Kakashi and Yuki

Kakashi and Yuki

16 czerwca 2016

Aoi z klanu Yuki


Czuła jak Lis zbierał chakrę, co oznaczało, że przez jakiś czas musiała walczyć tylko ztrzema ogonami. To powinno na razie wystarczyć.

  • Mam nadzieję, ze tym razem nie uciekniesz- zaśmiał się obserwując swoją przeciwniczkę. Ta uśmiechnęła się lekko przypominając sobie ostatnią walkę- teraz przynajmniej wygląda jakbyś kontrolowała Kyubiego
  • Nie martw się, nie ucieknę. Wraz z Kuramą skopiemy ci tyłem- po chwili zablokowała kunaia który poleciał w jej stronę- tak mnie nie pokonasz, Orochimaru – mruknęła, trzymając przed sobą gardę. Czy się denerwowała? Oczywiście. To on był jedyną osobą, która doprowadziła ją do stanu śmiercionośnego. Gdyby nie pomoc staruszka z tej wioski, byłoby po niej. Wstydziła się tej walki bo nie była w stanie go nawet poważniej zranić. Lecz wtedy wszystko było inne. Nie była na tyle doświadczona, a on był zawsze jej koszmarem. Pamiętała tę walkę jakby to było wczoraj. Pomimo chakry z natury nie była w stanie nadążyć nad jego ruchami. Bała się, wtedy pierwszy raz bała się, że zginie. Ale wiedziała, że musi uzyskać potrzebne jej i wiosce informacje, które posiadał jedynie on. Ale wtedy, musiała uciec mimo tego, że pomógł jej Lis, który oddał jej część swojej chakry. Ale teraz było inaczej. Wiedziała już jak walczy. Znała jego styl, a on nie znał jej- jednak jedo się nie zmieniło- spojrzał na nią ze zdziwieniem – nadal oczekuję, że odpowiesz mi na moje pytania. Tym razem dodasz coś od siebie, na temat mojej wioski. Mimo, że skończyła swoją misję, nadal nie posiadała wystarczająco informacji aby pozbyć się Danzo
  • Masz rację- mruknął, ruszając na nią- nic się nie zmieniło. Nie mam zamiaru ci nic mówić- sparowała jego atak odskakując szybko, posyłając w jego stronę trzy kunaie, które odbił bez większych problemów. Spojrzała szybko w bok aby sprawdzić jak radzą sobie pozostali.Tak jak myślała. Kakashi stał jedynie wsparciem dla dzieciaków. Wyjęła z plecaka zwój i szybko przyzwała dwa miecze. Już nie pamiętała kiedy nimi walczyła. Lubiła je, ale wyciągała je jedynie wtedy kiedy wiedziała, że walka będzie trudna. Precyzyjnie przeniosła chakrę na ostrze i ruszyła na Orochimaru. Dla niewprawionego cywila walka ta przebiegała z czterokrotnym przyśpieszeniem, ale dla ninja, nie różniła się niczym od walki taijutsu. Może oprócz tego, że widać było na jak wysokim poziomie są obaj shinobi. Nagle dziewczyna syknęła, kiedy poczuł dłoń na swym brzuchu, która odrzuciła ją na kilka metrów. Dzięki chakrze Kuramy nie odczuła tego aż tak bardzo, jakby to było bez niej. Wstała i w stronę przeciwnika poleciała kula ognia, a później kula wody, dzięki czemu stworzyła mgłę w której mogła się schować.
  • Kurama, jak długo ci to zajmie?- spytała Lisa, wciąż patrząc na Jounina. Zacisnęła pięść zdając sobie sprawę, że będzie musiałą jeszcze trochę poczekać. Stworzył na ręce Rasengana i przemieściła się do jednego ze swych kunaiów, który znajdował się najbliżej Sanina. Nim się zorientował dziewczyna posłała w jego klatkę piersioną kulę chakry, która odrzuciła go na stojąca kilkanaście metrów dalej ścianę. Uśmiechnęła się do siebie.
  • Rozumiem- mruknął- muszę przyznać. Zdumiewające, że jesteś w stanie walczyć ze mną nie patrzyć mi w oczy – zaśmiał się- aż tak bardzo boisz się na nowo zobaczył jego śmierć- znalazł się przed nim przycisnęła go siłą do ściany budynku, na którą chwilę temu runął
  • Powiem ci jedno- warknęła, zamieniając się powoli w kilkumetrową bestię- brzydzę się tobą i twoimi ruchami. Jeśli będzie trzeba zabiję cię tu i teraz – po czym jednym ruchem, oderwała mu rękę odrzucając go na kilkaset metrów. Zgniotłą ją w dłoniach i spojrzała w stronę przerażonego Kabuty i tak samo przestraszonych dzieciaków. Spojrzała na Kakashiego i uśmiechnęła się lekko. Pokiwał głową i ruszył na Kabuto, chcąc to jak najszybciej zakonczyć. Poczuła nagle jak jej ruchy blokują węże Orochimaru, które zostały posłane i owinięte wokół jej ciała. PO chwile wrócił, sapiąc z ociekającą z ręki krwią. PO chwili ponownie już urzywając swojej techniki przed nią stanął nowo narodzony Orochimaru. 2 razy. Doskonale zdawała sobie sprawę, że to jest jego limit. Nie posiada wystarczajacej chakry aby użyć tej techniki ponownie. Ale wiedziała, też, że jej transformacja w Lisa nie potrwa długo. Nie robiła tego długo, więc była w stanie ją utrzymać przez maksymalnie 5 minut. Chakrą spaliła wszystkie owijające ją węzę i jeden z ogonów schowała pod ziemią, aby po chwili owinąć go Orochimaru. Chakra Lisa nie była przyjemna w dotyku, parząc wszystko co tknęła, więc i Jounin nie miał aktualnie łatweog życia. Po chwili znalazła się przed nim i złapał go w łapę Kuramy. Zacisnęła z całej siły i spojrzała na niego z obrzydzeniem
  • To zadziwiające, że shinobi pochodzący z krainy Lodu z taką łatwością urzywa chakry Ognia- spojrzała na niego ze zdziwieniem, odrzucając go kilka matrów dalej tworząc pieczęcie do urzycia techniki, którą kiedyś nauczył ją sam Shisui
  • Sekretna technika Uchiha. Wielki Ogniowy Smok- po czym w stronę Jounina poleciał ogień o kształcie wielkiego przerażającego smoka. W tym samym momencie powłoka Lisa zniknęła a ona opadła na kolano ze zmęczenia. Dopiero teraz poczuła złamane żebra i cały ten ból, który był ukrywany przez chakrę Kuramy. W tym samym momencie przed nią pojawił się obolały Orochmiaru a zaraz obok niego jego wierny sługa, Kabuto. Za to obok dziewczyny pojawiła się cała drużyna 7. W tym Naruto jak i Sasuke patrzyli na dziewczynę z mieszaniną przerażenia i zdziwienia. Wiedziała, że nie obejdzie się od komentarzy z obu stron. Ale teraz jedyne nad czym myślała to nie wypluć płuc i nie zacząć kaszleć krwią. Nie miała nawet wystarczającej ilości chakry aby sama się wyleczyć
  • Następnym razem zabiorę cię z powrotem. Wyglądasz na interesujący eksperyment- mruknął, podpierając się o Kabuto- jeśli chodzi o Ciebie Sasuke kun, z chęcią ofiaruję ci siłę, której tak pragniesz- po czym zniknął zostawiając piątkę samą. Brunetka opadła na oba kolana, uwalniając krew która kumulowała się w jej płucach. Nieźle się dała poobijać, żenujące. Poczuła nagle łagodzącą chakrę i spojrzała w obok gdzie dostrzegła zielone oczy Sakury, która z całej siły próbowała uleczyć Jounina.
  • Arigato Sakura chan- uśmiechnęła się do dziewczyny. Spojrzała w górę na Kakashiego, który już zdążył wyciągnąć swoją książkę. Po chwili wstała i oparła się o ramię Hatake, kóry spoglądał na nią z lekkim orzbawieniem- zamknij się, wredoto- warknęła doskonale zdajac sobie sprawę o czym myśli. Sama nie mogła uwierzyć, że aż tak ją poniosło. Może w głębi serca chciała tym dzieciakom pokazać, że jest bardziej do nich podobna niż myślą. Podeszła do Naruto i Sasuk i położyła dłoń na ich głowach- później- po czym skierowali się w stronę schronu, gdzie czekali mieszkańcy. Kiedy byli już bezpieczni, sama usiadła, zjadając medyczne pastylki które zostały jej jeszcze z poprzedniej misji. Przynajmniej na jakiś czas ból minie.
  • Dziękujemy shinobi Konohy za pomoc- przed piątką stanął staruszek, który spoglądał jedynie brunetkę- Arigato Yuki san !- ukłonił się lekko dziewczynie. Ta pomachała lekko ręką, dajac znac, że nie ma za co po czym uśmiechnęła się lekko.
  • A więc lód- zaczęła, spoglądajac na reakcję mężczyzny. Pokiwał jedynie głową- a więc aby odkryć tajemnice zwojów muszę znaleźć w sobie swój Gekkei i Kengai ?
  • Jesteś naprawdę inteligetną kunoichi- odpowiedział jej tylko, uśmiechając się lekko. Za to Kakashi spoglądał na dziewczynę ze zdziwieniem nie rozumiejąc jakim cudem odkryła tajemnicę zwojów. Nagle dziwczyna zaczęła się śmiać spoglądajac na cały klan. Chwyciła się za głowę czując się strasznie głupio
  • Jakie to banalne!- krzyknęła. Całe zgromadzenie patrzyło na nią jak na idiotkę w tym trójka geninów którzy nie wiedzieli jak się zachować- Yuki! Jakie to banalne!- spojrzała na przyjaciela, który obserwował ją ze zdziwieniem- Jak tak naprawdę mam na imię ?!- spytała się staruszka którego najwyraźniej uszczęśliwiło zachowanie Yuki
  • Aoi. Aoi ze śnieżnego klanu Yuki
  • Yuki!- mruknął naraz Kakashi i Sasuke, którzy najwyraźniej zrozumieli grę słów
  • O co tu chodzi ? Kakashi sensei !- krzyknął Naruto, którego już nic nie bawiło. Miał do swej ciotki tak wiele pytań a jak się okazuje ta lista robi się coraz dłuższa.
  • Później – znów powtórzyła poatrząc na Naruto. Jej spojrzenie było lodowate i przepełnione cierpieniem- tak długo miałam odpowiedź przed nosem- warknęła, wstajac powoli- zrobiliście ze mnie idiotkę !- krzyknęła na mieszkańców, uderzajac w tym samym czasie pięścią o ścianę, na której pojawiła się dziura- dlaczego nie próbowaliście mnie znaleźć!- warknęła, podchodząc do staruszka. Była zła. Była zła na siebie, że nie wpadła na to wcześniej, była zła na swoją nową i starą rodzinę, że to wszystko przed nią ukrywali. A najważniejsze, to była zła o to, że to nie kto inny jak Orochimaru pomógł jej rozwiązać tę zagadke- dlaczego nie próbowaliście odnaleźć swego mieszkańca!?- podeszła do niego i chwyciła go za kołnierz od koszuli, spoglądajac ze złością w jego oczy.
  • Yuki- zaczął Kakashi, ale przerwał widząc łągodzące spojrzenie głowy klanu
  • Proszę, drodzy przyjaciele z Konohy, zostawcie nas samych- ten pokiwał jedynie głową i wyszedł zabierając ze sobą geninów- może usiądziemyi porozmawiamy na spokojnie ?- spytał uśmiechając się lekko do dziewczny. Te westchnęła tylko i wypuściła ze złością powietrze, odsuwając się od staruszka. Usiedli na podłodze wraz zresztą klanu- a więc co byś chciała wiedzieć Aoi ?
  • Wszystko!- warknęła, opierając się ościanę. Zakryła głowe w dłoniach, próbując się uspokoić- od początku. Dlzczego mnie opuściliście, dlaczego nie próbowaliście mnie odnaleźć. Dlaczego nie moge urzywać swej prawdziwej mocy. Dlaczego zrobiliście ze mnie idiotkę !
  • Nim się urodziłaś nasz mały kraj był spokojnym miejscem. Po cichu szkoliliśmy własnych shinobi. Jednak w dniu w którym się urodziłaś nasza wioska została zaatakowana. Nasze techniki są niezwykłe i porządane przez innych shinobi. Niestety nie byliśmy w stanie się ochronić. Każdy uciekał w różną stronę. Twoja matka uciekła w stronę Konohy chcąc ukryć cie w bezpiecznym miejscu. Kiedy dotarła od Konohy musiała być już bardzo wycieńczona drogą i porodem. Z tego co słyszałem. To wręczyła cię młodej kobiecie i nakazała jej obiecać, że zajmie się tobą. Jak się okazało kobietą tą była młoda kunoichi o nazwisku Uzumaki. Po 2 latach postanowiłem stworzyć miejsce, do którego Ci wszyscy którzy przeżyli mogliby wrócić. PO tym też czasie przybyłem do Konohy aby spotkać się z twoją nową rodziną. Twoja matka była bliska mego serca i nie chciałem aby jej ukochane dziecko żyło w ciągłbym niebezpieczeństwie. Tak więc poprosiłem Kushinę i Trzeciego Hokage o to aby zajęli się tobą. I byli dla ciebie rodziną. Ja za to opuściłem Konohę i aż do tamtego czasu na twojej misji, nie widziałem cię. Jednak bez problemu poznałem cię. Jesteś taka podobna do matki. Chociaż charakter odziedziczyłaś po ojcu- przerwał na chwilę i spojrzał na dziewczynę ze smutkiem- myślałem, że Uzumaki weźmie cię jako swoją siostrę i nie powie ci o twojej prawdziwej rodzinie. Dlatego też postanowiłem zapieczętować w tobie moc klanu Yuki abyś mogła na nowo żyć lepszym i spokojniejszym życiem u boku rodziny, która by cię pokochała- nastała cisza. Nikt nie miał zamiaru się odezwać.
  • Moja rodzina... Powiedz mi coś o niej- poprosiła ocierając łzy z oczu. 

2 czerwca 2016

Orochimaru

Stali w pokoju Tsunade która czytała zwój od staruszka. Dla Yuki trwało to wiecznie i zaczęła się niecierpliwić. Ile do cholery można czytać jeden krótki liścik.
  • Nie puszczę was samych – zaczęła patrząc na dziewczynę- Kakashi ma drużynę, którą musi się zając. A dla was- tu spojrzała na mężczyznę- znalazłam już misję
  • To wyślij tylko mnie- warknęła, podchodząc do biurka Hokage
  • Nie mogę. Zapomniałaś, że jesteś na celowniku Starszyzny i Danzo?
  • Nie obchodzi mnie to ! - syknęła- nie pozwolę aby ktoś niszczył moją wioskę- moją? Hatake spojrzał na dziewczyną z mieszanym uczuciem. Niby miała rację, ale z drugiej strony, czy Konoha nie jest jej wioską?- na dodatek obiecałam staruszkowi, że go wesprę jak tylko coś się będzie działo
  • Musisz mnie zrozumieć- wtrąciła Tsunade opierajac się- mam związane ręcę. Na dodatek już nie jesteś w ANBU i nie działaś na zlecenie Trzeciego
  • A więc wyruszę sama- warknęła, uderzając ze złością w biurko
  • Poślę po ciebie całe ANBU aby sprowadziło Cię z powrotem. Będziesz uważana za dezerterkę
  • A więc daj mi Itachiego !- krzyknęła robiąc się coraz bardziej zła- kogokolwiek
  • Itachi wyruszył dziś rano na misję i wróci dopiero wieczorem- Gondaime mogła przysiąc, że gdyby Uzumaki mogła to by się na nią rzuciła
  • Obiecałaś mi, że nie będziesz mi robiła problemów!- warknęła, patrząc ze złością na Tsunade.
  • Nie przeszkadzam. Ale tu chodzi też o moją głowe i bezpieczeństwo wioski. Jeśli Starszyzna się dowie, ze pozwalam ci hasać po wioskach samej, to by chcieli aby opuściła stanowisko Hokage- tu przerwała i spojrzała wymownie na dziewczynę- a więsz kto po mnie jest następnym kandydatem ?
  • Danzo- tym razem do rozmowy dołączył się Kakashi- a więc dołącz Yuki do drużyny 7 i daj nam tę misję
  • Chyba żartujesz!- warknęła Tsunade. Jednak w oczach brunetki pojawiła się iskierka nadziei- to misja rangi S, nie mogę Was tak o puścić
  • Moja drużyna to już nie są dzieciaki. Taka misja im się przyda. Na dodatek- tu spojrzał na dziewczynę i dodał- w drużynie będą dwaj Jounini. Spokojnie, zaufaj nam – mówiąc to spojrzał na kobietę poważnie. Ta tylko westchnęła i oparła czoło o swe dłonie. Jakby to od niej zależało to by ich puściła samych, ale ma nad głową tego cholernego Danzo, który tylko czeka na jej błędny ruch.
  • Dobrze- westchnęła ciężko – niech wam będzie. Ale Sakura zostaje ze mną
  • Nie ma mowy!- przerwał Kakashi- potrzebujemy medyka, nawet jeśli będzie początkujący
  • Yuki zna początkujace techiniki medyczne !- warknęła spogladając ze złością na mężczyznę- Sakura jest teraz w środku treningu, którego nie powinna przerywać
  • Jest częścią drużyny 7 i chcę ją mieć w drużynie- spokój w głosie Hatake bawił Yuki, tym bardziej, że wkurzał Tsunade
  • Wynocha. Pozwolę wam iść. Bierzcie Sakurę i wypad!- krzyknęła, prawie rzucając w nich biurkiem. Obaj pożegnali się i wybuchli śmiechem od razu po wyjściu.
  • Ile zajmie im przygotowanie się na misje?
  • Za chwilę powinni być przy bramie- mruknął, idąc z nią w wyznaczony kierunek. Spojrzała na niego ze zdziwieniem- wysłałem każdemu list nim poszliśmy do Tsunade. Spodziewałem się, ze nie zgodzi się na to abyśmy poszli sami. Więc wyprzedziłem trochę zdarzenia- uśmiechnęła się do niego pocieszająco w duszy dziękując, że ma przyjaciela geniusza. Na dodatek walka o młodego medyka też była dobrym posunięciem. Gdyby przeciwników było więcej trzebaby było podzielić się na dwie grupy. Dlatego jeden medyk nawet z podstawowymi umiejętnościami się przyda. Lubiła jego tok myślenia. Zmienił się ale nadal został idealny taktykiem. Zatrzymali się przed trójką młodych shinobi
  • Co ona tu robi !- krzyknął Naruto pokazując na starszą Uzumaki- myślałem, że to misja drużyny 7
  • Ona załatwiła nam tę misję, więc idzie z nami – mruknął Kakashi- to wy tu jesteście dodatkiem, więc się zamknij- brunetka zachichotała widząc naburmuszoną minę blondyna- widzę, że jesteście gotowi. To misja rangi S więc musicie być zwarci i gotowi
  • Misja rangi S?- przerwała dziewczyna, którą pewnie to lekko przestraszyło- nadal jesteśmy geninami, więc misja rangi S
  • Ale macie w zepsole dwóch Jouninów- tym razem przerwała Yuki- ruszajmy, w drodze wytłumaczę wam na czym będzie ona polegać
  • Tak! Misja rangi S- wykrzyknął Naruto, startując. Jego naburmuszona mina zmieniła się szybko w radosną- w końcu cos poważnego- najwyraźniej ich ostatnie kilka misji nie były zbyt wymagające, bo nawet na ustach Sasuke pojawił się niewielki uśmiech satysfakcji
  • Jedna z wiosek z którą Konoha się przyjaźni wysłała do nas prośbę o wsparcie. Jest zagrożenie, ze ktoś chce ją zaatakować
  • I to ma być klasa S?- spytał Sasuke, nie do końca rozumiejąc na czym polega problem
  • Wioska ta posiada techniki które od wieków były przynętą dla najgorszych shinobi. Jeśli będziemy mieli pecha, to trafimy na ninja o takiej samej sile co ja i Kakashi a może nawet potężniejszych
  • Dlatego nie ważcie się robic nic głupiego- wzrok Hatake powędrował na blondyna- tym bardziej ty Naruto. To misja która zbada waszą pracę zespołową i pokaże nam jak silni się staliście- trójka pokiwała głowami, jednak dziewczyna nie była pewna czegoś
  • Jeśli to tak niebezpieczna misja, to czemu wysłali na nią tylko geninów- spytała
  • Wysłanie dwóch Jouninów to i tak jest nadwyrężanie siły wioski. Na ogół na takie misje wysyła się Jounina i trzech Chuninów. Jako, że wy jesteście jeszcze geninami, dlatego dodano nam Yuki, która jest Jouninem- odpowiedział Kakashi. Miał racje. Wszystko to co mówił miało sens, ale ta dwójka dobrze wiedziała, że to nie jest prawda. Że prawda jest ukryta głęboko , głęboko hen. Ale genini nie musieli o tym wiedzieć.
  • Nie mogli przydzielić nam kogoś innego – burknął Naruto patrząc ze złością na Uzumaki
  • Wybacz, Naruto. Ale ochrona tej wioski należy do mnie. Więc trudno by było abym się tak nie stawiła- mruknęła uśmiechając się do niego- na dodatek...- ale tu przerwała stając kiedy przed nią pojawiła się jedna z żab. Przeklnęła pod nosem i spojrzała na Hatake, który doskonale wiedział co oznacza ten wzrok
  • Jesteś w stanie przenieść nas wszystkich ?- spytał , spoglądając na dziewczynę
  • Nie... Nie pracowałam z Kuramą na dzieleniu chakry. Musiałabym przenosić was w dwóch grupach- tu spojrzała na geninów- Kakashi i Naruto idą pierwsi- zaczęła- później przeniose Sasuke z Sakurą
  • Przeniesiesz?- spytał Sasuke
  • Hai, Technika Boga Piorunów. Ale to nie czas na wyjaśnienia. Nasz cel został zaatakowany- skupiła się i wzięła za rękę Hatake i Naruto po czym znieknęła z oczu dwójki pozostałych. Przetransportowała się do pobliskeigo lasu. Widziała newielki dym i odetchnęła. Nie jest źle. Jeśli straty są tylko takie, to nie musi się aż tak martwić. Zostawiła Jounina samego z Naruto i wróciła do reszty geninów. Tak samo jak poprzednim wzięła ich za dłonie i przetransportwała w miejsce, w kórym czekali na nich dwójka pozostalych.
  • Jakim cudem się tu znaleźliśmy ?- spytał Naruto nie do końca rozumiejąc co się właśnie stało. Ta pokazała na drzewo, na którym znajdowała się niewielka pieczęć
  • Dzięki niej mogę rzetransportowywać się w różne miejsca- tu przerwała i puściła oko do Naruto – może kiedyś cię tego nauczę. Ten uśmiechnął się tylko, jakby zapominając o nienawiści do dziewczyny i cała piątka ruszyłą w stronę wioski. Jak się okazało znieszczenia były większe niż to wyglądało z daleka. Szybko stworzyła klona i wysłała go do miejsca gdzie najprawdoopdobniej znajdują się mieszkańcy. Nagel stanęła i opadła na jedno kolano. Anulowanie bariery ochronnej daje w kość. Jeszcze gorzej niż klony cienia
  • W porządku ?- spytał Hatake
  • Hai, ludzie są bezpieczni. Znajdują się jakieś 500 metrów od wioski.
  • Wszytsko przemyślałaś już wcześniej?
  • Hai. Ubezpieczyliśmy się na taką możliwość- dziękowała bogu, że wyszkoliła tych ludzi wcześniej i nałożyła barierę na budynek, dzięki czemu nikomu nic się nie stało- teraz naszy zadanie jest znalezienie oprawców
  • A więc to twoja sprawka, Czerwony Płomieniu !- odwróciła się szybko poznając ten głos. Obaj wraz z Hatake stanęli przed geninami, ochraniając ich przed tą osobą- a może wolisz jak zwracam się do ciebie po imieniu. Uzumaki Yuki- nagle spojrzał w bok i uśmeichnął się jeszcze bardziej- no nawet Hatake Kakashi się zjawił – oblizał wargi i jego spojrzenie padło na Sasuke, który uaktywnił swego sharingana- ooo i Sasuke. Jak miło cię widzieć- zaśmiał się złowieszczo- może po naszej dzisiejszej walce zmienisz zdanie i przyłączysz się do mnie- mruknął, ale nie zdazył nic zrobić gdy za nim pojawił się klon brunetki, który miał na dłoni gotowego Rasengana. Mężczyzna odwrócił się i jakby nigdy nic, odrzucił klona daleko w drzewo co poskudkowało jego zniknięciem- chcesz mnie pokonać tak słabymi atakami ?
  • Orochimaru- syknęła, zaciskajac dłoń na kunaiu- a więc to twoja sprawka !
  • Powinnaś się domyśleć. Techniki twojego klanu bardzo mnie interesują- zaśmiał się. Nagle obok niego stanął chłopak o związanych w kitkę szarych włosach i okularach na nosie- patrz Kabuto, na kogo trafiliśmy- zaśmiał się do swego partnera
  • No no, Kakashi san, Yuki san. I cała drużyna 7. Sasuke kun, Naruto kun i Sakura...
  • Kakashi- zaczęłą spoglądajac na Jounina- jak dobrze wyszkoliłeś swoich geninów? - ten jakby rozumiejąc jej myśli odwrócił się do trójki. Wziął od brunetki jeden z kunai Boga Piorunów i wręczył go Sakurze
  • Wasza trójka zajmie się czterookim- tu spojrzał na Sasuke i Naruto – tylko bądźcie ostrożni. Jest silniejszy niż się zdaje- teraz jego spojrzenie padło na Sakurę- od Tsunade wiem, że znasz podstawy medycznego ninjutsu. Tak więc walkę zostaw tej dwójce a ty się zajmij ewentualnym opatrywaniej ran
  • A co z tobą sensei ?- spytała dziewczyna
  • Ja wraz z Yuki zajmiemy się Orochimaru- cała trójka pokiwała głową. Wzrok Orochimaru padł na swym pupilu i tak jak genini ruszył w bok aby zająć się swoją walką
  • No proszę. A tak bardzo chciałem powalczyć z młodym Uchihą- zaśmiał się obserwując dwóch swoich przeciwników- no, ale narzekać nie mogę- nim się zorientowali jego wężowata głowa ruszyła na nich. W ostatnim momencie zrobili unik, odskakując kilka metrów dalej. Kakashi odsłonił swój sharninga a Yuki stworzyła kilka ochronnych klonów, kiedy ona zbierała chakrę z otoczenia. Kakashi ruszył pierwszy, zwinnie omijając wszystkie ataki Orochimaru, kiedy to nad nimi pojawiła się brunetka i jednym kopem zrobiłą dzirę w ziemi. Mimo, że nie widzieli się długo byli w stanie ze sobą współpracować, jakby byli najlepszym teamem ever. Podbiegła do niego i używając żabiego Kumite, próbowała powalić gada na ziemię, ale ten zwinnie ominął jej ruch i odrzucił ją silnym kopniakiem w brzuch. Opadła na drzewo czując kilka złamanych żeber. Wyciągnęła z tyłu zwój i po chwili cała ziemia pokryta była wodą. Jej partner szybko załapał iluzje i po chwili jego chidori skierowało się w stronę Orochimaru, który tym razem nie uciekł od ataku- niezła współpraca- mruknął, kiedy wychodził ze swej skóry węża- ale potrzebujecie czegoś więcej aby mnie pokonać- po czym kilkaset małych wężów ruszyło w ich stronę. Szybko odskoczyli do góry i jak jeden brat posłali w ich stronę kulę Ognia. Wylądowali na ziemi, obserwując ruchy swego przeciwnika. Odetchnęła próbując uspokoić swoje myśli. Spojrzała w bok aby zobaczyć jak radzą sobie genini. Ku jej zadowoleniu, najwidoczniej ich współpraca nie jest zła, bo umierajacy nie są. Jednakże ta chwila słabości kosztowała jej utratę obserwacji. W porównaniu z Kakashim nie odskoczyła od ataku i poczuła metaliczny posmak w swoich ustach
  • Yuki!- Kakashi szybkim ruchem znalazł się za Orochimaru i zmusił go do odskoczenia, co sprawiło, ze teraz mógł pomóc dziewczynie. Podbiegł do niej i wyciągając miecz, odskoczył na kilka metrów
  • Czyżby powrót do Wioski zrobił z ciebie mięczaka ? Uzumaki Yuki ?- usłyszeli. Dziewczyna syknęła i szybko zablokowała wypływającą z rany krew. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że broń była zatruta, ale tym zajmie się jak już pokonają gada.
  • Możesz walczyć?- usłyszała nad uchem spokojny głos swego partnera. Pokiwała glową i wstała powoli
  • Ah te wspomnienia, co ?- zaśmiał znó pojawiając się naprzeciw dwójki. Dziewczyna instynktownie odepchnęła Kakashiego, sama przyjmując cios Orochimaru. Kalsznęła krwią, kiedy poczuła jego dłoń na swym gardle- radziłbym ci się nie ruszać, jeśli nie chcesz abym ją zabił- mówiąc to spojrzał na mężczyznę, który ze złością spoglądał na swego przeciwnika.
    Czuła jak coraz mocniej zaciska swe ochydne palce na jej gardle co sprawiało, że zaczynała tracić powietrze
  • Twój strach przed moimi oczami sprawiły, ze walczyłaś nie patrząc na mnie prawda ?- drgnęła. Spojrzała na niego ze złością- nie chciałaś dopuścić abym przejął nad tobą kontroli. Nie chciałaś zobaczyć swojej śmierci, nie chciałaś zobaczyć śmierci Shis...- ale nie dokończył, opadajac na mur budynku oddalone od 100 metrów. Kakashi spojrzał na dziewczynę, którą spowiła czerwona chakra. Spojrzał w tył gdzie spostrzegł 3 ogony
  • No Kurama, nie śpieszyłeś się- mruknęła jakby do siebie. Jej rany zaczęły się koić a trucizna przynajmniej na razie nie zadziałała na nią.
  • Wybacz- usłyszała niski głos Lisa- dawno nie walczyłem. Zebranie chakry zajmuje mi trochę czasu- ta się tylko uśmiechnęła i spojrzała na Kakashiego.
  • Pomóż młodym. Ja się zajmę tym gadem- uśmiechnęła się uspokajająco do mężczyzny
  • Ale...- próbował zaprzeczyć, ale chakra jaką teraz czuł, utwierdzała go w przekonaniu, że Yuki jest teraz na kompletnie innym poziomie. Na dodatek to co powiedział Orochimaru, nie dawało mu spokoju. Czy przez to, że on sam ma sharingana to techniki Orochimaru na niego nie działają? Pokręcił tylko głową, nie chcą teraz o tym myśleć. Odwrócił się i skierował w stronę geninów w idealnym momencie parując atak skierowany w stronę Sasuke
  • Kakashi!- spojrzał na swego senseia ze zdziwieniem – co z Orochimaru ?
  • Zostawiłem go Yuki- mruknął odwracajac się do Kabuto. Musiał przyznać, ze dzieciaki poradziły sobie lepiej niż spodziewał. Sam Kabuto nie wyglądał najlepiej.
  • Kakashi sensei- usłyszał, przerażony głos Naruto. Spojrzał w dół i zamarł widząc jego jeszcze bardziej przerażone spojrzenie- czemu Yuki ma powłokę Lisiego demona ?

Juhu. W końcu wstawiłam. Właśnie zdałam sobie sprawę że jest beznadziejna w opisywaniu walk. Więc wybaczcie, jeśli coś was bedzie strasznie denerwowało :( Mam nadzieję, że się podobało :) W następnym rozdziale zacznę przybliżać wam misję Yuki, więc czekajcie :D