Chciała obserwować, jak bardzo zmieniła się ta trójka przez te 7 lat. Chciała... lecz przerwała, odbijając lecący w jej stronę kunai. Dostrzegła zdziwione spojrzenia geninów i poważne Kakashiego. Wstała i stanęła na gałęzi. Cień zakrywał jej twarz, przez co żaden z nich nie był w stanie wywnioskować kim była osobą, którą zaatakował Hatake
  • Jak zawsze uważny, Hatake Kakashi- zaczęła opuszczając broń
  • Kim jesteś?- warknął, przyjmując bojową postawę. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się duchu, widząc jego postawę. Pierwsze co rzucało się w oczy, to był fakt, że ochraniał swym ciałem całą trójkę geninów. A więc nie jest z niego taki aż zły sensei. Jednak z drugiej strony nie chciała widzieć jego postawy. Nie chce walczyć. Nie chciała nawet się ujawniać. Przynajmniej nie tak szybko. Jednak jego zmysły jak zawsze dały o sobie znać. Już zapomniała jak cholernie silnym shinobi jest mężczyzna stojący za nią. Zacisnęła kunaia w ręce i jednym zwinnym ruchem przetransportowała się za plecy szaro włos-ego. Cóż znaki z Techniki Boga piorunów nigdy nie znikają, tak i działało tym razem. Unieruchomiła jego prawą ręką w której trzymał kunaia a swoją lewą rękę umieściła pod jego szyją, przystawiając do niej zimny metal.
  • Czy Czerwony Płomień coś ci mówi?- drgnął słysząc jej słowa. Opuścił swoją broń, próbując spojrzeć na dziewczynę za nim.



Wiem, wiem! Długo czekaliście. Przepraszam ! Ale mam taki zapierdziel ( za przeproszneiem ), że dopiero teraz znalazłam chwilkę dla siebie, którą poświęciłam, na to aby napisać ten rozdział. Wiem, ze wszystko dzieje się strasznie powoli, ale nie lubię wszystkiego przyśpieszać, bo wtedy nie wychodzi tak jakbym chciała ( patrz przykład; ostatni rozdział prolofu ) Mam jednak nadzieję, że w miarę Wam się podobało i nie złościcie się na mnie aż tak bardzo. 

P.S Dla tych co czytają mój drugi blog. Spróbuję jeszcze dzisiaj coś naskrbać, ale nie obiecuję, że wstawięc coś dzisiaj, albo nawet jutro, ale obiecuję, że wstawię przed końcem tygodnia :)