Kakashi and Yuki

Kakashi and Yuki

8 sierpnia 2016

Koszmar

W mieszkaniu nastała cisza. Ona nie patrzyła na niego. Skuliła się w kulkę i popijała swoją zieloną herbatę. Pomimo, że była głodna nie wiedziała czy byłaby w stanie przełknąć cokolwiek, więc patrzyła jedynie na wyciągnięte kulki ryżowe. Za to on odłożył książkę i spojrzał na nią ze zdziwieniem i powagą.
  • Co to w ogóle za pytanie ?- nie odpowiedziała mu, jakby czekając na to aby on to zrobił. Ten tylko westchnął i usiadł wygodniej na fotelu- przeszłości i tak nie da się zmienić
  • A gdybyś mógł?
  • Ale nie mogę
  • Kakashi!- warknęła spoglądając na niego ze złością- gdybyś mógł wybrać ja czy Obito. Gdybyś mógł wybrać teraz, życie kiedy myślałeś, że nie żyję. Życie beze mnie ?
  • Co się stało?- nie miał zamiaru odpowiadać na żadne z pytań.
  • Nic. Chcę po prostu znać odpowiedź. Chcę wiedzieć, czy twoje życie byłoby lepsze gdyby mnie w nim nie było ?- wypuścił powietrze i schował twarz w dłoniach. O co jej chodzi. Czemu nie mogą nigdy normalnie porozmawiać. Czemu zawsze musi się to kończyć kłótnią
  • Byłoby inne- mruknął, zdając sobie sprawę, że bez jego odpowiedzi ta rozmowa się nigdy nie skończy
  • Gdybym wtedy ja poszła na tę misję to Obito by żył. Rin też pewnie by żyła. A nóż, może nawet Kushina I Minato by żyli. Gdybym wtedy zginęła świat na pewno byłby lepszy
  • To była misja drużyny Minato. Nie twoja. Nie mogłaś wybrać. To co się stało nie było twoją winą. Na dodatek, wątpię aby ktokolwiek był szczęśliwy z twojej śmierci- spojrzała na niego i bez słowa schowała głowę w kolana. Patrzył na nią z niezrozumieniem. Nie był w stanie odczytać z niej niczego. Wiedział jedno. Ich wczorajsza rozmowa nie mogła sprawić aby tak bardzo zmieniła swój sposób myślenia- Yuki- podszedł do niej usiadł obok niej- co się stało- pokręciła jedynie głową, dając znać, że nie chce o tym rozmawiać- wiesz, martwię się. A to nie jest w moich stylu- zażartował.
  • Nie odpowiedziałeś mi na pytanie, czy wolałbyś abym nigdy nie wróciła- wypuścił powietrze z ust i zaśmiał się lekko, spojrzała na niego ze zdziwieniem
  • Cóż na pewno moje życie byłoby trochę nudniejsze- jego oczy się zaśmiały spoglądając na nią- na dodatek nie lubię mieszkać samemu
  • To przygarnij se szczeniaczka- warknęła, niezadowolona z jego odpowiedzi. Jak zawsze... Ona tu na poważnie a on jej tu żartami rzuca
  • Mam już kilka, na razie mi starczy- prychnęła tylko i schowała głowę w kolana na nowo. Nabierała wątpliwości. Coś co jeszcze godzinę temu było pewne teraz nachodziło mgłą. Już nic nie wiedziała. Nie miała pojęcia co miała myśleć o tym wszystkim. Nie wiedziała, czy chciała mu powiedzieć. Nie wiedziała jak zareaguje. Nie chciała też wplątywać go w sprawy pomiędzy nią a Danzo. Zdała też sobie sprawę, że miał rację na temat jednego. Stała się strasznie słaba psychicznie. Tak jak powiedział staruszek z Ichiraku, zamknęła się na innych nie akceptując, że są ludzie którzy chcą jej pomóc. Ale po co by miała akceptować. Od tak dawna była sama, czy nie lepiej by było gdyby na nowo się od wszystkich odwróciła? Wstała i spojrzała na Hatake
  • Jestem zmęczona. Idę się zdrzemnąć- pokiwał głową zdając sobie sprawę, że tak będzie lepiej.


Szła ciemnym lasem sama nie wiedząc gdzie jest. Czuła obecność innych ale nie mogła wyśledzić ich chakry. Sama czuła się także bez sił. Szła przed siebie, sama do końca nie wiedząc gdzie się kieruje. Serce biło jej niebezpiecznie szybko. Czuła jakby miała zaraz zwymiotować, ta presja, suche powietrze...Czuła, że jest w niebezpieczeństwie. W niebezpieczeństwie z którego nie będzie w stanie uciec. Próbowała skontaktować się z Kuramą, jednak i jego chakra magicznie zniknęła. Nie podobało jej się to. Sięgnęła za siebie z chęcią wyciągnięcie kunaia, ale zauważyła, że nie ma przy sobie żadnej broni. Spojrzała w niewielką kałuże, która znajdowała się obok niej. Cofnęła się kilka kroków, nie wierząc w to co zobaczyła. Znów była nastolatką. Znów miała 12 lat. Odskoczyła w bok kiedy usłyszała odgłosy. Zamarła jednak kiedy zobaczyła przed sobą Uchihę Obito całego we krwi, bez lewego oka. Nie spuszczał wzroku z dziewczyny. Zaczął kierować się w jej stronę, kulejąc od ran. Brunetka spojrzała na niego ze strachem. Chciała się cofnąć, ale strach sparaliżował jej ruchy. Chciała krzyczeć, ale nie mogła wydobyć żadnego dźwięku. Chciała zamknąć oczy, ale powieki nie chciały się ruszyć.
  • Yuki- postać do bólu przypominająca Obito przemówiła- Yuki. Widzisz jak wyglądam ? Widzisz? Ja nie żyję Yuki! - krzyknął. Był coraz bliżej- nie byłaś w stanie ocalić nawet mnie. A podobno mnie kochałaś ! Podobno byłem twoim przyjacielem- podszedł do niej i owinął palce wokół jej szyi i zaczął zaciskać na tyle mocno aby powoli zaczęła tracić dech- teraz ty poczujesz ból, który ja czułem

Obudziła się widząc przed sobą prawdziwego i żywego Kakashiego. Spoglądał na nią z tym samym przerażeniem z jakim ona przed chwilą patrzyła na stojącego przed nią Obito. Poczuła mokro na swoim policzku i otarła łzy, które spływały po jej policzku.
  • Co tu robisz- wydukała łapczywie łapiąc powietrze
  • Płakałaś i krzyczałaś tak jakby ktoś cię ranił- dopiero teraz zdała sobie sprawę że trzyma ją za dłoń. Chciała się wyrwać, ale trzymał ją na tyle mocno aby być pewnym, że tego nie zrobi- Yuki, to nie jest normalne- mruknął. Jego poważny ton ją trochę przestraszył. Czyżby naprawdę było aż tak źle. Spojrzała w bok na zegarek. W pół do pierwszej w nocy. Więc przespała prawie 12 godzin a czuła się jakby w ogóle nie spała. Była wykończona- Yuki
  • On.. On mówił, że zginął przeze mnie- nie miała już sił trzymać tego wszystkiego w sobie. Jeśli Kakashi chce być jej przyjacielem, to niech będzie. Pozwoli mu być jej opoką, której teraz tak bardzo potrzebowała- na początku byłeś ty, później Shisui a teraz on- jej głos drżał a ona czuła jak się cała poci ze strachu- wszyscy chcieliście mnie zabić. Uważaliście, ze zginęliście przeze mnie
  • Ja żyję- podszedł do niej i przytulił ją do siebie. Drgnęła czując ciepło innego ciała. Chciała się wyrwać ale i teraz jej na to nie pozwolił . W zamian zaczął ją łagodnie głaskać po plecach- żyję i tu jestem
  • Ale zginiesz, jeśli będziesz chciał mnie chronić- szepnęła. Nie mając siły aby się bronić odwzajemniła uścisk wtulając się w mężczyznę
  • Chronić przed czym ?- jego głos był taki delikatny i spokojny. Uspokajał ją, czując się w tym samym momencie jakby była znowu bezpieczna.
  • Przed Danzo, przed wszystkimi- łzy znów zaczęły na nowo lecieć- od jakiegoś czasu mam podobne sny. W których zjawiasz się ty, Shisui i Obito. W każdym z nich obwiniacie mnie o swoją śmierć i mówicie o zabiciu mnie. Ale- tu przerwała,zaciskając piąstki na jego podkoszulku, który robił się powoli mokry od jej łez
  • Ale?- spytał, nie chcąc aby przerywała. W końcu był wstanie zabrać od niej część tego bólu który nosi na swych ramionach. W końcu postanowiła się wygadać w końcu pokazuje prawdziwą siebie
  • Ale aż do tej nocy nie zbliżyliście się do mnie na tyle blisko aby faktycznie mnie zranić- oderwała się od niego i złapała się za szyje. Tak jak się spodziewała nic ją nie bolało- aż do tej nocy- powtórzyła, na nowo wtulając się w szarowłosego- on.. Obito chciał mnie udusić. Traciłam powietrze, czułam jak życie ze mnie wylatuje. A ona tam stał, cały zakrwawiony z palcami owiniętymi wokół mojej szyi próbując pozbyć się mojego życia, obwiniając mnie o swój ból i swoją śmierć- słuchał ją z przerażeniem. A więc co noc miała te koszmary
  • Co się dzisiaj stało ?- postanowił spróbować. Wiedział, że dzisiejszy koszmar miał coś związanego z tym co się stało rano
  • Nie mogę ci powiedzieć!- zaprzeczyła szybko, znów zaczynając się trząść ze strachu- jeśli ci powiem będziesz niebezpieczeństwie.
  • Przeżyję- zaśmiał się, próbując ją uspokoić
  • To nie są żarty. Tu chodzi o bezpieczeństwo, twoje, wioski, Hokage
  • A co z twoim bezpieczeństwem- oderwał ją od siebie i spojrzał jej głęboką w oczy- kiedy w końcu będziesz bardziej uważała na swoje bezpieczeństwo?
  • Kakashi- zaczęła na nowo się odrywając- jestem shinobi wioski. Pionkiem w dłoniach Hokage. Moje bezpieczeństwo nie istnieje bez …
  • Konoha tak nie działa- przerwał jej- brzmisz jak Danzo i ANBU korzenia- drgnęła słysząc jego oskarżenia- nasi Hokage nigdy nie patrzyli na swoich shinobi jak na pionki. To prawda istniejemy aby ochraniać cywilów, ale nasza wioska trzyma się reguł, że człowiek jest najważniejszy- spojrzała w dół na pościel swego łóżka. Czuła się głupio. Czyżby miał rację? Czyżby przez te 7 lat zapomniała o swoim domu. Zapomniała o zasadach panujących w Liściu o regułach mówiących o bezpieczeństwie swego partnera? Czyżby zapomniała o tych wszystkich misjach, które sama wypełniała, czyżby zapomniała o tych co uratowali jej kiedyś życie? Przecież jeden z nich siedział tuż obok
  • Danzo- zaczęła drżącym głosem- współpracuje z Orochimaru- dla niego nie było to niespodzianką. Słyszał o tym plotki- planują jakiś gigantyczny plan jak zniszczyć istniejącą Konohę i świat aby stworzyć nowy, oparty na przemocy i sile, gdzie słabi ludzie bez talentu nie mieliby prawa bytu- zacisnął pięść na dłoni dziewczyny- moja misja polegała na tym abym dowiedziała się jak najwięcej i wyeliminowała jak najwięcej shinobi współpracujących z nimi- tu przerwała, czując jak nie kontroluje potoku łez i swego ciała. Cała się trzęsła- po 100 skończyłam liczyć- spojrzał na nią z przerażeniem. 100 osób to zdecydowanie za dużo na to aby jedna osoba mogła sobie z tym poradzić. Nie wierzył, że Trzeci mógł pozwolić na to aby ona poszła na tę misję. Nie mógł sobie wyobrazić jej cierpienia i spędzonych nocy po każdym zabiciu. Mimo, że sam był w ANBU tyle lat, wątpi aby zabił w tym czasie tylu ludzi aby się przynajmniej zbliżyli do liczby 100. Wojna to co innego, ale w czasie pokoju. Na dodatek jest jeszcze coś bardziej przerażającego
  • Aż tyle ludzi współpracuje z Orochimaru ?- pokiwała głową, będą mu wdzięcznym, że drąży tematu ilości ofiar.
  • Większość z nich to były eksperymenty tego gada, ale nadal. Pamiętajmy, że część z nich to także pachołki Danzo- znów drgnęła wypowiadając to imię
  • Jeśli mają plany zniszczenia świata to bardzo prawdopodobne, że Konoha będzie pierwsza- zaczął rozmyślania, opierając się rękoma o tył łóżka- trudno mi sobie wyobrazić aby dwójka shinobi miała zrobić coś takiego- nagle przerwał i odwrócił się do dziewczyny, zdając sobie z czegoś sprawę- Danzo. Co Ci zrobił ?- spojrzała na niego z przerażeniem- przed nim najbardziej chcesz mnie chronić, więc jest powód
  • Nie mogę- znów schowała głowę w kolana, trzęsąc się zimna- on jest zbyt niebezpieczny- westchnął cicho, zdając sobie sprawę że nie warto pytać, bo i tak się niczego nie dowie. Podszedł do niej i kciukiem uniósł jej brodę do góry. Założył opadające włosy za ucho i uśmiechnął się lekko – trzęsiesz się z zimna. Jesteś cała spocona. Musisz wziąć prysznic- pokręciła głową
  • Nie mam na to siły, Kakashi
  • A więc napuszczę ci wodę do wanny- mruknął, wstając i podając jej rękę- kąpiel dobrze ci zrobi. Zrobię ci ciepłej herbaty a dzisiejszą noc spędzisz ze mną- spojrzała na niego ze zdziwieniem- też miałem kiedyś koszmary. One nie odejdą tak łatwo. Czytałem, że ciepło drugiej osoby pomaga spokojniej spać- nie podobał jej się ten pomysł ale pokiwała głową zgadzając się. Wstała z łóżka, ale momentalnie poczuła brak sił w nogach i zaczęła opadać na dół. Jednak w idealnym momencie silne ramiona mężczyzny chwyciły ją w pasie i postawiły w pion- zaniosę cię- chciała zaprzeczyć, kiedy poczuła jak stopy odrywają się od podłoża – mam ci pomóc się rozebrać?- zażartował a ona pokręciła szybko głową. Uśmiechnął się do siebie. Pierwszy raz od kiedy wróciła widział na jej policzkach te dawne rumieńce, które pojawiały się za każdym razem jak czuła się skrępowana. Zaniósł ją do łazienki, napuścił wodę i odwrócił się- jak już skończysz, to mnie zawołaj, będę w kuchni- uśmiechając się, wyszedł, żałując w duchu, że nie może zostać. Kiedy usłyszał puszczaną wodę wezwał do siebie swojego wiernego przyjaciela
  • Yo!- przywitał się rozglądając się w około
  • Potrzebuję abyś znalazł mi Tenzo i przekazał mu to- kończąc pisać coś na zwoju wręczył go Pakkunowi.
  • Coś się stało ?- spytał nim wyskoczył przez okno
  • Jeszcze nie, ale jest blisko to katastrofy- kiwając głową opuścił Hatake. Ten za to stworzył klona, którego posłał do Hokage a sam zaczął przygotowywać obiecaną herbatę.


Klon zapukał do drzwi czekając na zaproszenie. Słysząc zmęczony głos Tsunade wszedł do środka. Dobrze wiedział, że prawie nigdy nie opuszcza swego gabinetu.
  • Hatake ?- spotkało go zdziwione spojrzenie blondynki- jest już późna noc, powinieneś spać
  • Jak dobrze wioska jest przygotowana na atak Danzo i Orochimaru?- spojrzała na niego z przerażeniem po czym wstała ze zdenerwowaniem i podeszła do niego posyłając mu zabójcze spojrzenie
  • Skąd o tym wiesz?!- warknęła
  • Yuki- to jedno słowo, sprawiło, że Gondaime się uspokoiła i wróciła na swoje miejsce
  • Nie wierzę, że powiedziała ci o swojej misji
  • Była w takim stanie, że musiała- mruknął, nie mogąc pozbyć się przerażonej twarzy przyjaciółki, chwila po tym kiedy ją obudził. Widząc wzrok kobiety rozpoczął tłumaczenie- od kiedy wróciła do wioski, a najprawdopodobniej jeszcze wcześniej ma koszmary w których pojawiają się ludzie których, jak to ona twierdzi, nie byłą w stanie ocalić. Każda poszczególna osoba obwinia ją o swoją śmierć. Na dodatek- tu przerwał i spojrzał na Tsunade poważnym wzrokiem- widzi w nich ludzi, którzy mogą zginąć jeśli wtrąca się w nie swoje sprawy
  • A te nie swoje sprawy to ?
  • Nie mam pojęcia- pokręcił głową, ukazując swoją bezsilność- jej psychika jest bardzo słaba. Musimy ją chronić przed Danzo, którego najwyraźniej panicznie się boi, jeśli damy mu z nią porozmawiać, to
  • To co, Hatake Kakashi?- drgnął słysząc za sobą znajomy głos
  • Nie słyszałam pukania- warknęła Tsunade wstając
  • Przechodziłem obok i usłyszałem swoje imię, więc postanowiłem zajrzeć- nie spuszczał wzroku z Hatake, który odwrócił się w jego stronę- a więc, Hatake, to co się stanie
  • Nie jest niespodzianką, że Yuki jest dla ciebie zagrożeniem – zaczęła Tsunade, ratując Jounina z opresji- gdybyś miał możliwość chciałbyś osłabić ją tak jak to tylko możliwe, a nawet
  • Zabić?!- zakończył uśmiechając się złośliwie- spokojnie. Gdybym chciał ją zabić zrobiłbym to dzisiaj, kiedy siedziała bezbronna pod pomnikiem bohaterów Konohy- szarowłosy zacisnął mocniej pięść- ale widzicie tego nie zrobiłem. A jedynie sobie porozmawiałem z naszych najlepszym pionkiem
  • A o czym jak można wiedzieć?- zapytała Hokage, czując, ze cała ta sprawa robi się coraz bardziej niebezpieczna
  • To już nie mogę nawet rozmawiać z shinobi Wioski ?- zaśmiał się głupkowato- jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć, moja droga Hokage, to zaproponowałem jej współpracę
  • Danzo !- warknęła Tsunade, wstając
  • Przecież nie zabroniłaś mi rekrutacji nowych członków. A Uzumaki Yuki w aktualnym stanie bardziej mi pasuje do ANBU korzenia niż do twojego
  • Jestem pewny, że odmówiła- wtrącił się Hatake
  • A więc nie znasz swojej przyjaciółki- zaśmiał się odwracając- dałem jej takie argumenty, że wątpię aby odmówiła- po czym opuścił pokój zostawiając ich samych. Kobieta opadła na fotel zakrywając dłońmi zmęczoną twarz a Jounin próbował przetworzyć to co przed chwilą usłyszał. Nie wiedział czy powinien wierzyć w to co mówi Danzo, ale jeśli to prawda. Zacisnął pięści czując jak krew mu się gotuje
  • Trzeba chronić Uzumaki – jej ton był surowy- to kluczowy gracz tej gry
  • Nadal masz zamiar wykorzystywać ją jako pionka?- spytał, podniesionym głosem – jest na to zbyt zmęczona
  • Masz ją obserwować- przerwała mu – jeszcze dokładniej niż to miało miejsce teraz
  • Podejrzewasz ją o zdradę ?- warknął, opierając się o biurko
  • Jeśli to co Danzo mówi jest prawdą
  • JEŚLI- podkreślił, patrząc na swego Hokage ze złością- w tym momencie powinniśmy ją wspierać a nie podejrzewać o zdradę!
  • Dodatkowa ochrona jej się przyda. Robię to dla jej bezpieczeństwa
  • Jakoś w to wątpię!- warknął. Tsunade wstała i zbliżyła twarz do jego twarzy
  • Ostrzegam się, Hatake!- krzyknęła zaciskając pięści- myślisz, że mi jest łatwo. Uzumaki to wspaniały shinobi, który oddał za wioskę część swego życia. Ale jeśli jest nawet cień szansy, że może zdradzić powinniśmy się tym zająć. A twoje uczucia nie powinny w to wkraczać. Odwrócił się i zaczął kierować się w stronę drzwi
  • Zastanawiam się kiedy zaczęłaś się do niej zwracać po nazwisku- po czym odszedł słysząc za drzwiami łamane drzwi.


Kiedy klon wrócił Hatake zacisnął mocniej palce na filiżance którą właśnie trzymał. Syknął z bólu, kiedy kawałki porcelany i gorąca herbata wylądowała na jego dłoni

  • Na miłość boską Kakashi- usłyszał za sobą głos dziewczyny. Przełknął ślinę, kiedy pojawiła się obok niego jedynie w ręczniku. Jej długie włosy opadały na jej jeszcze lekko mokre ramiona. Podeszła do szafki i wyjęła z niej apteczkę. Podeszła do mężczyzny i skierowała go w stronę zlewu. Puściła zimną wodę i powoli zaczęła wyciągać kawałki rozbitej filiżanki z dłoni. Obserwował każdy jej ruch. Był tak delikatny a ona robiła to z takim wyczuciem, że nie mógł wierzyć że ktoś taki, mógłby naprawdę rozpatrywać propozycję osoby takiej jak Danzo. Syknął kiedy poczuł zimną wodę na ranach- musimy opłukać aby żadne zakażenie się nie dostało- pokiwał głową. Wzięła czystą szmatkę i zaczęła powoli ocierać z kapiącej wody- mogłabym to wyleczyć, ale boję się, że zostaną rany .Jeśli to tak zostawimy jest możliwość, że nie będzie po tym śladu- uśmiechnęła się do niego lekko. Usiedli na kanapie i zaczęła delikatnie obwijać jego dłoń bandażem- a więc powiesz mi co się stało ?- spytała, kiedy kończyła mozolną pracę
  • Zamyśliłem się – mruknął. Póki nie będzie miał wystarczającej ilości faktów nie ma zamiaru poruszać tego tematu. On w przeciwieństwie do Tsunade w nią wierzy
  • Następnym razem nie wyżywaj się na filiżankach. Bardzo mi się podobają- zaśmiał się lekko, ciesząc się, ze powraca jej powoli humor. Wstała, posprzątała resztę kubka i dokończyła herbatę. Jedną wręczyła mu a z drugą usiadła obok niego- Mam chyba jutro randkę- zaczęła. Nie chciała już o wracać do poprzedniej rozmowy. Chce z nim porozmawiać jak z przyjacielem. Czyli porozmawiać o bzdurach. Podniósł ze zdziwienia brwi- z Iruką
  • Iruką ?- prawie się zakrztusił. Odkaszlnął i spojrzał na dziewczynę- dawnym senseiem Naruto ?- pokiwała znacząco
  • Spotkałam go dzisiaj i zaprosił mnie jutro- spojrzała na zegarek i uśmiechnęła się – znaczy dzisiaj na Ramen- nagle przerwała i spojrzała na niego ze smutkiem- myślisz, że powinnam iść – nigdy by nie pomyślał, że on, Wielki Kawaler Hatake Kakashi, będzie dawał miłosne rady dziewczynie. Jeszcze dziewczynie takiej jak Uzumaki Yuki.
  • Pewnie. Iruka to dobry chłopak- uśmiechnęła się i oparła głowę o ramię przyjaciela – jestem zmęczona- odłożył oba kubki na stół i wstał. Wziął dziewczynę znowu na ramiona i zaczął kierować się w stronę swojej sypialni
  • Miałaś dać mi znać, kiedy wyjdziesz z łazienki
  • Czuję się już lepiej- mruknęła, wtulając głowę w jego klatkę piersiową. Otworzył drzwi łokciem i wszedł do środka. Pierwszy raz była w pokoju Hatake Kakashiego. Tak jak się spodziewała. Zero zdobień, surowy styl i tylko dwa zdjęcia z jego drużynami. Położył ją lekko na swoim łóżku, przykrywając pościelą. Sam wpakował się obok i kładąc się podarował jej swoje ramię. Ta z niewielkim rumieńcem położyła się na nim i wtuliła się na nowo w jego klatkę piersiową. Wciągnęła powietrze upajając się jego wspaniałym zapachem. Poczuła jak oplata ją swoim ramieniem i przytula do siebie. Przypomniała sobie jak czuła się, kiedy zasypiała w ramionach Shisuiego. Tak bardzo bezpiecznie i ciepło.
  • Cieszę się, że wróciłaś- mruknął tylko zamykając oczy, Na jej ustach pojawił się mały uśmiech a po policzku spłynęła pojedyncza łza. I idąc w ślady mężczyzny też zasnęła.




Ha, skończyłam. Nie wierzę, że skończyłam. Myślę, że ten rozdział będzie się wam podobał bardziej niż poprzedni, bo też jestem z niego nawet dumna :) 
A więc zapraszam do czytania i komentowania :D