Kakashi and Yuki

Kakashi and Yuki

27 maja 2016

Czerwony Płomień powraca

Obudziły ją promienie słońca które bezkarnie śmiały wpaśc do jej pokoju i obudzić ją. Nie spała dobrze. Pierwszy raz od tak dawna miała koszmary w nocy. Wspomnienia zaczęły powracać powoli. I to oczywiście nie te miłe i cudowne spędzone w hotelu na lenistwie ( tak, takie też się zdarzały), ale te spędzone samotnie w ciemnym lesie czekając na nieuniknioną śmierć. Ale postanowiła nie przejmować się tym za bardzo. Misja minęła, więc i koszmary miną. Nie była już dzieckiem aby biegać do Kushiny za każdym razem gdy usłyszy szmer w pokoju. Jest jeszcze jeden powód. Nie mogła do niej pobiec, bo jej już nie ma. Przelknęła w myślach, pozwalając sobie na wspomnienia i nostalgię. Z drugiej jednak strony c o z niej za siostra. Nie odwiedziła ich grobu od tylu lat. A syn którego pozostawili jej, znienawidził swoją własną ciotkę. Brawo, Yuki. Jesteś wspaniała. Wzór do naśladowania.
Wstała z łózka i podreptała powoli do kuchni po szklankę soku. Po shochu zawsze dziwnie się czuła. Piło się wspaniale, ale następnego dnia mimo braku kaca czuła dziwną suchość w gardle.Co jak uznała była jeszcze gorsza od samego kaca. Stanęła nagle słysząc w kuchni dwa głosy. Szybko zdała sobie jednak sprawę z kim będzie musiała się widzieć i jej w miarę dobry humor zniknął. Wmaszerowała do kuchni i spojrzała na szarowłosych mężczyzn siedzących przy stoliku popijając kawę. Przerwali w momencie kiedy dziewczyna przekroczyła próg pomieszczenia.

  • Nie krępujcie się- zaczęła zagotowujac sobie wodę- umiem dotrzymać tajemnicy- zażartowała przygotowując sobie śniadanie widząc, że oni sami są już po posiłku- chyba , że rozmawialiście o mnie, więc pozwolę wam się wytłumaczyć- Kakashi zaśmiał się cicho, za to drugi mężczyzna obsrwował dziewczynę ze zdziwieniem. Nie była tą dziewczyną którą spotkał kilka dni temu. Czyżby plan Tsunade nie był taki zły i Hatake naprawdę jest w stanie zmienić dziewczynę.
  • Nie cały świat kręci się wokół Ciebie – mruknął Jiraya, uśmiechając się do niej sarkastycznie. Z trudnością odrywał oczy z jej gołych długich nóg.Współczuł Kakashiemu. Yuki wyrosła na piękną dziewczynę, której trudno się oprzeć. Gdyby nie była jej dawną uczennicą i 'siostrą' jego ucznia to by pewnie jego instynkty zadziałały. Jednak podziwiał siędziącego obok mężczyznę. Będzie miał duży orzech do zgryzienia, aby się powtrzymywać.
  • Oj przesadzasz, sensei – mruknęła siadając obok Kakashiego, który obserwował rozmowę swoich przyjaciół. Brzmieli jakby tej różnicy 7 lat nie istniała. Lecz on zdawał sobie sprawę, że to nie możliwe aby coś co przepadło mogło wrócić tak szybko. Zastanawiał się jedynie jak długo zajmie jej powrót. Ale w tym to jej już pomoże.
  • Rozmawialiśmy o tym o czym Ci wczoraj mówiłem- wtrącił się obserwując dziewczynę
  • To czego nie chciałeś mi zdradzić za żadne skarby- mruknęła, robiąc się coraz bardziej zainteresowana- zamieniam się w słuch
  • Niemożliwe! Wiecznie gadatliwa Uzumaki Yuki się zamknęła- wstawiła swojemu staremu senseiowi język i oparła się wysłuchując co mężczyźni mają do powiedzenia
  • Powiedziałem Jiraji o twojej nieudanej romowie z Naruto. Jak dobrze wiesz, chcieliśmy abyś zajęła się jego treningiem, a w tym momencie wątpię aby chciał spędzić z tobą aż tyle czasu- naburmuszyła się słysząc jego słowa. Ale cóż nic nie mogła zrobić w końcu miał racje- tak więc uznaliśmy, że jego treningiem zajmiemy się we trójkę- spojrzała na niego ze zdziwieniem, nie do końca rozumiejąc- Ja zajmę się jego taijutsu i spróbuję polepszyć jego techniki. Jiraya chce spróbować nauczyć go Sage Mode a ty
  • Mam zając się kontrolą nad Kuramą- dokończyła za niego – jednak to nie wyjaśnia faktu, ze i tak będzie musiał ze mną trenować
  • Ale będzie to mniej czasu spędzonego z tobą- wtrącił się Pustelnik- cały jego trening nie będzie skoncentrowany na tobie a podzielony na trzy. Przez to...
  • Tak, tak rozumiem- przerwała mu- a co z Sasuke i Sakurą- tu zwróciła się z powrotem do Kakashiego- ich senseiem też jesteś
  • Sakurą, jak już mówiłem zajmuje się Tsunade. Za to Sasuke jest pod opieką klanu Uchiha a przede wszystkim Itachiego- opuściła głowę załamana. Już współczuła młodszemu z braci. Trening z kimś takim jak Itachi musi być katorgą
  • Tsunade to zaakceptowała ? W takim rozrachunku pozbawi się trzech Jouninów
  • Nie będziemy ego trenować w tym samym czasie, więc zawsze dwójka z nas jest dostępna na potrzeby Konohy i Hokage- wytłumaczył Hatake. Musiała przyznać, że pomysł nie była najgorszy. Gorzej z wykonaniem
  • Nie uważacie, że to wszystko może być dla niego zbyt wielkim ciężarem?- zignorowała zdziwione spojrzenie przyjaciela i wstała aby nalać sobie sok pomarańczowy- Naruto nie jest tobą Kakashi. To idiota, który zdolność do treningów odziedziczył po matce. Nie ma szans aby nauczył się tego tak szybko
  • A kto tu mówi o tym aby nauczyć go tego wszystkiego jak najszybciej. Wszystko po kolei. Twój trening zostawimy na końcu
  • A to niby dlaczego ?- spytała, czując się lekko urażona. Spoglądała na swego byłego senseia z dezaprobatą.
  • Bo aby pokonać i kontrolować Kyubiego będzie potrzebował siły
  • A dlaczego uważasz, że będzie musiał walczyć ?
  • A jak niby ma kontrolować tak potężną moc ?
  • Słyszałeś kiedyś o kompromisie- warknęła. Nie lubiła kiedy patrzyło się na ogoniaste jak na potwory- można spróbować namówić Kuramę do współpracy
  • Rozumiem, że tobie się to udało. Ale pozwól, że powtórzę twoje słowa. Naruto to nie ty- Pustelnik też zaczął się powoli denerwować.
  • Naruto nie będzie walczył z Kuramą !- warknąła, podchodząc do mężczyzny
  • Masz go nauczyć kontroli nad tą mocą
  • I to zrobię. Ale możesz mi wierzyć lub nie, posiadanie Kuramy po swojej stronie jest lepszym rozwiązaniem niż jedynie używanie jego mocy!- nagle znalazła się przed tematem rozmowy, czując chłodny powiew powietrza
  • Pozwól mi z nim porozmawiać- mruknął Lis, wstając na łapach. Ta kiwnęła tylko głową, po czym bez problemu zamieniła się z nim miejscami- masz rację, że ogoniaste to uparte stworzenia- obaj spojrzeli na dziewczynę z lękiem, kiedy usłyszeli męski głos- ale klan Uzumaki jest jeszcze bardziej uparty niż my, ogoniaste.
  • Od kiedy to Kyubi rozmawia z ludźmi ?
  • Kiedy przestaliście patrzeć na nas jedynie jak na broń dla swych wiosek !-warknął, szczerząc kły, które dziewczynie nagle urosły- gdybyście nie byli tak zaptrzeni w siebie to byście byli w stanie zrozumieć nas- dziewczyna siedziałą i obserowawła rozmowę trójki ze swej podświadomości. Kurama dobrze zrobił. Ona już nie mogła rozmawiać dłużej z Jirayą, ale on lepiej im wytłumaczy, na czym tak naprawdę polega siła.
  • Jak dobrze pamiętam 14 lat temu próbowałeś zniszczyć naszą wioskę- kontynuował senin
  • Jak chcesz zwalać na kogoś winę zwal na Madarę. Ale jak mi się zdaje, nie o tym mieliśmy rozmawiać- przerwał na chwilę i spojrzał na Hatake, który od dłuższego czasu się nie odzywał- jest różnica między kontrolowaniem naszej mocy a jej posiadaniem- przerwał na chwilę a ona sama usiadła na zimnej wodzie czujac, że to może trochę potrwać- kiedy kontrolujesz naszą moc, jest określona ilość chakry, którą możesz z nas wyciągnąć. Jak ta chakra się skończy, wtedy my wkraczamy do akcji i wykorzystujemy twoją słabość aby przeciągnąć chakrę Jinchuuriki na naszą stronę. Więc jak widzisz, niezbyt bezpieczna forma
  • A posiadanie?- spytał się Hatake, który najwidoczniej zaczął się interesować rozmową
  • Kiedy Jinchuuriki porozumie się ze swym goniastym wtedy otwiera i niweluje pieczęśc która nas więzi w ich ciele. Brama która nas oddzielała przestaje istnieć i obie chakry się mieszają tworząc jedną
  • Wtedy kiedy ona straci chakrę podczas walki nadal ma do dyspozycji twoją- podsumował Hatake a Jiraya pokiwał porozumiewawczo głową.
  • Dokładnie. Widzicie, jak chcecie to potraficie myśleć – sama prychnęła po czym po chwili wróciła na swe poprzednie miejsce obserwując swoich przyjaciół
  • Mam nadzieję, że pojeliście przynajmniej w połowie na czym będzie polegał mój trening z Naruto – pokiwali głowami- ale macie rację. Będzie lepiej jak wy zaczniecie z nim trening. Najpierw to ja muszę go do siebie przekonać- mruknęła po czym wstała i bez słowa poszła do łazienki wziąć wymarzony prysznic. Nie miała zamiaru kontynuować rozmowy, tym bardziej, że wszystko co miała do powiedzenia już powiedziała. Więc teraz niech oni sobie ustalają co dalej. Doskonale zdawała sobie sprawę z faktu, że mają rację. Naruto musi nauczyć się kontroli nad chakra Kyubiego, a ona jest jedyną osobą w wiosce która jest w stanie mu pomóc. Tylko czy będzie w stanie ? Obiecała Kushinie i Minato że się nim zajmie. Że pomoże mu stać się silnym. Dlaczego to dla niej takie trudne dotrzymać słowa? Czy tak powinien zachowywać się shinobi... Czy tak powinien zachowywać się człowiek. Musi coś zrobić inaczej dzieciak ją naprawdę znienawidzi a na to nie może pozwolić. Przecież są rodziną, nie? Rodzina...
  • Żyjesz tam ?- z rozmyślań wyrwał ją głos współlokatora. Musiała być w łazience już sporo czasu
  • Tak. Daj mi chwilkę- odpowiedziała przekrzykując wodę. Zmyła płyn i szampon po czym wyszła owijając ciało i włosy ręcznikiem- łazienka wolna- mruknęła do Kakashiego, który siedział na kanapie wpatrzony w swoją książkę. Pokiwał tylko głową, nie chcąc podnosić wzroku. Doskonale zdawał sobie sprawę, że poszła do łazienki bez ubrań na zmianę i nie miał ochoty patrzeć na jej nagie ciało owinięte w ręcznik. Nie był masochistą ani samobójcą. Byłą piękną dziewczyną jeszcze przed opuszczeniem wioski, a te kilka lat oddało jej uroku. Wstał i sam postanowił wziąć krótki, zimy i orzeźwiający prysznic.
    W końcu mogła ubrać coś co nie było stare albo nie było strojem ANBU. Zastanawiała się, czy jeszcz3e go kiedyś nałoży. Przecież Tsunade ją zwolniła z obowiązku ANBU. Ale na jak długo ? Wrzuciła go kosza z brudnymi rzeczami i wyjęła swój nowy niebieski strój. To był naprawdę dobry wybór. Nie dość, że wyglądał świetnie to jeszcze czuła się w nim naprawdę dobrze. Zawiesiła na pasie podstawową broń shinobi. W końcu ninja powinien zawsze być gotowy do walki. Zabrała ze sobą jeden ze zwoi i poszła do sypialni, gdzie w leżał Kakashi. Tym razem nie miał w dłoniach książki a oczy miał zamknięte. Stanęła nad nim i uśmiechnęła się lekko. Musiała przyznać, że wyglądał słodko gdy spał. Usiadła na fotelu obok i rozwinęła zwój, który próbuje odszyfrować od tak dawna. Tak bardzo nie chciała korzystać z pomocy Itachiego. I tak już wiele dla niej zrobił. Nie chciała go prosić aby używał swoich niezwykłych oczu do czegoś takiego. Jednak jak na to patrzy to ręcę jej opadają. Nie ma już pomysłu jak to tego podejść. Nie chce używac na tym żadnej z technik bo boi się, że zniszczy zwój a wtedy to już w ogóle nie dowie się niczego. Bya w tzw czarnej dupie. Odłożyła zwój i jękneła ze zmęczenia
  • Nie spałaś dobrze w nocy ?- usłyszała obok i spojrzała na obudzonego już przyjaciela
  • I kto to mówi? Drzemka podczas dnia ? Nie jesteś na to lekko za młody ?- mruknęła opierając się wygodnie o fotel. Tyle wygód, już zdąrzyła się od nich odzwyczaić.
  • Lubię drzemać. Organizuje mi to umysł- nagle przerwał i spojrzał poważniej na dziewczynę- jednak to nie ja mam koszmary w nocy- drgnęłą i spojrzała na szarowłosego. A więc słyszał? Jej mały połomień nadziei zniknął.
  • Każdy ma koszmary nie ?- burknęła, nie chcąc aby się czegoś domyślał
  • Ale nie takie abyś krzyczała w nocy- to ją zdziwiło. Nie wiedziała, że krzyczy. Spojrzała na niego ze zdziwieniem. I szybko zdała sobie sprawę, że nie żartuje. Jego mina jej to mówiła- nie będe się dopytywał jak nie chcesz
  • Nie chcę- przerwała mu, nim ten zdąrzył dokończyć- już o tym rozmawialiśmy- mruknęła spokojnie. Nie była na niego zła. Rozumiała, że się przejmował- są rzeczy z którymi muszę
  • Sama sobie poradzić- tym razem to on ją przerwał- słyszałem już to tak wiele razy- usiadł nie spuszczając z niej wzroku
  • Jak rozumiesz, to czemu?
  • Nie powiedziałem, że rozumiem- westchnął głęboko jakby zbierał odwagę- nie jesteś sama. Nie popełnił tego samego błędu. Nie zamykaj się w sobie
  • Nie zamykam- nie chciała o tym rozmawiać. Zaczęła się denerwować. Mogła zrozumieć jego zaniepokojenie, ale chyba dała mu ściśle do zrozumienia, że nie potrzebuje pomocy. A on i tak uparcie wtrąca się w jej życie- po prostu są rzeczy o których nie chcę rozmawiać. Tak samo ty też pewnie takie masz- spojrzała na niego gniewnie. Chciała coś powiedzieć, ale nagle prze dnimi na małym stoliczku pojawiła się jedna z jej żab. Szybko ją rozpoznała. Dała ją staruszkowi aby wysyłał jej wiadomości o wiosce. Zdjęła zwój z jej pleców, po czym żaba zniknęła. Rozwinęła zwój i wstała szybko. Dokończyła czytać po czym rzuciła go w stronę Hatake.
    Panienko Yuki. Miałem pisać kiedy coś się będzie dziać. Wczoraj zanotowaliśmy atak niedaleko naszej wioski. Dwie osoby zginęły. Nie wiemy kto to jest, ale jako, że nasza wioska nie posiada już wykwalifikowanych ninja, pisze z prośbą do Panienki o pomoc. Jeśli będzie trzeba. Zapłacimy jak za zadanie dla Wioski.
    Hachiru Rin.”
  • Idę do Tsunade- mruknęła, zakładajac buty. Hatake wstał i nie mówiąc nic ruszył za nią, zabierając ze sobą zwój- przygotuj się Hatake Kakashi. Czerwony Płomień nie daruje nikomu, kto śmie atakować moją wioskę- mógł przysiąść, że zobaczył w jej oczach bestię o której tak wiele słyszał.
Jestem. Wróciłam. Długo mnie nie było, wiem. Ale powoli nadrabiam stracony czas. Rozdział krótkawy, ale nie chciałam abyście jeszcze dłużej czekali. Obiecuję, że następne rozdziały będą bardziej ciekawe :) 

9 maja 2016

Nowy początek

Spoglądała na niego przez dłuższy czas. Z samego początku myślała, że się zgrywa, dlatego prawie parsknęła śmiechem. Jednak jego poważna mina dała jej do zrozumienia, że nie żartuje.
  • Zacząć od początku?- spytała nie rozumiejąc do końca- chyba nie jest poważny ?
  • Czemu nie?- odpowiedział pytaniem.
  • Kakashi! Jak masz zamiar wymazać te wszystkie wspomnienia które nas łączą. Jak masz zamiar wymazać to kim się stałeś, jak masz zamiar wymazać to kim ja się stałam ?- miała tyle pytań, jednak postanowiła dac mu szansę na odpowiedź tych podstawowych
  • Nie musisz się zmieniać ani ja. Możemy udawać, że poznaliśmy się dopiero niedawno
  • UDAWAĆ?- spojrzała na niego z niedowierzaniem- Spytam Cię jeszcze raz. Co zrobisz ze wspomnieniami ?- nie wierzyła w to co wierzy. On musiał żartować. Przecież takie wyjście jest niemożliwe!
  • Nie pomagasz- mruknął, odkładając w końcu swoją książkę na bok
  • Oczywiście, że nie! To co proponujesz to czysty absurd!
  • Absurdem jest fakt, że próbuje ci pomóc?- warknął, robiąc się coraz bardziej podenerwowany- to ty jeszcze pięć minut temu zwierzałaś się, że sama nie wiesz kim jesteś ! Próbuję ci pomóc! Ale najwyraźniej jestem jedyny który chce z tym coś zrobić !- spoglądała na niego z coraz większym zdziwieniem. Wypuściła powoli powietrze i spojrzała na mężczyznę
  • Dziękuję! Ale muszę sobie poradzić z tym sama. Muszę sama znaleźć swoje dawne ja, jeśli w ogóle chce do niego powrócić. Muszę...
  • Jak zawsze musisz brać wszystko na siebie !- przerwał jej podenerwowany- zawsze tak było. Zawsze brałaś na siebie więcej niż powinnaś. Dlatego właśnie 7 lat temu ...- ale przerwał
  • Co 7 lat temu ?- patrzyła na niego srogo oczekując odpowiedzi- dlatego 7 lat temu uciekłam ? A więc masz mi to za złe?
  • Oczywiście, że tak!- warknął wstając i kierując się w stronę okna. Ona zrobiła tak samo stając obok niego- myślisz, że tak łatwo mi będzie powrócić do tego co było 7 lat temu? Że zaakceptuję fakt, że osoba która miała być martwa jednak żyje i okłamywała wszystkich przez te wszystkie lata ?
  • Robiłam to dla dobra …
  • WIOSKI ?!- parsknął jedynie obserwując ją ze złością- kiexy wkońcu przyznasz, ze to wszystko było po to abyś ty się czuła lepiej. Kiedy w końcu przestaniesz udawać dobrego samarytanina i przyznasz, że po prostu się bałaś? Robiłaś to wszystko po to aby poczuć się lepiej. Robiłaś to wszystko abyś mogła ukryć się przed przeszłością. Jestm pewny, że długo się zastanawiałaś nad powrotem do wioski- tu przerwał i podszedł bliżej dziewczyny i stanął nad nią, obserwując ją z góry- zastanawiam się w ogóle po co wróciłaś?- spoglądała na niego ze złością. Odeszła od niego krok i nie mówiąc nic uderzyła go w policzek. Odwróciła się i nim ten zdąrzył się otrząsnąc wyszła z mieszkania zostawiając go samego.

Spoglądał na miejsce w którym jeszcze przed chwilą stała. Próbował uporządkować to co się właśnie stało. Nie wierzył, że stracił nad sobą panowanie. Odwrócił się i spojrzał w okno. Zastanawiał się czy powinień iść za nią, czy pozwolić jej to wszystko przemyśleć. Dotknął policzka, który dopiero teraz zaczął piec. Zaśmiał się pod nosem przypominając sobie ile to już razy tak oberwał. Westchnął i usiadł na kanapie, biorąc do ręki swoją lekturę. Jednak szybko wstał i ruszył aby ją poszukać. Nie chce narażać się Tsunade, jeśli się dowie, że dziewczyna hasa sobie beztrosko po wiosce.

Czuła jakby miała coś zaraz rozwalić. Doskonale zdawała sobie sprawę, że to co powiedział ten idiota może być prawdą. I to właśnie ją najbardziej w tym denerwowało. Przecież jak nisko by upadła gdyby przyznała MU rację? Mieszkańcy wioski ustępowali jej każdego kroku. Najwyraźniej nie byli na tyle głupi aby stanąć na jej drodze. Skierowała się do jedynej osoby, która nie bała powiedzieć jej prawdy w oczy. Pierwszy raz przeszła przez dzielnicę Uchiha tak szybko, nie zatrzymując się nawet przy jednym stosiku. Zapukała do drzwi i ku jej radości otwórzyć starszy z braci Uchiha. Wzięła go za dłońi bez żadnych słów skierowała pod wodospad, ich ulubione miejsce. Prawie siłą usadowiła go pod drzewem a sama okrążała je kilkukrotnie. Nagle stanęła i spojrzała na chłopaka z powagą

  • Uważasz, że jestem samolubna ?- spojrzał na nią ze zdziwieniem, po czym uśmiechnął się tylko i usadowił na trawie wygodniej, spodziewając się, że to będzie długa rozmowa
  • Potrzebuję kontekstu – zaśmiał się widząc jej wściekłą minę
  • Czy uważasz, że moja decyzja o podjęciu się misji była kierowana indywidualnymi uczuciami ? Czy uważasz, że poinformowanie o mojej śmierci było samolubne ? Uważasz, że tylko ukrywam fakt, że robiłam to wszystko tylko po to aby uciec ?- ciemne oczy chłopaka widrowały ją od pewnego czasu. On sam nic nie mówił. Westchnął tylko, zamykając oczy i opeirając się o drzewo
  • Rozmawiałaś z Naruto?
  • Nie zmieniaj tematu !- warknęła, znów rozpoczynając swój chód.
  • Jak bardzo się wściekniesz jak ci powiem, że tak ?- stanęła i spojrzała na niego ze zdziwieniem.
  • A więc ten idiota miał rację!- mruknęła jakby o siebie
  • Idiota?- spytał nie do końca wiedząc, czy nadal jest mowa o blondynie
  • Hatake Kakashi- nie spodziewał się, ze to właśnie od niego usłyszy takie słowa
  • Musisz przyznać, że od JEGO śmierci – doskonale wiedział, jak nie lubiła kiedy wspominiano jego imię w jej towarzystwie- zamknęłaś się w sobie i uciekałaś od rzeczywistości. Szukałaś wszystkiego aby ucieć od bólu i samotności, którą zaczęłaś czuć. Misja była dla ciebie idealnym wyjściem. Możliwością na to aby odpocząc i przemyśleć kilka spraw – położyła się na trawie i spojrzała w niebo. Jego odpowiedzieć ją nie zdziwiła, wiedziała to od początku, jednak dopiero teraz tak naprawdę zdała sobie sprawę z tego.
  • Spytał się mnie czemu wróciłam – zaczęła znowu po długiej ciszy
  • Co mu odpowiedziałaś?
  • Nic, walnełam go w policzek po czym wyszłam – chłopak warsknął śmiechem co wywołało niewielki uśmiech i na jej ustach
  • Chciałbym zobaczyć wielkiego Hatake Kakashiego, który dostaje plaskacza- próbował to sobie wyobrazić, ale nie ważne jak mocno się koncentrował, nie był w stanie. Przez co zaczał się jeszcze bardziej śmiać, co zdziwiło dziewczynę. Pierwszy raz widziała go śmiejącego się aż tak bardzo. Czyżby zachowania braci się zmieniły? Sasuke zaczął być chodzącym mrokiem a Itachi stał się weselszy. Za dużo zmian jak na te trzy dni- ale tak na serio- wrócił do swego normalnego zachowania- czemu wróciłaś ?- westchnęła ciężko.
  • Sama nie wiem. Długo myślałam nad tym aby zostać z 'moim' klanem. Jednak coś ciągnęło mnie do Konohy. Czułam jakby zostawiła tu coś czego nie chcę opuścić
  • Dom ?- wtrącił się Itachi, spoglądając na dziewczynę. Ta wstała i prychnęła tylko
  • Zrobiłeś się strasznie sentymentalny- warknęła, odwracając się od niego- pamiętasz tę sprawę o której rozmawialiśmy kilka tygodni temu ?- pokiwał głową- będę potrzebowała twojej pomocy
  • Zobaczymy co się da zrobić- mruknął, znikając w kłębie dymu. Spojrzała w miejsce, gdzie przed chwilą znajdował się klon Itachiego. Ten cholerny …. Wzięła głęboki oddech i uspokoiła się
  • Nie myślisz, ze już pora na porzucenie, skorupy silnego i niezależnego Czerwonego Płomienia Konohy?- spoglądał na nią jednym otwartym okiem – wróciłaś do Konohy właśnie po to aby na nowo być sobą
  • Być sobą, to brzmi tak łatwo
  • Bo jest. Ty sama to sobie utrudniasz- usiadł i patrzył na nią z powagą
  • Nie mówi mi, że będziesz mnie pouczać- mruknęła, spoglądając na przyjaciela ze złością
  • Nie mam zamiaru. Nie nadaję się do tego- przerwał i uśmiechnął się- ale w przeciwieństwie do mnie nie jesteś przerażającym lisem. Nie pozwól aby ludzie się ciebie bali, to nie ma sensu- po czym położył się i zamknął oczy, dając znak, że nie ma zamiaru kontynuować tej rozmowy. Wypuściła powietrze uspokajając się trochę. Może faktycznie wszyscy mają racje? Może powinna spróbować od początku. W końcu nareszcie jest w domu. Konoha ją przyjęła więc musi się teraz jakoś odwdzięczyć. Stanęła przed jednym ze sklepów i westchnęła cicho. Weszła i rozejrzała się wkoło. Nie wiedziała czego szukała. Podeszła do działu alkoholowego i wzięła kilka butelek shochu. Miała pewien pomysł, ale nie wiedziała czy się sprawdzi. Dochodziła 8 więc idealna pora na napicie się. Wzięła głębszy oddech po czym zapukała do drzwi. Po chwili stanął przed nią szarowłosy, lekko zdziwiony. Stała tam uśmiechając się jak głupi do sera, z butelką alkoholu w ręce
  • Nazywam się Uzumaki Yuki- mruknęła jedynie oczekując jego odpowiedzi
  • Nie zamawiałem na dzisiaj panny do towarzystwa – zaśmiał się wpuszczając ją do środka. Mijając go posłała mu cios pięścią w ramię. Położyła butelkę na stole a resztę odstawiła w kuchni
  • Ale z ciebie dowcipniś- warknęła, siadając na kanapie- ja tu próbuję być mina i przychodzę z przerosinami a ty tylko o jednym- podszedł do niej i usadowił się wygodnie na kanapie
  • Z przeprosinami ? A więc zamieniam się w słuch- mruknął, wiedząc, że może być to interesujące
  • O nie. Nim zacznę ckliwą historyjkę, powinieneś nalać co 'panna o towarzystwa' przyniosła- zaśmiał się i poszedł po szklanki. Kiedy wrócił nalał dziewczynie i sobie, szybko pozbywając się zawartości kieliszków
  • A więc będzie ckliwie?- zażartował polewając następną kolejkę
  • Zależy od tego jak bardzo mnie wkurzysz do tego momentu- prychnęła stukając się z przyjacielem. Przez te 7 lat nauczyła się pić. Tyle ile przesiadywała w pubów, nie przesiadywał żaden alkoholik. To są idealne miejsca na to aby zdobyć informacje
  • Miałeś rację- zaczęła, biorąc głeboki wdech- jest możliwość, że opuściłam wioskę, bo się bałam, że zrobiłam to dla swojego dobra- przerwała i spojrzała ze smutkiem na mężczyznę- nie spodziewałam się wtedy, że zranie Was. Ciebie, Naruto, że sprawię, że moje odejście odciśnie swe piętno na kimkolwiek- wypiła następny kieliszek- i tak miałeś rację. Zastanawiałam się nad tym czy nie opuścić Konohy na stałe- tu przerwała na dłużej. Obserwował ją uważnie. Każdy jej ruch, wsłuchiwał się w każde jej słowo. Nie spodziewał się, że tak szybko przyzna się do błędu. To zdecydowanie nie jest już ta sama Yuki, którą znał. Ale nie obchodziło go to. Zdawał sobie sprawę z tego ile musi ją kosztować ten fakt, że siedzi tu i rozmawia z nim o tym. Mimo, że w głębi duszy wiedział o tych wszystkich powodach, dopiero wypowiedziane przez nie sprawiły, że poczuł się zobowiązany do zwrócenia uśmiechu na jej usta- chcę zacząć od nowa. Chcę aby Konoha znowu była moim domem. Nie chcę już być Czerownym Płomieniem Konohy. Mam dosyć bycia cieniem. Chcę znaleźć siebie, znaleźć Uzumaki Yuki i nią być- tym razem to ona nalała nastepną kolejką, kończąc pierwszą butelkę. Szybko wypiła po czym skierowała się do kuchni po następną butelkę. Wróciła i opadła na kanapę
  • Ile musisz wypić abyś opowiedziała mi o swojej misji? - spytał w końcu chcąc zmienić lekko temat
  • Nie ma tyle alkoholu na tym świecie- obaj się zaśmiali a on pierwszy raz usłyszał jej szczery śmiech. Wyglądała tak beztrosko, a jej oczy znów się świeciły
  • Wiesz, ja zdradziłem Ci tyle informacji, ze mogę oczekiwać wymiany- spojrzała na niego, nalewając trunku do kieliszków. Była mu wdzięczna za to, że nie brał wszystkiego tak na poważnie. Dzięki temu idiocie mogła na nowo poczuć się jak w domu. Nie chciała wspominać chce od nowa zbudować sobie tutaj życie
  • Jak myślisz co powinnam zrobi z Naruto- westchnął o oparł głowę zamykając oczy.
  • Wpadłem na pewien pomysł ale chciałbym o nim porozmawiać wraz z Jirayą
  • Nie możesz mi nic zdradzić ?- spytała się robiąc słodkie oczy w jego stronę
  • Nie ma tyle alkoholu na świecie aby mnie zmusić do wyjawienia ci tej małej tajemnicy- znó się zaśmiała, nie wierząc z jakąś łatwością przywłaszcza sobie cudze słowa.
  • Dziękuję- mruknęła cicho, jakby sama nie chcąc wypowiadać tych słów. Spojrzał na nią ze zdzwieniem, nie do końca rozumiejąc- dziękuję, że tu jesteś i że pomagasz mi zacząć wszystko od nowa- nagle spoważniał i odwrócił się od niej.
  • Wiesz, że aby zacząć wszystko od nowa, musisz przede wszystkim pogodzić się z przeszłością- tu przerwał i spojrzał jej w oczy- a to oznacza, pogodzenie się ze śmiercią Shisuiego !


Nie podoba mi się ten rozdział. Znaczy właśnie to chciałam przekazać, ale nie jestem pewna czy w taki sposób. Niestety nie mam już siły na to aby go zmienić. Aktualnie mam blokadę jeśli chodzi o to opowiadanie. Mam pełno pomysłów, na drugi blog ale ten mi po prostu ostatnio nie podchodzi. Mam nadzieję, że się nie obrazicie za dzisiejszą notkę i za to, że moge nie wstawiać niczego przez najbliższy tydzień. Za to na następnym blogu notki powinny pojawiać się w miarę często :)  
Proszę, nie linczujcie :(

6 maja 2016

Nazywam się Hatake Kakashi

Spoglądała na niego przez długi czas. Uczucie ukłucia w sercu się powiększało a ona czuła jakby miała zwrócić dopiero co zjedzony ramen. Nie tak miała wyglądać rozmowa. Szczerze powiedziawszy sama nie wiedziała jak ona powinna wyglądać. Jednak wolała aby nie schodziła aż tak bardzo na tamten okres.
  • Naruto...- zaczęła jednak nie wiedziała co powiedzieć
  • Nie odpowiedziałaś mi ! - patrzył na nią tymi niebieskimi oczami, które wbijały się w nią jak kunaie.
  • Śmierć Ha... Smierć małej nie była moją winą. A zdecydowanie nie była spowodana moją niechęcią. Na dodatek
  • Ona miała na imię Haru!- przerwał jej
  • Naruto. Nazywaj ją jak chcesz- warknęła, czując się coraz gorzej- ale musisz coś zrozumieć. Przeszłość to przeszłość. Nie można jej zwrócić
  • Kto zmusił Cię do zaopiekowania się mną ?- to pytanie zbijo ją z tropu. Ten dzieciak ją coraz bardziej denerwował. Nie powinna obiecywać mu odpowiedzi na wszystkie pytania
  • Czemu myślisz, że ktoś mnie zmusił?- spytała łagodniej, zamawiając następną miskę, czując, że to będzie długa rozmowa
  • Gdybyś mnie naprawdę chciała to byś mnie nie opuściła
  • Naruto- zaczęła, oddychając powoli- nie opuściłam Cię bo cię nie chciałam. Musiałam iść na misję.
  • Więc czemu się nie pożegnałaś? - za dużo domysłów. Za dużo pytań na których odpowiedzi ona sama nie znała. Nie mówiła nic przez dłuższy czas co najwyraźniej nie spodobało się Naruto. Był strasznie niecierpliwy, jak matka. Musiał mieć wszystko na tu i teraz. Dlaczego nie mógł wdać się w ojca? Przynajmniej miała by teraz trochę więcej spokoju
  • Po śmierci Shisuiego sama się lekko pogubiłam- jeśli mu coś obiecała, to dotrzyma tego słowa. Łatwiej będzie mu po prostu o wszystkim powiedzieć. Prosto z mostu- kochałam go jak nikogo na tym świecie- nie nawidziła o nim rozmawiać. Za każdym razem zaciskała pięść jak wypowiadała jego imię. Przez te 7 lat zdąrzyła go znienawidzieć. Ale czy miała prawo ? W końcu sama nie zachowała się lepiej- jesteśmy rodziną shinobi. To zdanie pozostało mi w głowie. Wiesz co ono oznacza?
  • Nigdy nie wiedziałem- burknął, zdajac sobie sprawę, że sam często je słyszał
  • To znaczy, że w każdym momencie możemy stracić osoby nam bliskie. Dla rodziny shinobi, najważniejsza jest wioska a później dopiero rodzina- tu przerwała i spojrzała na smutne spojrzenie Naruto. Uspokoił się trochę. Najwyraźniej dorosnął, kiedy w końcu to zrozumiał. Przez tyle lat próbowała mu to wpoić w głowę, ale chyba w końcu jej się udało- Jedyną osobą, która została mi po nim, była właśnie Ha- przełknęła ślinę i zamknęła oczy- Haru. Nie masz pojęcia jak desperacko jej pragnęłam. Niestety Naruto, nie zawsze dostajemy to czego pragniemy. Kiedy ją straciłam, nie mogłam nikomu spojrzeć w oczy a tym bardziej Tobie- spojrzał na nią ze zdziwieniem. Te cholernie niebieskie oczy- miałam być dla ciebie jak matka, a w tym momencie nie byłam w stanie zając się sobą- coraz trudniej było jej mówić. Nie chciała wracać do tych wspomnień, nie teraz kiedy wróciła i chciała zacząć nowe życie- dlatego z chęcią przyjęłam misję, którą zaoferował mi Trzeci. Z daleko od wszystkiego i od wszystkich
  • Nadal nie rozumiem, czemu się nie pożegnałaś. Czemu kazałaś staruszkowi powiedzieć, że nie żyjesz- zacisnął pięść i uderzył w stół- wiesz jak długo czekałem aż w końcu wrócisz i znów będę mógł mieć rodzinę ?!- krzyknął. Ta skamieniała , jego zachowanie ją zdziwiło. Rodzinę? On ją ciągle za nią uważał?
  • Naruto... ja
  • Nienawidzę Cię! Zawsze uważałem Cię za najsilniejszą osobę! A ty okazałaś się tchórzem !- zeskoczył z krzesła, patrząc na nią z wściekłością, po czym wyszedł żegnając się jedynie ze staruszkiem. Siedziała tak patrząc na swój nietknięty makaron. Czuła ścisk w żołądku
  • A więc mój pierwodny cel został osiągnięty- mruknęła do siebie. Czuła się paskudnie. Cóż, mogła być pewną, że trening z młodym ma z głowy. Rodzina. Nie mogła pozbyć się tego słowa z głowy. Przez te wszystkie lata. Czego innego mogła się spodziewać. Przecież dzieciak miał zaledwie 7 lat jak został sam. Wtedy uważała, że był wystarczająco duży aby mógł zostać sam, ale teraz patrzyła na siebie jak na potwora. Spojrzała w bok kiedy poczuła jak ktoś siada obok niej. Wziął od niej miskę ramen, która zaczynała robić się zimna i sam zaczął ją jeść- ile słyszałeś?
  • Powiedzmy, że nic- mruknął, spoglądając na nią z boku. Kiedyś było mu łatwiej ją pocieszyć. Kiedyś ich relacje były inne. Mimo, że zaakceptował fakt, że żyje i wróciła do wioski, trudno jest dla niego wrócić do momentu kiedy byli przyjaciółmi. Nadal czuje do niej szczyptę pretensji, za to że odeszła z wioski bez pożegnania. W tym momencie mógł zrozumieć Naruto doskonale, ale i tak nie spodziewał się po nim takiej reakcji. Jest wybuchowy, to prawda, ale nareszcie ma rodzinę. Ale postanowił się nie wtrącać to jest ich sprawa. Skończył jeść i z powrotem nałożył maskę. Jedno się nie zmieniło. Nadal ceniła jego prywatność przez co nie patrzyła na niego kiedy ten ją ściągał. Siedziei w ciszy. Ona bała się zacząć rozmowy aby być pewnym, że nie zmusi jej do ponownego powrotu do tych wspomnień. Zostawiła pieniądze po czym wstała i wyszła. Mężczyzna skierował się za nią, nie przestając czytać swojej książki- muszę zrobić zakupy. Nie mam żadnych ciuchów- mruknęła, czując, że powinna mu wytłumaczyć gdzie idą. Weszli do sklepu, który widziała pierwszego dnia. Nie lubiła zakupów. Tym bardziej ciuchowych. Szybko wzięła jakieś dresy, piżamę i kilka czarnych spodni i koszulek, które pasowałyby jej do kamizelki Jounina. Wzięła też kilka sukienek jakby chciała gdzieś wyjść. Teraz zostało jej tylko ubranie służbowe. Spoglądała na niebieski dwuczęściowy strój z siatką, i czanrym jednoczęściowym.
  • Niebieski- usłyszała nad uchem. Spojrzała w bok. Hatake stał i w jednej ręce trzymał już następny komplet. Także dwuczęściowy. Tylko, że ten nie był aż tak wyzywający jak pierwszy wybór. Czarne krókie spodenki i niebieską bluzkę z krótkim rękawkiem. Nie miała zamiaru się długo zastanawiać. Wzięła od Kakashiego strój i wzięła niebieski. Miał w komplecie siatkę, która sięgała jej do połowy pępka. Do tego był niebieska bluzka, która z wyglądu przypominała bardziej stanik i do tego króciutka spódniczka i niebieskie buty. Szybko zapłaciła za ubrania i wyszła. Dzięki bogu Kakashi był z nią przez co nie musiała tego wszystkiego dźwigać samej. Spojrzała na zegar. 13:15. Ku swej radości mogli w spokoju wrócić do mieszkania jako, że szaro- włosy nie miał na dzisiaj żadnych planów. On jak i cała drużyna miała dzisiaj wolne. Weszli do mieszkania, a ona szybko rozpakowała swoje zakupy, chowając wszystko do szafek. Przebrała się w krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach. Czyli w to w czym czuła się najbardziej komfortowo. Wzięła z plecaka jeden ze zwojow i poszła do salonu. Nalała sobie wody i rozsiadła się komfrotowo na fotelu, otwierając zwój. Próbowała rozszyfrować każdy z nich, ale nie szło jej najlepiej. Każdy z nich posiadał technikę jej klanu, ale były one tak dobrze zakodowane, że przez dwa lata szuka odpowiedzi i nie jest w stanie jej znaleźć. Gdyby była w stanie odkryć co w sobie mają, byłaby w stanie dowiedzieć się coś o swoim klanie, swoich korzeniach. Niestety dziadek którego spotkała nie był zbyt gadatliwy i uznał, że to co musi wiedzieć znajduje się w tych zwojach. Zastanawiała się teraz, czy on i reszta ludzi jest bezpieczna. Powinni za jakiś czas wysłać jej list z informacją. Musiała przyznać, że zastanawiała się, czy nie zostać z nimi i zacząć nowego życia z ludźmi z jej klanu, ale oni też nie byli zbyt chętni do zdradzenia czegokolwiek o sobie. Więc postanowiła, że wróci kiedy dowie się czegoś więcej.
  • Wybacz, ale mój sharingan nic nie ukazuje- usłyszała za sobą. Spojrzała w bok, gdzie Hatake usadawiał się obok jej. Westchnęła tylko. Jej jedyna nadzieja znikła. Dała mu kilka zwoi z nadzieją, że Gekkei i Genkai będą w stanie odczytać z nich coś. A więc się myliła. Przez dwa lata trzymała się tej myśli. A więc został jedynie Itachi i jego Mankegyu. Będzie musiała go wyblagać o pomoc. Uśmiechnęła się do siebie, na samą myśl, co ktoś taki jak Uchiha mógłby od niej chcieć- może jakaś technika klanu by pomogła- dziewczyna prychnęła i rzuciła w jego stronę następny zwój. Otworzył go i załamał się tak samo jak ona za pierwszym razem
  • W nim zapisane są podstawowe techniki mojego klanu- spojrzał na nią z zawodem i odrzucił go w jej stronę.
  • Nie zazdroszczę ci !- mruknął wyciągając swoją lekturę. Zaśmiała się cicho z jego uwagi. Cóż. Ma przechlapane, to wie, ale nie będzie się poddawać. Ma jeszcze kilka pomysłów, więc póki ich nie wyczerpie nie ma zamiaru składać broni.
  • Jeśli taka technika jak sharingan nie zadziałała to co masz zamiar zrobić?- zamknęła oczy i znalazła się po chwili przed Lisem
  • Sharingan nie jest jedyną silną techniką. Nasza wioska posiada wiele wspaniałych technik – mruknęła, próbując brzmieć pewnie. Chociaż szczerze powiedziawszy sama trochę straciła pewności siebie
  • A więc dzieciak nie był zbyt rozmowny ?- jego umiejętność zmiany tematu zawsze ją wkurzała. Westchnęła tylko po czym usiadła przed nim opierając się o jego łapę.
  • Wręcz przeciwnie, mówił za dużo
  • Jak Kushina- zaśmiała się z jego uwagi. Miał rację. Sama tak myślała- nie wyglądasz na zachwyconą z wyniku rozmowy. Jednak pozwól, że cię o coś zapytam- spojrzała w górę- czy twoim celem nie było sprawienie aby dzieciak cię znienawidził?- westchnęła ciężko, niezbyt zadowolona, że nawet on chce o tym rozmawiac. Wstałai odwróciła się do niego tyłem
  • Sama już nie wiem, czego chcę- otworzyła oczy, nie chcą kontynuować tej rozmowy.
  • Słuchasz mnie ?- spojrzała na szarowłosego, który najwyraźniej już od jakiegoś czasu czeka na jej odpowiedź.
  • Wybacz... Kurama się nudzi – mruknęła, popijając wodę
  • Kurama ?- spytał, nie do końca rozumiejąc
  • Kurama, albo jak to wy go nazywacie, Kyubi- Hatake odłożył książkę na bok i spoważniał nagle
  • A więc plotka, że opanowałaś moc Lisa jest prawdą- prychnęła
  • Nie opanowałam żadnej mocy. Po prostu wraz z Kuramą postanowiliśmy współpracować- spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem, po czym wrócił do lektury. Teraz zaczął powoli rozumieć plotki jej dotyczące. Jeśli używa siły Kyubiego to stała się naprawdę niesamowicie silna. Co mogłby oznaczać, że jest jedyną osobą, która byłaby w stanie nauczyć Naruto kontroli na tą mocą. Tak jak to było w planach od początku.
  • Co chciałeś wcześniej?- spytała zmieniając temat
  • Pytałem się czy osoba która podarowała Ci te zwoje nie mogła ci zdradzić jakiś wskazówek ?
  • Najwyraźniej mój klan nie lubią zdradzać swych tajemnic obcym- mruknęła, kładąc na bok jeden ze zwojów.
  • Przecież nie jesteś
  • Teoretycznie jestem – przerwała mu, prostując kosci- nie mam żadnych wspomnień z mojego klanu, moją jedyną pewnością, że należę do tego klanu jest ten dziadek, który podarował mi te zwoje. Ale i on nie jest pewny czy może mi całkowicie zaufać
  • Dlatego dał Ci zakodowane zwoje- pokiwała głową, rozmasowując swój obolały kark. Wstała i skierowała się w stronę kuchni. Wyjęła z kuchni kupione dzisiaj kulki ryżowe i nałożyła sobie i Kakashiemu po kilka. Kiedy przechodziła obok na lodówce spostrzegła zdjęcie drużyny siódmej. Dopiero teraz je zobaczyła. Wzięła je ze sobą, po czym wróciła i usiadła obok mężczyzny
  • Opowiedz mi o nich- spojrzał na nią i na zdjęcie- czuję, że od mojego odejścia tyle się zmieniło, że już niczego nie poznaję
  • W końcu minęło 7 lat- mruknął, kończąc zajadać się kulką ryżową. Oparł się wygodnie i westchnął ciężko- Jestem ich kapitanem od 3 lat. Sasuke to geniusz, prawie taki jak Itachi. Skończył akademię z najlepszym wynikiem w porównaniu z Naruto, który z początku oblał egzamin- dziewczyna zachichotała, co zdziwiło Hatake, jednak nie przerwał opowieści- Sasuke coraz bardzie przypomina swego ojca. Bycie w ceniu swego starszego brata, geniusza, nie wychodzi mu na dobre. Relacja między nim a Naruto też nie jest najlepsza. Zastanawiam się nad tym jak poprawić ich pracę zespołową. Cóż Sasuke, uważał, że Naruto to nieudacznik, który nie nadaje się do niczego, więc nie warto z nim współpracować. Za to Naruto nie przepada za Sasuke, bo jest geniuszem, któremu wszystko idzie łatwiej niż innym.
  • Uważał?- spytała dostrzegajac czas przeszły w jego wypowieci.
  • Jak pewnie wiesz, Jiraya trenuje Naruto. W porównaniu do Sasuke, który powoli rozwija swoje już zdobyte umiejętności, Naruto w krótkim czasie nauczył się wielu nowych technik, w tym Rasengana i Techniki Przyzwania. Przez co Sasuke czuje się jakby był goniony przez Naruto, co mu się nie podoba- pokiwała głową, uśmiechając się w myślach. Nie wiedziała, że drużyna siódma może być tak podobna do teamu Minato
  • A ona ?- spytała pokazując na różowowłosą dziewczynę, uśmiechajacą się do kamery
  • Haruno Sakura. Jest dobra z genjutsu, z tego co wiem, to Tsunade wzięła ją do siebie na nauki- prawie udusiła się wypitą wodą, kiedy usłyszała jego słowa
  • Tsunade przyjęła kogoś jako swego ucznia ?- pokiwał głową, doskonale zdajac sobie sprawę o co może jej chodzić- przecież Tsunade nigdy nie chciała mieć uczniów
  • Najwyraźniej widzi coś w Sakurze- jeśli ta staruszka widziała coś w kimś to znaczy, że ta młoda kunoichi musi naprawdę być zdolna. Niezłą gromadke sobie sprawił. To musiała przyznać. Spogladała na dwóch chłopaków, którzy obdarzali się obrażonymi spojrzeniami. Wyglada na to, że będzie musiała porozmawiać z Itachim na temat Sasuke. Ale to kiedy indziej. Dzisiaj nie chce się jej nigdzie ruszać. Ma ochotę spędzić cały dzień leniąc się i nie robić niczego szczególnego.
  • Co masz zamiar zrobić ?- spytał spoglądaja na nią.
  • Z czym ?
  • Raczej z kim- poprawił ją pokazując palcem na blondyna- znając ciebie to ty tego tak nie zostawisz
  • W tym problem- mruknęła, zamykajac oczy i opierając głowę o oparcie kanapy- ja sama nie znam siebie, to jakim cudem ty możesz ?- w pokoju nastała cisza. Spoglądał na nią z mieszaniną smutku i zdziwienia. Spodziewał się, że nie może oczekiwać, że wróci do bycia ciągle śmiejącej się dziewczyny, która z całego serca walczyła o ich przyjaźń. Jednak nie był idiotą. Doskonale zdawał sobie sprawę, jak bardzo się zmieniła przez te 7 lat. Mimo, że widzi ją dopiero drugi dzień, to ta ani razu się nie uśmiechnęła. Jednak mówi o szczerym uśmiechu, takim jaki jemu dawała za każdym razem jak się widzieli. Czy ta misja ją tak bardzo zmieniła, a może śmierć Shisuiego i utrata dziecka. Często obwiniał się, że nie był w stanie jej zatrzymać w wiosce. Obiecał sobie, że gdyby miał jeszcze jedną szansę na pewno byłby w stanie zmienić jej tok myślenia. I teraz siedzi tu, obok niej i nie jest w stanie nic zrobić. W głowie miał pustkę.
  • Więc zacznijmy od początku- spojrzała na niego ze zdziwieniem- Nazywam się Hatake Kakashi. 

Proszę w końcu mi się udało ! Dług mi zajęło ale mam nadzieję, ze się podoba :D 

4 maja 2016

Przepraszam

Jestem na siebie wściekła. Siedzę przed ekranem i nie wiem co mam napisać. Mam pustkę w głowie. Kompletną pustkę. Czuję się coraz bardziej winna, bo wiem, że moi czytelnicy czekają. Dlaczego mi to ostatnio idzie tak słabo ? Usłyszałam pukanie do drzwi. A to dziwne. Ostatnio ktokolwiek coś ode mnie chce, po prostu puka.
- Siemka!- powitała mnie burza szarych włosów. Uśmiechnęłam się. Dla niego zawsze mam czas. Jak zawsze miał ze sobą swoją książeczkę. Ile razy to ja go prosiłam aby mi ją pożyczył do przeczytania, ale zawsze wymgiwał się tekstem, że jestem na to za młoda, a ja nie miałam po prostu do niego siły- wyglądasz na zmęczoną- mruknął, siadajac obok mnie. Przyłożył dłoń do mego czoła a ja momentalnie zrobiłam się czerwona. Czemu on tak na mnie działa- masz gorączkę- mruknął zaniepokojony
- Nie mam. Po prostu jestem zmęczona- odłożył książkę na bok i spojrzał na ekran, na którym własnie rozpoczynałam dialog jego z Yuki
- Jak ci idzie ?- spytał, biorąc komputer i czytając nowy rozdział
- Słabo. Nie jestem w stanie się skupić. Jak sam widzisz- posmutniałam. Nie lubiłam się użalac nad sobą, tym bardziej przed nim, ale z drugiej strony to właśnie przed nim czułam się najbardziej komfortowo
- Nie jest źle. Napisz jeszcze z kilka stron- przerwał i spojrzał na mnie- ale to może już innego dnia. Teraz jest już pierwsza. Idź wziąć prysznic i idź spać- podziękowałam mu uśmiechajac się lekko.
- Dzięki, Kaszalot- zapisałam plik i odstawiłam komputer na bok. Obaj wstaliśmy i skierowaliśmy się do łazienki. Stanęłam przed drzwiami i spojrzałam na niego ze zdziwieniem
- Jesteś tak zmęczona, że postanowiłem pomóc ci w prysznicu- zacisnęłam pięści i odwróciłam się
- Odczep się zboczeńcu !- warknęłam, trzaskając przed nim drzwiami.


To mały prezent dla was za moją nieobecność. Mam nadzieję, ze ta mała historyjka wytłumaczy moją długą nieobecnośc :)